Carrefour już ogłosił, że zawiesza plan modernizacji, a oszczędności zainwestuje w obniżkę cen. W tym kierunku idą też Alma Market, Bomi, E.Leclerc, Auchan czy Tesco. Ostatnia z sieci co roku przeznacza miliony złotych, by tanimi towarami przyciągnąć klientów. – Co tydzień robimy upusty na jeden markowy produkt z każdej kategorii. Mamy też promocje miesięczne – tłumaczy Michał Sikora z Tesco Polska.

Skok na wyższą półkę

Na walce cenowej między sieciami zyskują lokalni dostawcy, którzy jeszcze kilka lat temu mogli tylko pomarzyć o tym, że ich produkt znajdzie się na półce jednego z zagranicznych gigantów. Dziś drzwi największych sieci stoją przed nimi otworem. Produkowanie dla sieci pod ich markami własnymi nie jest już jedyną drogą. Mają szansę wejść do wielkiego handlu ze swoimi produktami firmowymi.
E.Leclerc przyznaje się, że jeden sklep współpracuje nawet ze 100 małymi producentami, a wszystkich marketów w sieci jest 40. Tesco chwali się już 9,5 tys. regionalnych produktów.
Reklama
Lokalni dostawcy są coraz bardziej pożądani, bo pomagają sieciom zbić ceny. – Dzięki nim oszczędzamy na kosztach logistycznych, bo sami dowożą towar – tłumaczy Katarzyna Łukawska z E.Leclerca.
Poza tym ich pozycja negocjacyjna jest słabsza niż ogólnopolskich marek. Przez to sieciom łatwiej jest narzucić im korzystne dla siebie warunki. Lokalni wytwórcy przystają natomiast na nie chętnie, bo i tak zarobią, gdyż ich obrót wzrośnie. Zyskują też możliwość zaprezentowania się szerszej grupie konsumentów, co przekłada się na rozpoznawalność.

Obroty pomnożone

Sieci oczekują od nas upustów sięgających kilkunastu procent. Mimo tego odkąd współpracujemy z dużym handlem, a podpisanie pierwszej umowy z Piotrem i Pawłem miało miejsce w listopadzie 2011 r., nasze obroty wzrosły o 30 proc. – mówi Wiktor Sawoniaka, dyrektor ds. marketingu w Browarze Konstancin, który od grudnia dostarcza piwo też do E.Leclerca, a od stycznia do Auchana.
Na sprzedaży dla sieci wybił się też Peklimar, producent pasztetów i wędlin. – Dzięki współpracy z marketami nasza sprzedaż się podwoiła – mówi Sławomir Żmudzin z firmy Peklimar, będącej dostawcą m.in. do POLOmarketu, E.Leclerca czy Lewiatana. Przyznaje, że na przestrzeni ostatnich kilku lat sieci stały się bardziej elastyczne w rozmowach z lokalnymi wytwórcami. – Kiedyś dyktowały, co i za ile ma być wyprodukowane. Dziś to my wskazujemy, co możemy w nich sprzedawać – zaznacza.
Walka na ceny toczy się też w sieciach z artykułami budowlanymi i wyposażeniem wnętrz. – Współpraca z Leroy Merlin odczuwalnie wpłynęła na wzrost dynamiki przychodów oraz zysku naszej firmy. Udział naszego partnera w tym wzroście sprzedaży szacujemy na kilkanaście procent – mówi Jacek Książkiewicz, prezes zarządu ZEM-EN Celma, produkującej elektronarzędzia.

Obosieczna broń

Jednak sieci handlowe same kręcą na siebie bicz. Lokalni wytwórcy zarobione pieniądze inwestują, stając się ogólnopolskimi graczami. Tak rozwinęły się Maspex, Dawtona, Piątnica czy Peklimar.
Dziś jesteśmy już w stanie odmówić współpracy z siecią, która chce ustawić nasze wyroby na półce niższej niż ta, na której my chcemy być. To o nas się zabiega – mówi Sławomir Żmudzin.