Sporządzony na podstawie danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego ranking World Economy League Table opublikował wczoraj londyński instytut analityczny Centre for Economics and Business Research (CEBR). To część wielkiej gospodarczej zmiany, podczas której będziemy obserwować nie tylko przesunięcie się układu sił z zachodu na wschód, lecz także to, że wspinać się w rankingu będą kraje wytwarzające kluczowe surowce: żywność i energię - powiedział stacji BBC Douglas McWilliams, szef CEBR.
Brytyjczycy mogą się pocieszać, że podobną wartość PKB, jaką ma Brazylia, wytwarza u nich trzy razy mniejsza populacja, ale to przesunięcie w gospodarczym układzie sił już widać. Wraz z tabelą za bieżący rok CEBR sporządził prognozę na rok 2020. I ona jest jeszcze mniej optymistyczna dla Europy. Wprawdzie państwa Unii Europejskiej utrzymają w czołowej dziesiątce cztery lokaty, ale będą to już tylko miejsca od siódmego do dziesiątego , podczas gdy obecnie Niemcy są czwarte. Największymi beneficjentami tej dekady będą natomiast Rosja (awans na czwarte miejsce) i Indie (na piąte).
Jeszcze ciekawsza jest analiza podobnych rankingów w dłuższej perspektywie czasowej, nawet przy uwzględnieniu, że jest to w pewnej mierze wróżenie z fusów, a poszczególne prognozy mocno się od siebie różnią. Nie ma wątpliwości tylko co do jednego: w 2050 r. największą gospodarką świata będą Chiny (zmiana na pozycji lidera nastąpi między rokiem 2025 a 2030).
I tak według głośnej, choć pochodzącej jeszcze z przedkryzysowego roku 2007, analizy banku Goldman Sachs „The N-11 – More Than an Acronym” w 2050 r. w pierwszej dziesiątce będą już tylko dwa państwa unijne – Wielka Brytania (na 9. miejscu) i Niemcy (na 10.), oba wyprzedzone m.in. przez Meksyk czy Indonezję. Na dodatek brytyjski i niemiecki PKB do połowy wieku wzrośnie niespełna dwukrotnie w porównaniu ze stanem z 2006 r., gdy chiński dziesięcio-, a indyjski – aż dwudziestokrotnie. Indie zresztą mają być na trzecim miejscu i właśnie szykować się do wyprzedzenia Stanów Zjednoczonych. Jeszcze niżej spadną Francja (12. miejsce, tuż za Nigerią) i Włochy (18., m.in. za Wietnamem i Filipinami).
Reklama
Jeszcze bardziej rewolucyjna – i mocno kontrowersyjna – jest pochodząca z początku tego roku analiza Citigroup „Global Growth Generators”. Według niej w 2050 r. honoru Europy bronić będzie już tylko Wielka Brytania (na miejscu dziesiątym). Pierwsze mają być Chiny, ale z niewielką przewagą nad Indiami. PKB trzecich na liście USA będzie stanowił mniej niż połowę indyjskiego, a na czwarte i piąte miejsce awansują odpowiednio Indonezja i Nigeria. W czołówce utrzymają się i Brazylia, i Rosja, a także Japonia, choć PKB tej ostatniej ma być tylko nieznacznie większy od znajdujących się na dziewiątym miejscu Filipin.
W prognozie MFW – bardziej konserwatywnej – z państw Unii w pierwszej dziesiątce będzie tylko Wielka Brytania oraz kandydująca do członkostwa Turcja (na dziewiątym miejscu), która zresztą wyprzedzi obecne unijne potęgi Francję i Niemcy.
Niestety, prognozy łączy też jeszcze jedna sprawa. Polska, która obecnie jest 20. największą gospodarką świata, w czołówce przyszłych rankingów się nie pojawia.
Rankingi łączy jedno: w 2050 roku największą gospodarką świata będą Chiny