Nowe zasady dyscypliny finansów publicznych mają być wdrożone umową międzyrządową 17 państw eurolandu oraz 6 innych, w tym Polski. Może to oznaczać początek realizację idei Europy dwóch prędkości.

Reklama

"Umowa międzyrządowa ma swoje wady, ale skoro nie jest możliwa zmiana traktatu UE, a to okazało się niemożliwe, to musimy wybrać tego typu współpracę na mocy umowy międzyrządowej" - powiedział przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.

Powiedział, że nową umowę zawrze 23 państw, "17 państw strefy euro oraz 6 spoza niej", które zgodziły się na propozycje tzw. nowego paktu fiskalnego.

Trwa ładowanie wpisu

Premier Donald Tusk określił rezultat blisko 10-godzinnych obrad jako "pół na pół". "Na pewno ważnym efektem jest to, że większość państw doszła do porozumienia, czyli strefa euro i istotna grupa +euro plus+, natomiast sceptycyzm Brytyjczyków kładzie się jakimś cieniem na tym porozumieniu" - powiedział premier. Dodał, że osiągnięte w nocy z czwartku na piątek porozumienie "samo w sobie być może jeszcze nie jest aż tak intensywne, żeby uspokoić rynki". "Na pewno krok do przodu, ale do entuzjazmu daleko" - podsumował Tusk. Ocenił, że ustalenia są "dość neutralne dla Polski".

W szóstce państw UE spoza eurolandu oprócz Polski są Litwa, Łotwa, Bułgaria, Rumunia i Dania. Do głębszej współpracy fiskalnej nie zgłosiły się Wielka Brytania (to Londyn obwiniany jest za porażkę kompromisu 27 państw całej UE), a także Czechy, Węgry i Szwecja.

Chodzi o wdrożenie nowych zasad dyscypliny finansów publicznych (tzw. umowa fiskalna), w tym wprowadzenie automatycznych sankcji za łamanie dyscypliny budżetowej dla krajów łamiących limity deficytu i długu publicznego, a także wpisanie do konstytucji przez wszystkie kraje tzw. złotej zasady utrzymywania zrównoważonych budżetów. Na te zmiany naciskała kanclerz Niemiec Angela Merkel, by zapobiec w przyszłości powtórce kryzysu zadłużenia, który z Grecji rozprzestrzenił się na kolejne kraje eurolandu.

Reklama

By wprowadzić te zmiany drogą zmiany traktatu UE, wymagana była jednomyślność 27 państw. Porozumienie, jak wskazują zgodnie dyplomaci, zablokował Londyn.

"Brytyjczycy stosowali obstrukcję. Nie godzili się na zaproponowane rozwiązania ws. traktatowych zmian, ale też nie przedstawiają swoich propozycji" - mówiły źródła. Inne wskazywały, że Londyn postawił Niemcom i Francji niemożliwe do spełnienia warunki: chciał prawa weta wobec unijnych przepisów dotyczących rynku usług finansowych, by chronić londyńskie City.

Trwa ładowanie wpisu

Dlatego rozpoczęto rozmowy o scenariusz, jaki przed szczytem przewidzieli Merkel i Sarkozy: jeśli nie będzie zgody 27 państw UE na zmianę traktatu UE w obecnym systemie instytucjonalnym, będzie umowa międzyrządowa.

"Wolałbym porozumienie jednomyślne (27 państw UE, by zmienić traktat UE - PAP), ale nie było to możliwe. Wierzę, że będzie możliwy udział instytucji unijnych w tym procesie (wzmacniania zarządzania gospodarczego eurolandu i dyscypliny finansowej)" - powiedział przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. Ocenił, że zasady "nowego paktu stabilności są znacznie ambitniejsze niż to, co obowiązuje w tej chwili".

Inne źródła podkreśliły, że to "Niemcy postawiły wysoko poprzeczkę". Nie chciały zgodzić się na małą zmianę traktatu poprzez rewizję jednego z protokołów, co proponował Van Rompuy. Merkel, relacjonował dyplomata, rozpoczęła szczyt od stwierdzenia, że w grę wchodzi tylko przyjęcie propozycji opracowanych przez nią i Sarkozy'ego.

Inga Czerny i Julita Żylińska