Jedna z czołowych agencji ratingowych świata po raz pierwszy podaje w wątpliwość wiarygodność kredytową nawet najsilniejszych gospodarek strefy euro. Moody’s ostrzegła wczoraj, że wypłacalność Niemiec, Holandii, Austrii, Finlandii i Luksemburga stoi pod znakiem zapytania z powodu pogłębiającego się kryzysu strefy euro. Analitycy agencji przekonują, że prawdopodobieństwo bankructwa kilku krajów unii walutowej staje się realne. Taki scenariusz z kolei będzie prowadził do wyrzucenia ze strefy euro jednego lub więcej państw. Zdaniem Moody’s zagrożone są w zasadzie obligacje wszystkich państw UE.
To nie koniec złych wiadomości. – Politycy na całym świecie muszą być przygotowani na najgorsze, gdyż następstwa europejskiego kryzysu zadłużeniowego grożą rozszerzeniem się na wszystkie państwa wysoko rozwinięte – ostrzegła wczoraj Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).
Oczy wszystkie zwrócone są teraz na Berlin i Paryż. Duet Merkel – Sarkozy zaproponuje 9 grudnia na szczycie UE projekt unii fiskalnej, w której budżety państw będą poddawane kontroli. Problem w tym, że rynki nie wierzą w kolejne „szczyty ostatniej szansy” i projekty „unii stabilności”. Coraz częściej kwestionowane jest przywództwo duetu Merkozy.
– Mamy do czynienia z bardzo poważnym kryzysem płynności i zaufania w strefie euro. Jeśli wymknie się on spod kontroli, panika ogarnie cały świat, łącznie z Niemcami – mówi „DGP” dyrektor brukselskiego Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS) Daniel Gros. Od początku kryzysu decyzje podejmowane na szczytach UE są za mało odważne i zapadają zbyt późno – komentuje Moody’s. „Z powodu braku rozstrzygnięć, które stabilizowałyby warunki na rynku w krótkiej perspektywie, ryzyko udzielenia kredytu państwom strefy euro będzie rosło” – piszą analitycy agencji. Ich zdaniem po tym, jak na początku listopada kanclerz Angela Merkel po raz pierwszy dopuściła możliwość wyjścia Grecji ze strefy euro, inwestorzy nie mają pewności, czy także inne kraje unii walutowej nie zostaną pozostawione samym sobie przez Berlin.
Pesymistyczne prognozy Moody’s potwierdzają notowania rynkowe. Mimo przejęcia władzy we Włoszech przez wychwalanego przez Berlin technokratę i euroentuzjastę Maria Montiego rentowność obligacji nadal utrzymuje się na poziomie około 7 procent. To zdecydowanie za wysoko, aby kraj w dłuższej perspektywie mógł sam finansować swój dług. W niedzielę włoskie media podały nawet, że rząd podjął poufne rozmowy z MFW w sprawie wartego 600 mld euro programu pomocowego, który pozwoliłby Rzymowi na przetrwanie 6 miesięcy bez emisji obligacji. Wczoraj jednak tę informację zdementował rzecznik prasowy Montiego.
Słabość instytucjonalna Unii nie jest jednak jedynym powodem słabnącej wiarygodności obligacji wszystkich krajów strefy euro – podaje Moody’s. Zdaniem agencji inną przyczyną są pogarszające się perspektywy wzrostu dla krajów unii walutowej. Oznaczają one, że krajom strefy euro będzie jeszcze trudniej zebrać na tyle duże przychody fiskalne, aby zacząć redukować dług. Tę ocenę wczoraj potwierdził Deutsche Bank, który obniżył prognozę dla Eurolandu z 0,4 do minus 0,5 proc.
Kolejną, zdaniem Moody’s, przyczyną spadku wiarygodności obligacji Europy jest warunkowy charakter programów pomocowych dla Grecji, Portugalii, Irlandii, a w przyszłości dla innych państw unii walutowej. Okazuje się bowiem, że państwa te (poza Irlandią) nie są w stanie zbić deficytu budżetowego i długu publicznego do uzgodnionego poziomu. Przeciwnie: ich dług rośnie w miarę, jak czwarty rok z rzędu pogrążają się w recesji. To oznacza, że los Grecji i Portugalii pozostaje równie niepewny jak przed zawarciem przez te kraje umów z Brukselą o uratowaniu przed bankructwem.
Czwartym, wedle Moody’s, powodem niepewności w strefie są niejasne warunki „dobrowolnego” odpisania przez banki połowy nominalnej wartości posiadanych obligacji. Porozumienie ma wejść w życie, kiedy przynajmniej 90 proc. banków, które mają takie papiery, zgłosi do niego akces. Jednak dwa miesiące od ogłoszenia takiego planu wciąż nie udało się do tego skłonić odpowiedniej liczby instytucji finansowych.
Moody’s ostrzega, że rating wszystkich krajów, które wystąpią o pomoc przed bankructwem do UE i MFW, zostanie zredukowany do poziomu śmieciowego. Wskazuje także, że taki proces może doprowadzić do reakcji łańcuchowej: straty, jakie poniosą niemieckie banki na włoskich czy hiszpańskich obligacjach, mogą się okazać tak duże, że nawet rząd w Berlinie nie będzie w stanie ich pokryć.
Zdaniem Daniela Grosa na ratunek nie jest jednak za późno. Konieczne jest jednak przyjęcie na początku grudnia systemu kontroli budżetowej w całej strefie euro. – Jestem przekonany, że zaraz potem EBC rozpocznie nieograniczoną interwencję na rynku obligacji – mówi „DGP”.
Ostrzeżenie Moody’s stawia pod znakiem zapytania wiarygodność planu „superobligacji”, który ujawnił wczoraj niemiecki „Die Welt”. Zakłada ona utworzenie wspólnych bonów skarbowych przez sześć krajów: Niemcy, Francję, Finlandię, Holandię, Austrię i Luksemburg. Uzyskany w ten sposób po niskiej cenie kapitał miał zostać przekazany, pod surowymi warunkami, najbardziej zadłużonym krajom strefy euro.
Mimo wszystko wczoraj bez kłopotu Belgii udało się sprzedać całość wartej 2 mld euro emisji obligacji, co przyczyniło się do wzmocnienia kursu euro z 1,3246 dol. do 1,3378 dol. W czwartek kolejnym testem będzie emisja Francji i Hiszpanii.