"Interwencje NBP to jest taka +chwilówka+, na ogół interwencje mniejszych krajów nie dają trwałych efektów. Pytanie, czy warto tracić na to dewizy" - powiedział w czwartek na konferencji prasowej w Poznaniu Balcerowicz. Jego zdaniem należało się spodziewać takiej reakcji rynku walutowego.

Reklama

NBP interweniował w środę na rynku walutowym, bank potwierdził, że sprzedał pewną ilości walut obcych za złote. W efekcie działań NBP złoty zyskał względem głównych walut około 3 grosze. Działania NBP nie zdołały jednak na długo utrzymać złotego i jeszcze przed południem polska waluta powróciła do poziomów sprzed interwencji. Kurs polskiej waluty szybko wrócił jednak do poziomów sprzed interwencji. Ok. 17.20 za euro płacono niemal 4,5 zł (chwilowo kurs przekraczał ten poziom), za dolara 3,37 zł, a za szwajcarskiego franka 3,66 zł.

"Najlepszą interwencją dewizową są reformy gospodarki, finansów publicznych, które dają podstawy do sądu, że są prorozwojowe. Jeżeli są potężne siły, które pchają rynki finansowe do tego, by przenosić się ku lokatom czy aktywom,(...) to bardzo trudno się tym siłom przeciwstawić i na pewno nie przez interwencje, tylko przez zdecydowane reformy tak jak (zrobili to - PAP) Litwini, Łotysze, Bułgarzy, czy mieszkańcy Estonii" - powiedział Balcerowicz.

Odniósł się do doniesień prasowych dotyczących ewentualnej "repolonizacji" krajowych banków, wystawianych na sprzedaż przez zagranicznych inwestorów strategicznych. "W Grecji wszystkie banki były greckie i wszystkie mają ogromne problemy. Kolejne rządy greckie prowadziły bardzo szkodliwą politykę gospodarczą, zadłużały kraj, a banki kupowały greckie obligacje i dorobiły się gigantycznych strat. Jak banki są swoje, może być łatwiej namówić je do kupowania rządowych obligacji własnego kraju" - powiedział.

"Jest bardzo wiele badań, które wskazują, że tam, gdzie banki są bardziej upolitycznione, częściej dochodzi do kryzysów. Oczekiwałbym, że rząd, który ma bardzo wiele do zrobienia nie będzie się zajmować czymś potencjalnie szkodliwym, czyli rozszerzaniem sektora upolitycznionego w ramach sektora bankowego" - dodał.

Balcerowicz wyraził zadowolenie, że w ubiegłotygodniowym expose Donalda Tuska nastąpiła "pozytywna zmiana retoryki - od retoryki, w której każda reforma była traktowana jako krzywda czyniona ludziom do retoryki, w której tego nie ma". Według niego zastrzeżenia może budzić fakt zapowiedzi w expose wzrostu podatków. "Badania pokazują, że programy uzdrawiania finansów publicznych oparte głównie na podwyższaniu podatków zwykle się nie udają, jeżeli podatki są już wysokie. Byliśmy już krajem dość wysokich podatków i jeszcze się przesuwamy" - powiedział.