Nicolas Sarkozy sięga po nadzwyczajne środki, aby uratować najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej Francji (AAA). Po raz pierwszy w historii kraju prezydent napisał wczoraj list do deputowanych i senatorów, w którym przekonuje ich do wpisania do konstytucji złotej reguły nakazującej stopniową likwidację deficytu budżetowego. Taka zasada może się znaleźć w ustawie zasadniczej, jeśli poprze ją 3/5 członków Zgromadzenia Narodowego.

Reklama

Wzorem dla Francji jest Polska: w konstytucji przyjęto zasadę, że dług publiczny nie może być większy niż 60 proc. PKB (przekroczenie granicy 55 proc. PKB automatycznie wymusza na rządzie drastyczne oszczędności budżetowe). Także rząd Angeli Merkel wpisał do niemieckiej konstytucji zasadę całkowitego zrównoważenia finansów publicznych w ciągu pięciu lat.

Sarkozy tłumaczy, że Francja musi wzorowo ciąć deficyt, bo to warunek, aby wraz z Niemcami mogła uratować strefę euro przed zapaścią i zbudowała europejski rząd gospodarczy. Analitycy wskazują jednak na bardziej prozaiczny powód: wśród sześciu krajów unii walutowej, które jeszcze zachowały najwyższą wycenę ryzyka kredytowego, Francja jest najbardziej zagrożona obniżeniem ratingu.

"Paryż obok Berlina odgrywa najważniejszą rolę w strefie euro, dlatego agencje ratingowe bardziej przychylnie patrzą na jego kondycję finansową. Ale dane makroekonomiczne sytuują Francję w kategorii krajów AA jak Belgia" - tłumaczy Alessandro Giansanti, ekspert banku ING. Obniżenie ratingu miałoby bardzo poważne skutki dla całej unii walutowej. Europejski Mechanizm Stabilizacji Finansowej (EFSM) na razie jest w stanie gwarantować wypłacalność Grecji, Portugalii i Irlandii, bo stoją za nim kraje z ratingiem AAA. Degradacja Francji załamałaby taki układ.

Za kadencji Sarkozy’ego dług państwa wzrósł z 63,9 proc. PKB w 2007 r. do 84,7 proc. PKB obecnie. Francja ma trudności z redukcją deficytu budżetowego (w tym roku wyniesie 5,8 proc. PKB wobec 2,0 proc. PKB dla Niemiec), bo kraj rozwija się wolno (tegoroczna prognoza to 1,8 proc.). Jako jedyne państwo w Europie z ratingiem AAA ma też deficyt rachunku bieżącego, i to poważny (4 proc. PKB). To sygnał, że francuska gospodarka radzi sobie znacznie gorzej na rynkach międzynarodowych niż np. Niemcy. Francuski wskaźnik bezrobocia (9,5 proc. osób w wieku produkcyjnym) jest według Eurostatu wyższy niż w Polsce (9,3 proc.).

Zdaniem OECD problemem Francji jest też ogromny udział państwa w gospodarce. Jego wydatki stanowią aż 55,3 proc. dochodu narodowego kraju. Wśród państw europejskich tylko w Danii rola władz publicznych jest większa (58,1 proc. PKB). To bardzo ogranicza elastyczność gospodarki i jej możliwość dostosowania się do słabej koniunktury międzynarodowej.

Standard & Poor’s ostrzegł już, że jeśli francuskiemu rządowi nie uda się w najbliższym czasie opracować wiarygodnego programu redukcji długu, to agencja obniży wycenę wiarygodności kredytowej kraju. Amerykańscy eksperci przyznają, że bez przeforsowanej w zeszłym roku przez Sarkozy’ego reformy systemu emerytalnego już by to zrobili.

Idąc za ciosem, francuski minister finansów Francois Baroin zapowiedział likwidację w przyszłym roku ulg podatkowych, które pozbawiają państwo 3 mld euro dochodów rocznie. Nie wiadomo jednak, czy Sarkozy będzie miał odwagę przeforsować taką reformę przed wyborami prezydenckimi w maju 2012 r.