Polska Miedź podejmie decyzję o przejęciu złóż lub nawet kopalni w Kanadzie, Chile bądź Peru. KGHM zerka też na stabilne politycznie rejony Afryki. Ekspansja za granicę jest dla firmy niezbędna dla przetrwania: polskie złoża są na wyczerpaniu. Jeśli władze spółki w czerwcu wydadzą pozytywną opinię o akwizycji w którymś z krajów Ameryki Łacińskiej lub Północnej, inwestycja zostanie szybko zrealizowana. – Chcemy, by transakcja doszła do skutku jeszcze w tym roku – mówi Herbert Wirth, prezes miedziowego koncernu. Możliwy jest zakup nawet kilku złóż.
Szef KGHM niedawno wrócił ze stolicy Chile. Był pod wrażeniem bogatych złóż miedzi w tym kraju oraz sąsiednim Peru. Jak podkreśla, te kraje to główny cel spółki w Ameryce Łacińskiej. Ma jednak pewne obiekcje, ponieważ choć znajdują się tam atrakcyjne zasoby, to – ze względu na górzysty teren – są trudno dostępne. W efekcie doprowadzenie do nich wody i prądu jest niezwykle kosztowne. – Konieczne jest odsalanie wody z oceanu i pompowanie jej na wysokość powyżej 1,5 km. Pozyskanie tony miedzi będzie więc odpowiednio droższe – tłumaczy w rozmowie z „DGP”.
W tej sytuacji najbardziej prawdopodobne jest przejęcie złóż w Ameryce Północnej. Polska Miedź prowadzi rozmowy na ten temat z Kanadyjczykami. Już rok temu zainwestowała w tym kraju i kupiła 51 proc. udziałów w spółce, która ma eksploatować złoże miedzi w Kamloops (Kolumbia Brytyjska). Wejście na kanadyjski rynek kosztowało 41,5 mln dol., ale łączne inwestycje w złoże wyniosą prawie 0,6 mld dol. Efekt? Koncern w 2013 roku będzie produkować w Kanadzie 50 tys. ton miedzi i ponad trzy tony złota rocznie.
Herbert Wirth nie ujawnia, ile chce wydać na kolejne akwizycje. Zapewne więcej niż na pierwszy kanadyjski zakup. – Na rynku jest duży popyt na złoża miedzi. Ich ceny rosną i będą jeszcze wyższe. Skończyły się zasoby, w których zawartość miedzi sięga powyżej 1 proc. Nie jest więc łatwo znaleźć atrakcyjne złoża – wyjaśnia prezes KGHM. Nieoficjalnie mówi się, że na zakupy spółka może wydać około 8 mld zł. KGHM celuje również w funkcjonujące już kopalnie lub projekty gotowe do uruchomienia wydobycia.
Reklama
Jak ustaliliśmy, KGHM interesuje się też koncesjami poszukiwawczymi w Afryce. Herbert Wirth zdradza, że bacznie obserwuje rynek miedzi na tym kontynencie. – Przyglądamy się tylko stabilnym regionom Afryki, np. Botswanie – zapewnia. Prezes Polskiej Miedzi przekonuje, że choć najbardziej atrakcyjne złoża leżą w Kongu czy Afganistanie, to nie zamierza inwestować w niestabilnych politycznie regionach. – Ryzyko inwestycyjne w takim wypadku jest zbyt duże – zaznacza. Zarząd KGHM nie chce powtórzyć błędu, który władze spółki popełniły w 1997 roku, kupując koncesję na kongijskie złoża rudy miedzi Kimpe. Zdaniem ekspertów decyzja ta na długie lata wpędziła firmę w kłopoty. – Łagodnie mówiąc, padła ona ofiarą złych doradców i własnych błędów – tłumaczy jeden z ekspertów. Koncern stracił co najmniej 40 mln dol., musiał się też wycofać z Afryki.
Analitycy pozytywnie oceniają akwizycyjne plany spółki. Według Jana Krasonia, geologa współpracującego z KGHM, spółka po prostu musi szukać złóż za granicą. – Krajowe zasoby są na wyczerpaniu – przekonuje. Poza tym koncern tylko poprzez zagraniczną ekspansję będzie w stanie zrealizować plan, który zakłada zwiększanie produkcji miedzi z obecnych około 500 do 700 tys. ton rocznie.