List w tej sprawie GZM, skupiający 14 miast na prawach powiatu z konurbacji śląsko-dąbrowskiej, przesłał do premiera Donalda Tuska. "Rozumiemy konieczność ograniczania dziury w budżetach, ale zupełnie nie możemy zgodzić się na dokonywanie tych cięć bez uwzględnienia lokalnych uwarunkowań" - napisał w imieniu GZM szef tej organizacji, Dawid Kostempski.
Chodzi o planowane przez resort finansów wprowadzenie reguły wydatkowej dla podsektora samorządowego. Miałaby ona ograniczyć deficyt jednostek samorządu terytorialnego do określonego poziomu ich całkowitych dochodów. MF chciałoby, by reguła zaczęła obowiązywać od 2012 r. Relacja deficytu do dochodów w 2012 r. ma - zgodnie z regułą - nie przekraczać 4 proc. dochodów, a w kolejnych latach będzie obniżana o 1 pkt. proc., aż w 2015 r. osiągnie poziom 1 proc.
Samorządowcy podkreślają, że pierwsze negatywne skutki wprowadzenia w życie proponowanych rozwiązań dotkną te samorządy, które dopiero niedawno rozpoczęły inwestycje i na 2012 r. zaplanowały spory deficyt, wyższy niż 4 proc. dochodów.
W takiej sytuacji są np. Katowice. By zejść do poziomu 4 proc. dochodów w 2012 r., miasto musiałoby ściąć deficyt o ok. 177 mln zł z 237 mln zł zaplanowanych, co oznaczałoby rezygnację z części inwestycji. W przypadku Gliwic wprowadzenie takiego rozwiązania spowodowałoby konieczność ograniczenia wydatków w 2012 r. o ok. 95 mln zł, natomiast w 2013 r. o ok. 44 mln zł. "To jest nie do przyjęcia, bo nie można tak po prostu odwołać ani przesuwać realizacji inwestycji, choćby ze względu na umowy o dofinansowanie z UE, nie mówiąc o karach wynikających z rozwiązania umowy i odpowiedzialności za środki publiczne" - podkreślił Kostempski.
Członkowie GZM wskazują też na długookresowe skutki cięcia deficytu. Powołują się na analizy "Rzeczpospolitej", według której dziura budżetowa samorządów, a w konsekwencji wartość zaciąganych kredytów pod inwestycje, w 2015 r. mogłaby wynieść tylko ok. 2,1 mld zł. Ppodobne wyliczenia przedstawia Związek Miast Polskich. W tym roku może to być 10-18 mld zł.
Związek nie kwestionuje konieczności ograniczenia deficytu w samorządach, jednak ma inne zdanie na temat podziału proporcji pomiędzy budżetem państwa a budżetami gmin. "Zamiar redukowania nie może nastąpić głównie naszym kosztem, ponieważ spowoduje to zmniejszenie wydatków inwestycyjnych gmin, w tym również pogorszenie efektywności wykorzystania środków z funduszy strukturalnych UE" - podkreśla GZM.
Samorządowcy przekonują, że skoro wydatki budżetu państwa stanowią dwie trzecie wydatków całego sektora, a wydatki jednostek samorządu terytorialnego - jedną trzecią, to ograniczenie deficytu sektora do 3 proc. PKB powinno nastąpić w tych samych proporcjach. Takie rozwiązanie pozwoli przyjąć na gminy odpowiedni ciężar ograniczeń - uważają.
GZM krytykuje też nagłe wprowadzenie zmian, co uniemożliwia przygotowanie się do nowych regulacji. Związek przypomina, że uchwalona w 2009 r. ustawa o finansach publicznych nałożyła już na jednostki samorządu znaczące ograniczenia w zakresie zadłużania. Samorządy mają obowiązek równoważenia budżetu bieżącego, co oznacza zakaz zadłużania się w celu finansowania wydatków bieżących.
"Warto podkreślić, że ustawodawca nie nałożył takich obostrzeń w stosunku do budżetu państwa" - napisał Kostempski. Członkowie GZM nie widzą także uzasadnienia dla administracyjnego ograniczania przyrostu zadłużenia jednostek samorządu w najbliższych latach. Postulują w zamian przyśpieszenie wejścia w życie przepisów odnoszących limit zadłużenia do zdolności jego spłaty, wydłużając jednocześnie okres stanowiący jego obliczenie do 10 lat.
"Stoimy także na stanowisku, by unikając spodziewanego zmniejszenia poziomu inwestycji jednostek samorządu poszukać innych rezerw, których wykorzystanie mogłoby ograniczyć inne koszty działania samorządów lub też zwiększyć wydajność istniejących źródeł naszych dochodów własnych i w ten sposób zmniejszyć nasz deficyt" - czytamy w liście do premiera, który kończy apel o podjęcie merytorycznych rozmów. Kostempski wyraził przekonanie, że osiągnięcie kompromisu jest możliwe.