Jak poinformowała w czwartek agenda Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), jej indeks cen żywności, który mierzy miesięczne ceny koszyka towarów spożywczych, osiągnął w styczniu 231 punktów - najwyższy poziom od 1990 r., kiedy to FAO rozpoczęła pomiary cen żywności.

Reklama

Jak powiedział PAP Koleśnikow, najważniejszym wydarzeniem ostatniego sezonu ograniczającym popyt, była skutkująca zakazem eksportu zboża susza w Rosji, ale także na Ukrainie i w Kazachstanie.

"To spowodowało ogromne zawirowanie na rynku. Rosja, która w poprzednich sezonach eksportowała nawet ponad 20 mln ton zbóż, nagle wypadła z rynku jedną polityczną decyzją Władimira Putina. O cenach decydują główni eksporterzy i importerzy. Kiedy jeden z głównych eksporterów wypada, to zboże to musiało się znaleźć w innych krajach, oczywiście za odpowiednio wyższą cenę" - powiedział Koleśnikow.

"Podobny wzrost cen surowców rolnych mieliśmy w latach 2007-2008, ale był on bardzo krótki, bo został przerwany przez kryzys. Ten kryzys spowodował szybki powrót cen do stosunkowo niskich poziomów. Producenci nie zdążyli zareagować na boom i zwiększyć produkcji. Potem ceny spadły, więc nie mieli motywacji jej zwiększać" - zaznaczył analityk. W jego opinii, teraz, kiedy świat wychodzi z kryzysu, siły, które wtedy powodowały wzrost cen żywności znów zaczynają grać rolę.

"Rosnący popyt w krajach rozwijających się wynika z tego, że ludzie się bogacą i chcą np. jeść więcej mięsa. A do wyprodukowania kilograma mięsa potrzeba wielu kilogramów zboża. Również mleko wymaga więcej wkładu roślinnego, a popyt na nie bardzo szybko rośnie np. w Chinach i Rosji" - zaznaczył analityk.

Następnym czynnikiem - zdaniem Koleśnikowa - jest też słabnący dolar, w którym wyrażana jest część cen żywności na rynkach. Osłabienie amerykańskiej waluty może skutkować przyspieszeniem wzrostu cen.

"W tym sezonie bardzo ważny wskaźnik, czyli stosunek zapasów do zużycia w przypadku zbóż i roślin oleistych jest na bardzo niskim poziomie, niższym niż w 2007 i 2008 r." - podkreślił Koleśnikow. W jego opinii wskazuje to na utrzymanie się wysokich cen a nawet ich wzrost.

Reklama

Zdaniem analityka bardzo dużo zależy od tegorocznych zbiorów. "Ważne, by były wyższe niż popyt, żeby można było odbudować zapasy. Rynki będą wyczekiwać wszystkich informacji, np. jak przezimowały zboża na półkuli północnej, jakie są opady" - zaznaczył.

Czynnikiem, który może nieco obniżyć ceny są operacje finansowe na rynku produktów rolnych, tworzące popyt związany z inwestowaniem, a nie związany z realnym zapotrzebowaniem na żywność. "Ten kapitał jest w cenach surowców rolnych, ale może z nich wyjść" - zaznaczył analityk.

Kolejnym działaniem politycznym mogącym windować ceny są programy wspierania produkcji biopaliw w Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych. "Na razie zużycie zbóż i roślin oleistych na biopaliwa to nie jest duży procent całego zużycia, ale to też dodatkowy czynnik" - powiedział.