Przyczółkiem do rosyjskiej ekspansji na Europę ma być graniczący z Polską obwód kaliningradzki. Uruchomienie 24 grudnia drugiego bloku opalanej gazem elektrociepłowni KTEC-2 w Kaliningradzie sprawiło, że rosyjska enklawa nie tylko stała się samowystarczalna energetycznie, ale w najbliższym czasie będzie dysponować nadwyżkami energii. To jednak nie koniec inwestycji w obwodzie – w kolejce czekają też bałtycka siłownia jądrowa niedaleko miasta Nieman (docelowa moc 2300 MW, planowane otwarcie w 2016 r.) i pierwszy w Rosji zespół wiatraków położonych na morzu.
W 2015 r. obwód kaliningradzki może potrzebować rocznie do 6,5 gigawatogodziny (GWh) energii. Sama KTEC-2 może zapewnić nawet 4,2 GWh, a w obwodzie działa też osiem mniejszych elektrowni. Plan Rosji jest prosty: wejść z tanim, bo pozostającym poza unijnym systemem limitów CO2, prądem na rynek europejski, a przy okazji zdusić potencjalną konkurencję ze strony Litwy, Polski i Białorusi, które mają ambitne plany energetyczne. Warszawa zamierza zbudować dwie elektrownie atomowe, Wilno i Mińsk po jednej.
Rosjanie mają tylko jeden problem: brak nowoczesnych połączeń z siecią unijną. Istnieje co prawda most energetyczny na Litwę, jednak jest on zbyt słaby (moc 680 MW, czyli o 1/4 mniej niż moc KTEC-2), a poza tym wymaga modernizacji. Same państwa bałtyckie również są izolowane od reszty UE (jeśli nie liczyć łączącego Estonię i Finlandię kabla o mocy 350 MW).
"Cały plan jest mocno upolityczniony, w dodatku jest w nim dużo punktów, których realizacja nie zależy wyłącznie od Rosji. Moskwa powinna dodatkowo rozwiać lęki sąsiadów przed uzależnieniem energetycznym, co nie będzie proste" - mówi „DGP” Wiktor Gnatiuk, ekspert ds. energii z Kaliningradu.
Reklama
Dlatego Rosja lobbuje na rzecz budowy nowych połączeń. By w przyszłości korzystać np. z mostu energetycznego z Litwy do Szwecji, na który część pieniędzy wyłoży UE, oraz połączenia z Litwy do Polski. Oba projekty mają powstać do 2016 r., czyli w momencie uruchomienia elektrowni bałtyckiej. Rozpatrywany jest też pomysł położenia kabla wzdłuż Nord Streamu, który pozwoliłby na bezpośredni eksport energii do Niemiec. Kreml przekonuje zarazem partnerów do rezygnacji z własnych planów atomowych.
Powodzenie koncepcji rosyjskiej pomoże w przekształceniu Gazpromu z firmy handlującej nieprzetworzonym surowcem w koncern mający do zaoferowania także wartość dodaną – prąd. – Nasz sukces ułatwi energetyczną modernizację Rosji – mówi Dienis Fiodorow, szef spółki córki Gazprom Eniergochołding działającej w branży energii elektrycznej.
O znaczeniu planu świadczy to, że Gazprom współpracuje z odwiecznym rywalem, firmą Intier RAO JES kontrolowaną przez wicepremiera Igora Sieczina. Pierwszy blok KTEC-2 należy do Intiera, drugi zbudował Gazprom.