"Wśród ważnych wątków jest badanie odpowiedzialności kolejnych ministrów finansów" - usłyszeliśmy w białostockiej prokuraturze apelacyjnej. Najwyższym rangą urzędnikiem, który dotąd usłyszał zarzuty jest Anna C., do niedawna zastępca dyrektora departamentu Służby Celnej. Będzie odpowiadała za „działanie na szkodę interesu publicznego poprzez przekroczenie swoich uprawnień”.
"System , który miał nadzorować niski hazard, był fikcją. Działały całe departamenty w ministerstwie, celnicy mieli mnóstwo pracy, a w rzeczywistości niski hazard był wielkim przekrętem" - mówi „DGP” oficer CBŚ.
Prokurator, który zdecydował się wszcząć śledztwo, odkrył, że najprawdopodobniej wszystkie automaty w kraju pozwalały na hazard o duże stawki. W dwóch ogólnopolskich operacjach polecił policjantom i celnikom zabezpieczyć z każdej działającej na tym rynku firmy odpowiednią liczbę automatów. Okazało się, że mimo plomb i ważnych homologacji są przerobione i pozwalają na wysoki hazard. – Chodziło o różnicę w stawce podatku. Hazard o niskich stawkach był obłożony ryczałtową opłatą, a ten na wysokie sumy ponad 40-proc. – wyjaśnia nasz rozmówca.
Interes, na którym tracił Skarb Państwa, kwitł przez kilka lat. Białostoccy śledczy odkryli, że biegli wystawiali ekspertyzy za łapówki, często nie widząc nawet automatów.
Reklama