Cena idzie w górę, ponieważ globalny popyt na cukier jest coraz wyższy. Do tego jest go na rynku mniej, bo duzi producenci – Indie i Rosja – mieli w tym roku masę kłopotów: gnębiły ich susze i pożary, które zniszczyły plantacje trzciny cukrowej i buraków. Dziura jest tak duża, że nie są jej w stanie zasypać inni, choćby Brazylia.
Nic dziwnego, że notowania cukru wystrzeliły jak z procy: dwa tygodnie temu na giełdzie Liffe w Londynie tona kosztowała aż 800 dol. To cena najwyższa od 30 lat. Teraz spadła, ale i tak jest rekordowo wysoka. Od początku roku cukier podrożał o więcej niż jedną czwartą.
To doskonała okazja do zarobku dla gorącego kapitału portfelowego, którego spora część przepłynęła z rynku finansowego na rynek surowców. "Inwestowanie wolnych środków finansowych w surowcach, między innymi w cukrze, spowodowało skok ceny światowej. Obecnie nie da się przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja na rynku cukru" - mówi „DGP” Rainer Schechter, prezes Suedzucker Polska.
W normalnych warunkach menedżer firmy, która produkuje poszukiwany na rynku towar, mógłby liczyć na krociowe zyski. Inaczej jest w przypadku polskich spółek cukrowych, które mogą wyprodukować tylko tyle cukru, na ile pozwoli im Komisja Europejska. W tym sezonie cukrownie w UE wytworzą maksymalnie 13,3 mln ton, z czego na firmy działające w naszym kraju przypada 1,4 mln ton.
Reklama
"Fakt, że ceny na świecie rosną, nie ma wyraźnego wpływu na wynik finansowy przedsiębiorstwa, gdyż kalkulacje uprawy buraka cukrowego oraz wielkości sprzedaży dostosowujemy do posiadanej kwoty cukru ustalonej przez Unię Europejską" - mówi Rainer Schechter.
Skrzydła firmom cukrowym podcięły też rosnące koszty produkcji, wyższe niż w ubiegłym roku. "Nie mamy więc na razie przesłanek, by powiedzieć: tak, będziemy mieli świetny rok. Na dobrą sprawę nie wiemy jeszcze nawet, ile wyprodukujemy cukru z buraków. Jesteśmy w połowie kampanii, trudno powiedzieć, jakie będą łączne zbiory" - dodaje Mariusz Tomczak, członek zarządu Suedzucker Polska.
Polski limit jest za mały jak na potrzeby naszego rynku. Deficyt szacuje się na 150 – 200 tys. ton. Teoretycznie – i tak było w latach poprzednich – możemy brakujący cukier kupować u innych członków UE, jeśli ich kwoty cukrowe są wyższe od lokalnego popytu. Niedobór w skali całego kontynentu (około 4 mln ton) jest z kolei uzupełniany importem z krajów spoza Unii. Jednak w tym roku import z zewnątrz jest wyjątkowo drogi.
"Obecny poziom cen na rynkach światowych powoduje, że dla wielu producentów spoza Europy rynek europejski jest cenowo nieatrakcyjny. Wolą sprzedawać swój towar tam, gdzie mogą osiągnąć większy zysk" - mówi Mariusz Tomczak. Dlatego cukier jedzie np. do Stanów Zjednoczonych, a nie do Europy.
Efekt? Zmniejszona podaż z importu plus wysokie ceny światowe powodują wzrost cen detalicznych. Cukier drożeje. Według danych GUS we wrześniu jego cena była wyższa o niemal 11 proc. w porównaniu do sierpnia. W październiku miesięczny wzrost wynosił 1,4 proc. Zdaniem Piotra Szajnera z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej kilogram cukru może niebawem kosztować 3,5 zł. Dziś jego cena to około 3 zł. "Wysokie ceny mogą się utrzymywać do połowy przyszłego roku, gdy będzie można wstępnie oszacować plony buraków i ile się da wyprodukować cukru w kolejnej kampanii" - mówi Szajner.
Według niego obecna sytuacja jest jednak korzystna dla firm działających na rynku cukru. "Każdy na tym zarobi: i producent, i pośrednik. Zapłaci konsument "– mówi Piotr Szajner.