Grała orkiestra, były przemówienia, z pietyzmem przecinano wstęgę. Tak miasto Lublin świętowało początek budowy lotniska w Świdniku, którego jest głównym inwestorem. Samorządowcom nie przeszkadzało, że spółka nie ma domkniętego finansowania inwestycji ani wykonawców najważniejszych elementów lotniska – terminalu pasażerskiego, drogi startowej i płyt postojowych.
"Lotnisko Świdnik to nie miraż, to nie żadna kiełbasa wyborcza. Uroczystość rozpoczęcia budowy przypadkiem zbiegła się z kampanią wyborczą" - zapewnia Piotr Jankowski, rzecznik prasowy Portu Lotniczego Lublin. I zapewnia, że ukończą projekt za dwa lata.
Kilka tygodni wcześniej udało się uzyskać spółce pozwolenie na budowę. Zaczęli wyrównywać teren i wycinać drzewa. "To chyba najbardziej oczekiwana przez mieszkańców inwestycja" mówi Jankowski i dodaje, że owszem, przedwyborczy efekt propagandowy miał znaczenie, ale nie był najważniejszy.
W tym roku minęło już 15 lat, od kiedy po raz pierwszy samorządowcy z Lublina i Świdnika zwrócili się do Urzędu Lotnictwa Cywilnego z pytaniem o możliwość zbudowania portu lotniczego. Eksperci nie byli jednak przekonani. – Ta inwestycja będzie miała sens, jeżeli uda się przyciągnąć pół miliona pasażerów rocznie. Czy się uda? Wątpię – mówi prof. Adam Ruciński z Uniwersytetu Gdańskiego. Przypomina przypadek Kielc – tam temat lotniska przewodził w poprzedniej kampanii samorządowej. I na gadaniu się skończyło.
Reklama
Jednak przedstawiciele świdnickiego lotniska zapewniają, że ich projekt uzyskał wsparcie Brukseli. W Regionalnym Programie Operacyjnym – po odliczeniu wkładu własnego – zarezerwowane jest na ten cel 24,5 mln euro, czyli około 100 mln zł. Dużo, ale to tylko niespełna trzecia część potrzebnych środków. Projekt ma pochłonąć minimum 350 mln zł. Co z resztą? "Dołożą akcjonariusze" - zapewnia Piotr Jankowski,
Reklama
Tyle że miasta Lublin i Świdnik oraz województwo lubelskie i powiat świdnicki nie zamierzają – przynajmniej w przyszłym roku – wydawać na lotnisko ani grosza. No i trudno będzie w dwa lata zbudować lotnisko od zera. Ale widać w Lublinie wierzą w sprawczą moc wyborczego słowa.