Polscy pracownicy są pod tym względem rekordzistami. W ubiegłym roku statystyczny pracujący spędził na zwolnieniu aż 5,5 proc. dni roboczych, podczas gdy przeciętny mieszkaniec UE – 4,2 proc.
– Każda absencja to podwójny koszt dla firmy – argumentuje Adam Ambrozik, ekspert Pracodawców RP. – Nie dość, że pracodawca musi zapłacić wynagrodzenie pracownikowi, który choruje, to jeszcze musi znaleźć zastępcę i jemu też zapłacić.
Ubiegłoroczne koszty zwolnień w firmach przekroczyły 4,5 mld zł i były o 200 mln większe niż w 2008 r. Najwięcej tracą duzi pracodawcy, ale dotkliwie uderza to też firmy zatrudniające do 20 osób, bo wysoka absencja chorobowa paraliżuje w nich pracę.
– We wszystkich firmach najgorszy jest koniec miesiąca, bo wtedy na zwolnienia idą wszyscy, którzy boją się utraty pracy – mówi Ambozik.
Liczba dni, jakie pracownicy spędzają na zwolnieniach, drastycznie wzrosła w czasie kryzysu: w 2006 r. Polacy spędzili na chorobowym 95 mln dni, natomiast w 2009 r. już 126 mln dni. Z przeprowadzonych w pierwszym półroczu 2010 r. kontroli wynika, że co dziesiąty pracownik na L4 był zdolny do pracy.
Zmiana prawa pozwoliłaby firmom zaoszczędzić ok. 2,5 mld zł. Tyle że te pieniądze musiałby wypłacić Fundusz Ubezpieczeń Społecznych. Czyli państwo.
Sposobem na rosnącą absencję chorobową, a tym samym wyższe koszty, ma być usprawnienie systemu kontroli zwolnień lekarskich.
– ZUS powinien szybciej reagować na sygnały od pracodawców, którzy podejrzewają, że ich pracownicy symulują chorobę – mówi Ambroziak. – Dziś ZUS zleca kontrolę dopiero po 33 dniach zwolnienia, gdy sam musi wypłacać zasiłek.
Pracodawca może co prawda sam przeprowadzić kontrolę, ale dla niewielkich firm, które musiały ograniczyć zatrudnienie, jest to często niewykonalne. Bo nie mają do tego ludzi.
Kryzys gospodarczy sprawił, że liczba dni, jakie pracownicy spędzają na zwolnieniach, rośnie nie tylko w Polsce. Z ostatniego raportu Saratoga Benchmarking firmy doradczej PricewaterhouseCoopers wynika, że wskaźnik absencji chorobowej wzrósł w ubiegłym roku w Unii Europejskiej i w USA. Ale Polska jest pod tym względem rekordzistą.
Mniejszy wskaźnik absencji jest w tych krajach, gdzie za pierwsze dni choroby pracownik nie dostaje w ogóle wynagrodzenia. Tak jest m.in. w Wielkiej Brytanii (3 dni), Fracji (4 dni), Czechach (3 dni). Tam nie opłaca się chorować.