Amerykańskie koncerny pod lupą Prokuratury Generalnej. Śledztwo dotyczy działalności producentów leków poza granicami Stanów, także w Polsce. Chodzi o łapówki wręczane lekarzom, dyrektorom szpitali i nadzorcom systemu ubezpieczeniowego

Reklama

Władze USA podejrzewają koncerny farmaceutyczne notowane na amerykańskich giełdach o korumpowanie zagranicznych oficjeli, aby zwiększyć eksport leków. Wiadomo, że firmy idą na współpracę ze śledczymi i zaczynają sypać. Takie informacje podał we wczorajszym wydaniu dziennik „Wall Street Journal”.

Przekupić lekarzy

Sprawa dotyczy sprzedaży farmaceutyków w Polsce, Rosji, Niemczech, we Włoszech, w Brazylii, Chinach i Arabii Saudyjskiej. Pod okiem prokuratury znalazły się czołowe koncerny Ameryki: Merck & Co, AstraZeneca Plc, Bristol-Myers Squibb i GlaxoSmithKline.

Prowadzący śledztwo zastępca prokuratora generalnego USA Larry Breuer podejrzewa, że amerykańskie koncerny próbowały przekupić lekarzy pracujących w państwowych szpitalach. Miały też korumpować agencje zajmujące się rejestracją leków objętych systemem ubezpieczeń zdrowotnych. Łapówki – według wersji prokuratury – były także wręczane bezpośrednio dyrektorom szpitali.

Rzeczniczka koncernu farmaceutycznego Lilly przyznała, że amerykańskie władze rozszerzyły na inne kraje śledztwo, które w 2003 r. podjęły w sprawie działalności jej firmy w Polsce.



Reklama

"Nie mam powodów do niepokoju. Jestem gotowy na współpracę z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości" - mówi „DGP” Jerzy Toczyski, prezes GlaxoSmithKline w Polsce. "Nasze standardy unikania problemów są bliźniacze do obowiązujących w USA" - zapewnia.

GSK miał w 2009 r. w Polsce 1,2 mld zł przychodów. Od połowy lat 90. firma zainwestowała nad Wisłą ponad 400 mln dolarów. GSK brał udział m.in. w prywatyzacji poznańskiej Polfy. Zainteresowanie federalnych służb działalnością wielkich koncernów w Polsce nie dziwi ludzi z branży farmaceutycznej.

"Tutaj wcale nie musiało być wielkiej korupcji z politykami z pierwszych stron gazet" - mówi nam jeden z ekspertów. "Z pewnością jednak pod lupę trafią fundusze na działalność promocyjną i naukową koncernów, z których firmy sponsorują wakacje dla lekarzy pod płaszczykiem konferencji naukowych oraz kosztowne prezenty za pomoc we wprowadzaniu nowych leków na rynek" - dodaje.

"Korupcja w przemyśle farmaceutycznym jest stosunkowo łatwa do wykrycia, bo zwykle dotyczy wielu mniejszych transakcji rozłożonych na szereg lat, a nie jednego wielkiego kontraktu" - mówi „DGP” Axel Dreher, ekonomista uniwersytetu w Getyndze specjalizujący się w sprawach korupcyjnych. Jego zdaniem często koncerny farmaceutyczne nie mają wyboru: muszą korumpować urzędników, bo tak robią konkurenci, aby uzyskać zgodę na wpis swoich produktów na listę leków refundowanych.

"Z moich badań wynika, że im rynek jest bardziej regulowany, tym ryzyko korupcji większe. Przy sprzedaży leków to urzędnicy decydują o wszystkim" - dodaje Dreher.



Zgodnie z amerykańską ustawą z 1977 roku koncerny farmaceutyczne, które są zarejestrowane w USA, nie mają prawa korumpować urzędników obcych państw. Presja na sprzedaż leków za granicę jest jednak ogromna. Aż 1/3 ze 103,4 mld dolarów sprzedaży, jakie w zeszłym roku osiągnęły firmy należące do Stowarzyszenia Amerykańskich Koncernów Farmaceutycznych, pochodziła z eksportu.

Tajny fundusz przetargowy

Źródła "Wall Street Journal" twierdzą, że koncerny farmaceutyczne podejmą współpracę z amerykańskimi władzami, bo liczą na łagodniejsze kary.

To nie pierwsza głośna sprawa przeciw dużym koncernom. Amerykańscy prokuratorzy niedawno podjęli śledztwo przeciw Deutsche Telekom, podejrzewając, że koncern korumpował przedstawicieli władz Węgier i Macedonii. Wśród podejrzanych jest sam prezes koncernu Rene Obermann, który mógł w 2005 roku przekazać łapówki w zamian za gwarancje, że macedoński rynek telekomunikacyjny nie zostanie otwarty na konkurencję.

Skandal korupcyjny dotknął w 2008 roku także Siemensa. Okazało się, że firma utworzyła specjalny tajny fundusz na przekupywanie urzędników decydujących o wynikach przetargów.