Nie będzie ani hojnego dosypywania pieniędzy, ani drastycznych cięć. Rząd zamrozi wydatki na poziomie 40 mld zł, cięcia przyniosą 5 mld, ale już budżet samego Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wzrośnie o 4,5 proc. – do 168 mld zł.
Konkretnie w 2011 roku:
● Zmaleje zasiłek pogrzebowy z 6,4 do 4 tys. zł (oszczędności ok. 1 mld zł)
● Spadną wydatki Funduszu Pracy na aktywizację bezrobotnych, m.in. dotacje na założenie firmy, szkolenia czy pomoc firmom, które zatrudniają bezrobotnych. W tym roku na ten cel pójdzie 7 mld zł, w przyszłym – zaledwie 3,2 mld zł.
Reklama
Jest to o tyle dziwne, że rząd chce, aby na koniec roku w FP było prawie 4 mld zł wolnych środków. – Ta nadwyżka może służyć temu, aby na koniec 2011 roku deficyt sektora finansów był niższy – mówi Wiktor Wojciechowski z Fundacji FOR.
Reklama
Według ekspertów, jeśli rząd obniża wydatki FP, to powinien obniżyć składkę, aby spadły koszty pracy. Ale w 2011 roku firmy zapłacą tyle samo co w tym roku – 2,45 proc. od pensji pracownika – co da FP 9,5 mld zł.
Rząd podkreśla, że wiele wydatków zamrozi. Oszczędności z tego wynikające będą niewielkie, poza tym z tej zamrażarki sporo zostanie wyciągnięte. Nie wzrosną:
● Pensje w budżetówce.

Wyjątkiem są nauczyciele – tzw. kwota bazowa, od której zależy wysokość ich pensji, wzrośnie od września o 7 proc. W efekcie budżet w 2011 roku przeznaczy na pensje w tzw. państwowych jednostkach budżetowych 26,1 mld zł – o 0,5 mld zł więcej niż w tym roku.



Kancelaria Prezydenta planuje wzrost wydatków o 7,2 proc., a kancelarie Sejmu i Senatu o 9 proc. Ich utrzymanie będzie kosztować 780 mln zł.
● Świadczenia rodzinne i fundusz alimentacyjny. W tym roku będzie to 9,3 mld zł, w przyszłym – 9,4 mld zł.
● Wydatki na pomoc społeczną. Mają w tym roku wynieść 2,613 mld zł, w przyszłym – 2,625 mld zł.
Wydatki społeczno-socjalne, mające fundamentalny wpływ na budżet, będą rosły. Nieruszone są: wskaźnik waloryzacji emerytur i rent – 2,7 proc., KRUS i mundurówki.
– Rząd nie chce się narażać mocnym grupom. To krótkowzroczna polityka, bo w końcu trzeba będzie szukać oszczędności na ślepo – mówi Wiktor Wojciechowski.