Ale też jak grzyby po deszczu rozwijają się warsztaty należące do dystrybutorów części zamiennych. W warsztatach takich jak Perfect Service, QService, czy AutoCrew można zmienić nie tylko opony czy olej, lecz nawet naprawić silnik. Obecnie w sieciach skupionych jest już 2,5 tys. polskich warsztatów.

A będzie jeszcze więcej, bo wszyscy gracze planują otwarcie nowych serwisów. Do końca tego roku roku liczba stacji sieciowych wzrośnie przynajmniej o 150 nowych punktów. Jak szacuje Alfred Franke, szef Stowarzyszenia Dystrybutorów Części Zamiennych, codziennie przybywają dwa nowe warsztaty.

Tylko niemiecka sieć Premio planuje do końca 2008 r. uruchomienie blisko 100 nowych stacji. Konkurenci też nie zasypiają gruszek w popiele. QService, AutoCrew i Shell autoserv chcą uruchomić w tym czasie przynajmniej kilkadziesiąt nowych punktów.

"Rynek staje się coraz bardziej atrakcyjny. Rośnie przecież import używanych samochodów zza granicy i sprzedaż nowych aut. To dwa najważniejsze elementy, które nakręcają obecnie koniunkturę" - tłumaczy Piotr Nowakowski, dyrektor rozwoju Goodyear Dunlop Tires Polska, właściciela sieci Premio.

Od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej i zniesieniu ceł na używane auta z zachodu Europy sprowadzono ich do Polski grubo ponad 2 mln sztuk. Przez pierwsze cztery miesiące tego roku Polacy sprowadzili dodatkowe 298 tys. używanych samochodów - o 61 proc. więcej niż rok wcześniej.

To jednak nie używane lecz nowe auta mają dać sieciowym warsztatom największe zyski. Rynek nowych aut po latach zastoju wreszcie eksplodował. W pierwszych czterech miesiącach tego roku sprzedano aż 25 proc. więcej aut niż rok temu.

Każdy taki pojazd musi przejść przynajmniej raz w roku przegląd techniczny, który jest warunkiem utrzymania gwarancji producenta. W zależności od marki samochodu operacja ta związana jest wydatkiem około 1000 zł. I na te pieniądze sieci warsztatów ostrzą sobie najbardziej zęby. Na razie jednak niewiele takich aut do nich trafia, bo zabraniają tego koncerny motoryzacyjne, grożąc właścicielom zerwaniem gwarancji. Monopol na naprawy mają stacje naprawcze należące do dilerów (tzw. ASO).

Ale takiego procederu zabrania Unia Europejska. Przedstawiciele sieci warsztatów takich jak Premio czy Shell autoserve liczą, że niedługo rynek uwolniony zostanie także w Polsce, a samochody trafią masowo do nich.
"Ceny w naszych serwisach są o kilkadziesiąt proc. niższe od ASO. Nie mam wątpliwości kogo wybiorą klienci" - mówi Nowakowski.

Oferta napraw samochodowych w Polsce nie ogranicza się jednak tylko do warsztatów sieciowych i ASO. Stanowią one zaledwie kilkanaście proc. wszystkich działających stacji w Polsce. Aż 19 tys. warsztatów to małe, zatrudniające dwie, trzy osoby, firmy. Te również korzystają na koniunkturze. U Marcina Tarasiuka, właściciela warszawskiego AM Serwis, naprawę auta trzeba umawiać z wielodniowym wyprzedzeniem.
- Naprawiam 30 proc. więcej samochodów niż rok temu i mam się świetnie - szacuje Tarasiuk.

Zdaniem Alfreda Franke, szefa Stowarzyszenia Dystrybutorów Części Zamiennych, polski rynek skazany jest jednak na sieci.

"Rosną wymagania Polaków co jakości obsługi w serwisach, a warsztaty, które są w sieci - nie ukrywajmy - są lepiej wyposażone od małych warsztatów" - mówi Franke. Już dziś to właśnie w nich realizowane jest 30 proc. wszystkich napraw.





















Reklama