Tak czarny scenariusz był do przewidzenia, bo sytuacja branży biopaliwowej pogarsza się od początku roku, kiedy minister finansów obniżył ulgi w podatku akcyzowym. W rezultacie producenci biopaliw, którzy jeszcze do końca grudnia odejmowali od akcyzy na jeden litr biodiesla 2,20 zł ulgi, mogą od stycznia odliczać zaledwie 1 zł. To sprawiło, że interes całkowicie przestał się opłacać.

"Tłocznie produkujące olej rzepakowy są na skraju bankructwa. Część z nich wkrótce splajtuje, bo nie zdoła spłacić kredytów zaciągniętych na ubiegłoroczne zakupy rzepaku" - ostrzega Lucjan Kuźniar, właściciel produkującej olej firmy Bio-Pal, wiceprezes Podkarpackiego Stowarzyszenia Producentów i Przetwórców Roślin Oleistych. Trudno si temu dziwić, bo zbiorniki tłoczni są wypełnione po brzegi olejem, którego nie chcą odbierać producenci biopaliw. W tej sytuacji cena oleju leci w dół: jeśli w ubiegłym roku za tonę płacono 2,7 tys. zł, teraz jest ona warta zaledwie 2,2 tys. zł. Zatem jeśli nawet tłocznie zdołają olej sprzedać, to i tak dopłacą do interesu.

Ale spółki biopaliwowe przestały interesować się olejem, bo z powodu wysokiej akcyzy musiałyby do produkowanych biopaliw dopłacać. Rafineria Trzebinia, która w tym roku miała wypuścić na rynek blisko 150 tys. ton estrów rzepakowych, zatrzymała instalację produkcyjną i znalazła się na progu bankructwa. Teraz planuje powrót do przerobu ropy, z którego zrezygnowała w 2005 r. Inne firmy, jak spółka J&S planująca uruchomienie dwóch instalacji do produkcji estrów o zdolnościach wytwórczych 300 tys. ton rocznie, wstrzymuje się z ich budową. Także Grupa Lotos zapowiadająca wcześniej produkcję biopaliw na poziomie 100 tys. ton w sprawie terminu rozpoczęcia inwestycji nabrała wody w usta.



Reklama