Gdybyśmy przesiedlili kilka milionów Polaków, być może uratowalibyśmy im życie. Chodzi o mieszkańców kilku regionów Polski, którzy statystycznie żyją nawet o 6 lat krócej niż pozostali rodacy. Najkrócej żyje się na wsiach w regionie olsztyńskim. Mężczyźni żyją tam zaledwie 67 lat i kilka miesięcy. To o 6 lat mniej niż mężczyźni np. z Krakowa. Wiejskie kobiety z okolic Olsztyna też umierają wcześnie (około 77. roku życia). Zwłaszcza kiedy porównamy je z kobietami z Warszawy lub Kielc, które żyją długo ponad 80 lat.
Dlaczego w województwie warmińsko-mazurskim umieramy tak młodo? Przecież czyste powietrze mazurskich lasów i sielski klimat jezior powinny sprzyjać długowieczności. Demografowie twierdzą, że to właśnie wina tej sielskości. Do porośniętych puszczami wiosek nie dociera opieka lekarska. Ludzie nie chodzą do lekarza i - co gorsza - palą i piją na umór.
Jest jeszcze kilka takich miejsc jak te w okolicach Olsztyna. Według badań Głównego Urzędu Statystycznego, krótko żyjemy też na wsiach w regionie bielskopodlaskim i województwie lubelskim. A tam również mamy puszcze i zdradziecko radosne krajobrazy wsi.
Nie jest natomiast żadną nowością, że krótko żyjemy w Łodzi i na Śląsku. Z powodu zanieczyszczenia środowiska mieszkańcy tych miast od lat umierają wcześniej niż Polacy z innych regionów kraju.
W Polsce są całe regiony, z których trzeba uciekać jak z Czarnobyla. Mieszkanie w nich skraca życie o kilka lat. I wcale nie z powodu skażenia środowiska naturalnego. Powodem jest raczej smutne fatum, które jak sęp krąży nad niektórymi miejscowościami. Najwięcej takich miejscowości jest w okolicach Olsztyna.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama