Banki kuszą nas kredytem w 15 minut, bez poręczycieli. Zjawiając się z dowodem osobistym i zaświadczeniem o zarobkach, dostaniemy gotówkę już podczas pierwszej wizyty przy okienku. Niestety, oferty instytucji wyspecjalizowanych w szybkich kredytach są drogie. Oprocentowanie w Lukas Banku dochodzi do 18-20 proc. W Sygma Banku rzeczywisty koszt kredytu (uwzględniający prowizje i obowiązkowe ubezpieczenia) wynosi aż do 33,25 proc. Jeszcze droższe okaże się skorzystanie z usług firmy pożyczkowej Provident. Jej pracownik przyniesie nam gotówkę do domu, ale będzie nas później odwiedzał, by odebrać kolejne - i to duże - raty.

Najbezpieczniejsze i najtańsze są propozycje dużych banków uniwersalnych. Od razu można zauważyć większą przejrzystość ofert – łatwo znaleźć zarówno oprocentowanie, jak i prowizję. Ceny także z reguły są niższe. Pożyczając na rok 5000 zł w największym polskim banku PKO BP, możemy wybrać oprocentowanie zmienne - 11,2 proc. lub stałe - 8,2 proc. Do tego trzeba doliczyć 3 proc. prowizji. W efekcie mamy realny koszt kredytu - 18,5 proc. Z kolei Kredyt Bank do końca września oferuje pożyczkę, kórej rzeczywisty koszt to ok. 16,5 proc. rocznie.

Jeśli mamy konto w banku, to absolutnie najtańszym sposobem sfinansowania wakacji będzie kredyt odnawialny. W bankach takich jak mBank, MultiBank, PKO BP, Nordea czy VW Bank Direct oprocentowanie wyniesie między 10 a 13 proc. Prowizje też są niższe niż przy kredytach gotówkowych. Z reguły nie przekraczają 1 proc. wartości pożyczki. Warto również wykorzystać kartę kredytową. Przeważnie oferuje ona darmowy kredyt na 2 miesiące. Samo oprocentowanie kredytu "kartowego" też bywa atrakcyjne - w Millennium wynosi 9,9 proc. (przez pierwsze 6 miesięcy).

Co ciekawe, osoby, które spłacają kredyty mieszkaniowe, mogą sfinansować wakacje... zawieszając spłatę jednej czy dwóch rat swojego kredytu. Wiele banków bez większych formalności pozwoli na taką przerwę.





Reklama