Pani komisarz proponuje, żeby majątek trwały stoczni został sprzedany, z tych pieniędzy mają być spłacone długi zakładów, a stocznie zostana zlikwidowane. Jej zdaniem, daje to szansę na zachowanie miejsc pracy w zakładach, jakie powstaną w ich miejsce. Nawet wtedy, kiedy zakłady zmienia profil produkcji.
Wczoraj wieczorem pani komisarz przesłała do Warszawy swe ultimatum. "Komisarz poprosiła, by w ciągu nadchodzących dni rząd potwierdził swoją zgodę na rozwiązanie zaproponowane przez KE" - mówi jej rzecznik Jonathan Todd.
>>> Przeczytaj o planie Neelli Kroes w sprawie polskich stoczni
Komisja Europejska grozi, że w przypadku braku zgody polskiego rządu podejmie decyzję o zwrocie pomocy publicznej przyznanej stoczniom po wejściu Polski do UE w 2004 roku, co oznacza ich upadłość.
Komisarz Kroes powtarza, że ostateczne plany restrukturyzacyjne stoczni (dla Szczecina i połączony plan dla Gdyni i Gdańska) są nie do zaakceptowania przez KE. Nie zapewniają bowiem rentowności zakładów, choć przewidują redukcję zatrudnienia nawet o 40 procent i dalszą pomoc publiczną.
Na razie negatywna decyzja nie grozi stoczni w Gdańsku, która jest w lepszej sytuacji, gdyż została już sprywatyzowana i otrzymała mniejszą pomoc z budżetu państwa. Komisarz Kroes domaga się jednak przesłania jak najszybciej osobnego planu restrukturyzacji dla tego zakładu.
Przeciwko propozycjom KE kolejny raz demonstrowali dziś w Brukseli stoczniowcy z Gdyni i Szczecina. Ich zdaniem nie gwarantują one zachowania miejsc pracy w zakładach.