Pojawia się coraz więcej niepokojących sygnałów. Wczoraj okazało się, że w maju kupiliśmy o prawie 2 proc. towarów mniej niż w kwietniu. Na rynku pracy też nie jest już tak różowo: bezrobocie wprawdzie spada, ale w maju ofert pracy było o 18,8 tys. mniej, niż przed rokiem. Pogarsza się koniunktura: w czerwcu jej wskaźnik zmniejszył się o 7 proc. w porównaniu z 2007 r.
To jeszcze nie kryzys, ale pierwsze ostrzeżenie. Prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów, spodziewa się, że firmy mniej będą zarabiać, spadnie też eksport. Gomułka jest przekonany, że w przyszłym roku tempo wzrostu naszej gospodarki zmniejszy się do 4,5 proc. Teraz wynosi około 6 proc. "Taki wzrost jest już nie do utrzymania" - wtóruje Gomułce Piotr Kalisz, ekonomista banku Citi Handlowy.
Co to oznacza? Spadek tempa rozwoju oddala nas od doścignięcia rozwiniętych krajów Unii Europejskiej. A wciąż mamy na to szanse, gdybyśmy utrzymali tempo wzrostu takie jak w w ostatnich latach. Według badań Fundacji FOR Leszka Balcerowicza, gdyby Polska rozwijała się tak jak dotychczas, już za 16 lat, czyli w ciągu jednego pokolenia, osiągnęlibyśmy dzisiejszy poziom zamożności krajów najbogatszych krajów Europy takich np. jak Francja i Włochy. A gdybyśmy się rozwijali tak szybko jak Irlandia w ostatnich latach bogatą Europę doścignęlibyśmy już za 13 lat.
Wysoki wzrost gospodarczy, i to przez wiele lat, jest więc dla nas na wagę złota. "Można wydłużyć okresy prosperity" - zapewnia prof. Witold Orłowski, ekonomista w firmie doradczej PricewaterhouseCoopers. FOR twierdzi, że jest to możliwe. Podaje przykład ośmiu państw, w tym europejskiej Malty, a także Chin, Korei i Singapuru, które bardzo długo - przeszło 30 lat! - potrafiły utrzymać wysokie tempo wzrostu gospodarczego.
Co trzeba zrobić, by zachować szanse na szybki rozwój? Witold Orłowski: "Konieczna jest reforma na rynku pracy. W Polsce pracuje tylko 58 proc. osób dorosłych, czyli najmniej w krajach Unii Europejskiej. Trzeba zmniejszyć wydatki państwa na emerytury i renty, opłaci się nam też wprowadzić euro" - mówi. Andrzej Sadowski, Centrum im. Adama Smitha: "Cięcie podatków, redukcja redukcja biurokracji, żeby przez nią firmy nie traciły czasu, który mogłyby przeznaczyć na rozwój biznesu" - to jego diagnoza.
Jeżeli tego nie zrobimy, może się powtórzyć taki scenariusz, jaki przerabiają teraz kraje bałtyckie. Te państwa uważane jeszcze niedawno za gospodarcze tygrysy naszego regionu Europy, wpadły w poważne tarapaty.W Estonii w pierwszym kwartale 2008 roku tempo wzrostu gospodarczego spadło do zaledwie 0,1 proc. Słabo rozwija się też Łotwa. Wszystkie kraje bałtyckie dręczy wysoka, kilkunastoprocentowa inflacja.
Balcerowicz: Doganiajmy Zachód!
Każdy chyba w Polsce chce, żebyśmy dogonili Zachód pod względem dobrobytu. Możemy to robić przez 60 lat, albo tylko przez kilkanaście. Wszystko zależy od tego, czy dokończymy reformy naszego państwa i gospodarki. Jeżeli to zrobimy, to nasza droga do dobrobytu Zachodu będzie krótka - pisze w DZIENNIKU prof. Leszek Balcerowicz.
Co należy zrobić? Generalnie musimy mieć państwo mniejsze, za to lepsze dla rozwoju. Co to oznacza? Po pierwsze: mniejsze wydatki budżetu i dzięki temu mniejsze podatki oraz usunięcie deficytu. Aby to zrobić, musimy spowodować, żeby więcej Polaków pracowało. Nie możemy dalej być mistrzami Europy, jeżeli chodzi o niski poziom zatrudnienia. Szczególnie ważnym krokiem w tym względzie jest usunięcie przywilejów emerytalnych.
Po drugie: dokończenie prywatyzacji, czyli wyprowadzenie polityków z przedsiębiorstw. Wpływy polityków na przedsiębiorstwa nie mogą być konserwowane pod hasłami typu "sektory strategiczne". Tak na przykład porty nie muszą być w domenie władzy publicznej.
Po trzecie: usunięcie niejasnych i zagmatwanych przepisów, które na dodatek często korumpują. Mam nadzieję, że powiodą się w tym względzie działania komisji Palikota i Ministerstwa Gospodarki.
Po czwarte, nie ma dobrego państwa bez dobrego wymiaru sprawiedliwości. Chodzi o to, by sądy będąc oczywiście niezawisłe, działały szybko i kompetentnie, a prokuratura była fachowa i apolityczna.
Po piąte, reforma edukacji i całego sektora badań, co wcale nie musi oznaczać więcej wydatków z budżetu, ale większe zaangażowanie sektora prywatnego, więcej konkurencji i otwarcia na świat.
Wszystkie te reformy są w naszym zasięgu. Potrzebna jest tylko mobilizacja na ich rzecz, mobilizacja na rzecz rozwoju. Szybko doganiajmy Zachód!