Roman Sobisiak, pracownik firmy Agro-Wodzisław z Wodzisławia Śląskiego, przez trzy miesiące uczył się języka angielskiego.
Już od pierwszej lekcji postanowiłem, że przy rozwiązywaniu ćwiczeń i zadań domowych nie będę korzystał z pomocy. W ten sposób motywowałem się do nauki. Muszę przyznać, że mi się to udało. Bardzo wysoko oceniam skuteczność kursów e-learningowych. Chciałbym dalej uczyć się tą metodą, o ile znów będzie taka możliwość.

Reklama

Kurs e-learningowy nie wymaga regularnej codziennej nauki. Do komputera siadałem, kiedy miałem czas – średnio 10 godzin w tygodniu, głównie w soboty i niedziele. Aby uczyć się metodą e-learningową, trzeba przede wszystkim opanować obsługę platformy, co daje możliwość komunikowania się zarówno z trenerem, jak i z innymi uczestnikami kursu. Ja korzystałem z tego dobrodziejstwa regularnie.

Raz na dwa tygodnie odbywały się warsztaty, w trakcie których wykładowca opracowywał z nami nowe materiały. Wraz z zadaniami umieszczał je drogą elektroniczną na platformie. Moim zadaniem było powtórzenie całego materiału z kolejnych warsztatów na tyle, bym mógł rozwiązać ćwiczenia oraz zadania domowe. Odrobione zadania przekazywaliśmy drogą elektroniczną trenerowi, który je oceniał. Aby opanować zakres tematyczny kursu wystarczyło solidnie przerobić materiały.

Radosław Paluszkiewicz, pracownik Zakładu Budowlanego Klimex w Łaziskach Rybnickich, brał udział w e-learningowym kursie podstaw języka niemieckiego przez 10 tygodni.
Kurs składał się z ośmiu lekcji. Przez pierwsze cztery tygodnie mieliśmy do opracowania cztery lekcje. Materiały do kolejnej lekcji pojawiały się regularnie na początku każdego tygodnia. Piąty tydzień to czas na nadrobienie zaległości. Kolejne cztery tygodnie to znowu cztery lekcje. Tydzień dziesiąty to już przygotowanie do egzaminu końcowego, który odbywał sie w formie pisemnej. Żeby opanować dość obszerny materiał z każdej lekcji w ciągu przeznaczonego na nią tygodnia, trzeba było poświęcić od 3 do 4 godzin dziennie na naukę. W chwili zalogowania na platformie e-learningowej uzyskiwaliśmy dostęp do materiałów szkoleniowych. Lekcja składała się z części teoretycznej (gramatyka, nowe słownictwo) oraz ćwiczeń. Na rozwiązanie każdego ćwiczenia mieliśmy tylko trzy próby, dlatego trzeba było dobrze opanować teorię.

Reklama

Po każdej lekcji trzeba było przygotować zadanie domowe, które było punktowane i oceniane. Co dwa tygodnie musieliśmy rozwiązać test kontrolny z dwóch ostatnich lekcji. Była tylko jedna próba i limit czasowy – 30 minut. Testu nie można było przerwać, by wrócić do niego później. Jego efekty oceniał komputer. Nasze wyniki osiągane w testach i ćwiczeniach były bacznie śledzone przez prowadzących – oczywiście przez internet. Z lektorem kontaktowaliśmy się zarówno przez sieć, jak i bezpośrednio, na krótkich, organizowanych co dwa tygodnie warsztatach. Spotkanie takie miało na celu omówienie wyników, pojawiających się problemów, a także umożliwiało kursantom wzajemne poznanie się i wymianę doświadczeń. Kursanci mogli także spotykać się na czacie i forum dyskusyjnym. Materiały szkoleniowe były opracowane w sposób niewymagający żadnych dodatkowych pomocy. Znaleźć można było tłumaczenia wszystkich użytych wyrazów, wyrażeń i zwrotów, można było posłuchać prawidłowej wymowy pojedynczych słów oraz czytanego tekstu. Nie miałem kłopotów z mobilizacją do nauki – wystarczyły chęci i odrobina samodyscypliny. Również e-learningowa forma prowadzenia kursu zachęcała do nauki.

Przyznam, że taki kurs odpowiada mi bardziej niż tradycyjne metody, ponieważ uczę się wtedy, kiedy chcę, gdy mam czas. Tradycyjne kursy wiążą się z obowiązkiem stawienia się o wyznaczonej godzinie w wyznaczonym miejscu. Często zdarza się, że obowiązki zawodowe czy chwilowa niedyspozycja sprawiają, że jest to dla nas niedogodne. W e-learningu nie ma takich problemów. Sami decydujemy, kiedy się uczymy. Nie trzeba wychodzić z domu czy też biura, by brać udział w kursie. Ale skuteczność takiej metody zależy głównie od kursantów, ich chęci i zaangażowania. Kursant przez większość czasu uczy się sam. Decydując się na kurs e-learningowy, trzeba zatem obudzić w sobie chęć samokształcenia.

Jan Folwarczny, kierownik Victoria Sweet Sp. z o.o. z Gorzyczek, wziął udział w dwóch kursach e-learningowych: języka angielskiego podstawowego i kursu komputerowego podstawowego.
Aby móc brać udział w kursach, każdy z uczestników musiał najpierw nauczyć się obsługi platformy e-learningowej. Nauka mogła odbywać się w czasie godzin pracy, ale czas, jaki na nią poświęcałem, zależał m.in. od liczby moich zadań w pracy oraz zakresu i stopnia trudności materiału. Dziennie na naukę poświęcałem godzinę, dwie. Zdarzało mi się także uczyć po godzinach pracy. W wolnej chwili włączałem komputer, logowałem się na platformie i opracowywałem zadany materiał. Nowy materiał ukazywał się na platformie co 4, 5 dni. Był więc czas na przyswojenie nowego, ale i utrwalenie poprzedniego. Lekcja składała się z części teoretycznej, różnego rodzaju ćwiczeń oraz testu sprawdzającego, który był oceniany przez nauczyciela. W każdej chwili można było przerwać naukę, by do niej powrócić w dogodnym dla nas czasie. W przypadku wystąpienia jakichkolwiek problemów można było wymieniać uwagi i opinie z innymi kursantami lub skorzystać z pomocy nauczyciela. Wszystkie potrzebne materiały znajdowały się w materiale lekcyjnym, a dla poszerzenia wiadomości bądź wykonania dodatkowych ćwiczeń odsyłano nas do stron www. Oprócz tego uczestnicy kursów językowych zostali wyposażeni na czas kursu w słownik. Oceny z testów znał tylko kursant i nauczyciel. Na zakończenie każdego kursu przeprowadzono egzaminy – w formie tradycyjnej.

Reklama

Wysoko oceniam skuteczność takich kursów. Miałem możliwość dopasowania szkolenia do własnego tempa nauki, mogłem powtarzać materiał dowolnie często oraz wybierać fragmenty potrzebne mi do nauki.

Ilona Wieczorek-Brzozowska, właścicielka Domu Przyjęć Arkadia w Radlinie, brała udział w trzech pięciotygodniowych kursach: obsługi komputera, BHP i HACCP.
Prowadzę działalność gospodarczą, która zajmuje dużo czasu, na naukę przeznaczałam każdą wolną chwilę. Kursy obejmowały dość duży zakres materiału, trzeba było zapamiętać wiele przepisów, liczb. Starałam się uczyć systematycznie.

Materiał podzielony był na moduły, na zapoznanie się z każdym mieliśmy około tygodnia. Kilka kolejnych modułów podsumowywał test sprawdzający, a po zakończonym kursie odbywał się egzamin.

Najważniejszą motywacją do nauki była dla mnie sama świadomość uczestnictwa w takim kursie. Chciałam zdobyć wiedzę niezbędną w prowadzonej przeze mnie działalności. Był to również sprawdzian własnych możliwości zdobywania wiedzy innowacyjną metodą.

Kursy były dostępne 24 godziny na dobę, nie musiałam więc wychodzić z domu, aby się uczyć. Miałam łatwy dostęp do innych materiałów związanych z kursem – ustaw, rozporządzeń, informatorów. Poprzez forum dyskusyjne łatwo było również nawiązać kontakt z innymi uczestnikami i nauczycielami. Najważniejsze jednak było uzyskanie certyfikatów świadczących o zdobytej wiedzy, honorowanych w całej Unii Europejskiej.

_________________________________________________________________________


Zygmunt Woźniak z zakładu Bumar Łabędy w Gliwicach wziął udział w kursie języka niemieckiego i obsługi komputera.
Na początku miałem poważne opory przed dalszym dokształceniem się. Trudno było mi przełamać stereotypy związane z wiekiem. Człowiekowi po pięćdziesiątce niełatwo ponownie zasiąść do nauki. Zdałem sobie jednak sprawę, że zdobycie nowych kwalifikacji podniesie moją atrakcyjność nie tylko na rynku pracy, ale także u obecnego pracodawcy. Dlatego postanowiłem spróbować. I nie żałuję. Kursy były całkowicie bezpłatne, co przy obecnych cenach kursów językowych i informatycznych na rynku nie jest bez znaczenia. Poszerzyły także moje horyzonty. Dziś już nie obawiam się uruchomić komputer, odebrać pocztę internetową czy stworzyć arkusz kalkulacyjny. Mogę spokojnie surfować w internecie. A nawet płacić osobiste rachunki, zamiast tracić czas na poczcie.

E-learning to rewelacyjna metoda kształcenia. Bez wychodzenia z domu, bez stresów wywoływanych dojazdem o określonej porze na kurs prowadzony metodą tradycyjną. Sam sobie reguluję czas i intensywność szkolenia. Sam też mogę śledzić swoje wyniki i przyłożyć się do materiałów, który trudniej mi przyswoić.