Mijający tydzień minął pod znakiem rekordowych notowań kontraktów terminowych cen ropy. Za baryłkę ropy WTI na giełdzie w Nowym Jorku płacono już 98,62 dol. Choć pierwszy szturm giełdowych byków na psychologiczną barierę 100 dol. za baryłkę został odparty - pod koniec tygodnia cena spadła do poziomu 95 dol., analitycy ostrzegają, że przyszły tydzień może obfitować w kolejne wzrosty. Przemawiają za tym spadające zapasy ropy naftowej w USA, co jest efektem zwiększenia produkcji oleju opałowego przez tamtejsze rafinerie, jak również prawdopodobnymi problemami z dostawami surowca ze Starego Kontynentu w związku ze sztormem na Morzu Północnym, paraliżującym prace tamtejszych platform wydobywczych.
Wysokie kursy naftowych kontraktów odbijają się na hurtowych cenach paliw. Na zachodnioeuropejskich rynkach podrożały one w zeszłym tygodniu o ponad 1 proc. Również w Polsce Orlen i Lotos zdecydowały się na podniesienie cen swoich produktów. Jedynie w zeszłym tygodniu benzyny zdrożały o ponad 100 zł na 1000 litrów. Jeszcze szybciej wzrastała cena oleju napędowego, który w hurcie zdrożał o 167 zł. W sumie od początku października hurtownicy każą sobie płacić za 1000 litrów benzyny o 200 zł więcej. Zgodnie z wyliczeniami ekspertów portalu e-petrol.pl w porównaniu z zeszłym rokiem ceny są wyższe o 600 zł.
Podwyżki w hurcie przekładają się na wzrosty cen na stacjach benzynowych. W ciągu dwóch tygodni średnie ceny benzyn bezołowiowych 95 i 98 skoczyły o 8 groszy w górę, odpowiednio do 4,34 i 4,57 zł za litr. Zdaniem Szymona Araszkiewicza, analityka e-petrol.pl, w najbliższych dniach kierowcy będą zmuszeni jeszcze głębiej sięgnąć do kieszeni. "Wszystko wskazuje na to, że polskie rafinerie znowu podniosą ceny paliw. W efekcie już w przyszłym tygodniu za benzynę możemy płacić średnio nawet 4,45 dol." - ocenia ekspert.
Eksperci podkreślają, że wciąż taniejący dolar, w którym kwotowane są zakupy ropy naftowej, częściowo niweluje skutki drożyzny na surowcowych giełdach. O ile w listopadzie 2006 r. za baryłkę ropy WTI płacono 58 dol. (174 zł wedle ówczesnego kursu dolara), o tyle polskie rafinerie płacąc 95 dol. za baryłkę (o 63 proc. więcej) przeznaczają na ten cel zaledwie 235 zł (tylko 35 proc. więcej).
Silny złoty chroni nas przed gwałtownymi podwyżkami
Szalejące ceny ropy naftowej na giełdach surowcowych w końcu przełożyły się na sytuację nad Wisłą. Polskie koncerny PKN Orlen i Grupa Lotos zmuszone są podnosić hurtowe ceny paliw, co odczują również kierowcy na stacjach benzynowych. Analitycy ostrzegają - kolejne dni przyniosą nam więcej bolesnych niespodzianek przy paliwowych dystrybutorach, pisze DZIENNIK.
Reklama
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR Biznes. Kup licencję
Reklama
Reklama
Powiązane
Reklama
Reklama
Komentarze