Jak twierdzi gazeta, uczelnie, wykorzystując niewiedzę swoich studentów, wymuszają od nich dodatkowe opłaty, których nie przewiduje regulamin studiów.

Studenci muszą płacić m.in. za ponowne wpisanie na listę studentów, warunkowe zaliczenie przedmiotu w następnym semestrze lub nieobronienie się w terminie. Kto nie zapłaci, może trafić na listę windykatora długów. A takie spotkanie nie jest przyjemne.

Reklama

"Nękali mnie telefonami, nachodzili w domu, twierdzili, że zgodnie z prawem muszę zapłacić" - opowiada Izabela Więcikowska, studentka Wyższej Szkoły Rzemiosł Artystycznych w Warszawie.

Każdego miesiąca do rzecznika praw studenta trafia około 500 skarg na postanowienia uczelni, a co najmniej 100 studentów uważa, że szkoła chce na nich bezprawnie zarobić.

"Gazeta Prawna" radzi, co robić, gdy szkoła nasyła na studenta firmę windykacyjną: przede wszystkim trzeba upewnić się, czy roszczenie szkoły jest zasadne. Jeśli nie, należy złożyć reklamację do firmy windykacyjnej i wyjaśnić, że roszczenie jest bezpodstawne. Gdy uczelnia jednak nie odstąpi od żądania pieniędzy, można skierować sprawę do sądu cywilnego.