Wydawało się, że spodziewane przyjęcie planu pomocy dla Grecji, które miało miejsce w niedzielę, da rynkom nieco optymizmu. Tymczasem sceptycyzm powrócił na rynki bardzo szybko. Uznano, iż wynegocjowane 110 mld EUR może okazać się niewystarczającą kwotą (zresztą wcześniej mówiono o 120 mld EUR), a sama Grecja może nie podołać ostrym warunkom narzuconym przez Komisję Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Tyle, że o tym, iż opór społeczny przed proponowanymi cięciami (zwłaszcza zarobków) będzie duży, było wiadomo od dawna. Wydaje się, zatem, że inwestorzy znaleźli kolejne preteksty, do tego, aby uzasadnić siłę obowiązującego średnioterminowego trendu spadkowego na euro.
Tak też można podejść do obaw, czy podobnej pomocy nie będzie czasami potrzebować Hiszpania, lub Portugalia. Mimo, że tamtejsze rządy zarzekają się, iż robią wszystko, aby ograniczyć wydatki, to inwestorzy chcą nadal „typować” najsłabsze ogniwo. Rynek nie zareagował na lepsze dane dotyczące indeksów PMI dla przemysłu z Eurostrefy, które można zawdzięczać właśnie słabej walucie. I tak poniedziałek upłynął generalnie pod znakiem nieco zaskakującej przeceny euro i jak na razie wtorek wygląda dość podobnie – notowania EUR/USD naruszyły o poranku poziom 1,3150. Co ciekawe na całym zamieszaniu ponownie zyskuje dolar, chociaż to też efekt lepszych danych makro z USA – indeks ISM dla przemysłu naruszył w kwietniu barierę 60 pkt.
Wpływ ma też wzrost globalnego ryzyka, za co odpowiadają: niepewność wokół realizacji planu dla Grecji i sytuacji w pozostałych krajach z grupy PIIGS, zbliżające się wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii (6 maja), które mogą nie wyłonić większości, a także niedzielna podwyżka stopy rezerw obowiązkowych w Chinach o 50 p.b. i dzisiejszy komunikat RBA po podwyżce stóp w Australii do 4,5 proc., iż obecnie są one na optymalnym poziomie. Część inwestorów zaczyna się także pozycjonować pod kolejne istotne dane z USA, jakie napłyną w najbliższych dniach: indeks ISM dla usług (środa) i comiesięczna zmiana etatów w sektorze pozarolniczym (piątek). Widać, że inwestorzy zakładają, iż członkowie FED zaczną w najbliższych tygodniach nieco zmieniać swoje „gołębie” zapatrywania. Patrząc na kalendarz nie sposób wspomnieć o czwartkowym posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego, gdzie kluczowe będzie wystąpienie szefa ECB na temat perspektyw gospodarki w kontekście problemów fiskalnych części krajów Eurolandu.
Umocnienie dolara przełożyło się na nieznaczne osłabienie złotego. Naszej walucie nieco zaszkodził dzisiaj minimalnie gorszy odczyt indeksu PMI dla Polski. Wskaźnik ten nieoczekiwanie spadł w kwietniu do 52,5 pkt., co można tłumaczyć wpływem mocnego złotego. W efekcie o godz. 9:40 euro było warte 3,93 zł, a dolar 2,9860 zł. Jak widać poziom 3,90 zł za euro pozostaje wciąż niepokonany.
Czytaj dalej
EUR/PLN: Na rynku utrzymuje się wciąż podwyższona awersja do ryzyka. W efekcie EUR/PLN ma szanse ponownie przetestować strefę 3,93-3,95, co jednak może być tylko formowaniem się drugiego szczytu. Wciąż większe prawdopodobieństwo tkwi w scenariuszu spadku EUR/PLN poniżej 3,90 w kolejnych dniach.
USD/PLN: Umacniający się na świecie dolar przekłada się na powrót USD/PLN w okolice 3 zł, który to poziom możemy przetestować jeszcze dzisiaj. Jeżeli EUR/USD zejdzie na nowe minimum i tym samym przetestuje poziom 1,3075 to możliwy stanie się test okolic 3,02-3,0350 z początku maja b.r. Później można jednak będzie spodziewać się poważniejszego ruchu w dół (z minimalnym celem na 2,92).
EUR/USD: Popyt zupełnie nie wykorzystał szansy w postaci ataku na poziom 1,34. W efekcie czego czeka nas test ostatniego minimum z 28 kwietnia w rejonie 1,3112. Część dziennych oscylatorów zaczyna pokazywać pozytywne dywergencje. Nie można jednak wykluczyć, iż dotrzemy w okolice 1,3075-1,3100 wyznaczane przez ważne zniesienie Fibonacciego. Tak czy inaczej nie można wykluczyć próby budowy czegoś na kształt podwójnego dna na 1,31 (w tym tygodniu).
GBP/USD: Funt będzie „chorować” przez zaplanowane na środę wybory. Tym samym możliwy staje się test okolic 1,5125 i naruszenie tego wsparcia w najbliższych dniach. Mimo tego nie wydaje się, aby poziom 1,51 został wyraźnie złamany i mocniejsze odreagowanie po 6 maja nie jest wykluczone.