80 proc. korzystających z pomocy społecznej pobiera ją dłużej niż 10 lat. Zamiast wychodzić z biedy, uzależniają się od zasiłków
Gmina Kętrzyn na Mazurach słynie z Wilczego Szańca. Co roku dawną kwaterę główną Adolfa Hitlera przyjeżdża obejrzeć aż 200 tys. turystów z całego świata. Wydawać by się mogło, że dzięki temu okolica płynie miodem i mlekiem. Nic bardziej mylnego. To Kętrzyn jest najbardziej uzależnioną od pomocy społecznej gminą w Polsce. Korzysta z niej aż 71,9 proc. mieszkańców. I niestety nic nie wskazuje na to, że ich liczba będzie spadać. – Z pomocy zaczęli korzystać 20 lat temu, a nikt przez ten czas nie zmienił zasad jej przyznawania i oni całkiem się od niej uzależnili, a ich kliencki sposób życia z zasiłków jest już dziedziczony przez dzieci, a nawet wnuki – mówi dr Krzysztof Jakóbik, dyrektor krakowskiego oddziału GUS i autor raportu o beneficjentach pomocy społecznej w Polsce. – Aż 80 procent klientów pomocy społecznej w takich regionach korzysta z niej nieprzerwanie od kilkunastu lat – potwierdza Wiesław Łagodziński z GUS.
Obok siebie funkcjonują miejscowości z zaledwie kilkoma procentami potrzebujących i takie, gdzie z pomocy żyje dużo więcej mieszkańców. W Rzepenniku Strzyżewskim niedaleko Tarnowa z pomocy społecznej korzysta co trzeci mieszkaniec. Ale w okolicy średnia jest ponadtrzykrotnie niższa. Przyczyną jest to, że pomoc społeczna, zamiast aktywizować, utrwala biedę. – Odbiera motywację do szukania pracy, prób znalezienia wyjścia z tej sytuacji – mówi Anna Kurowska, ekspert z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Zgadzają się z nią specjaliści. Przyznają, że na początku transformacji tak rozbudowana pomoc społeczna była niezbędna do przeżycia. Ale połączona z pomocą płynącą z instytucji kościelnych, charytatywnych czy organizacji zagranicznych buduje wśród wielu ludzi przekonanie, że nie opłaca się pracować. – Więcej i łatwiej są w stanie zdobyć, korzystając z pomocy – mówi Wojciech Nagel, ekspert w sprawach polityki społecznej w BCC.
8,7proc. Polaków korzysta z pomocy społecznej.