Związkowcy tłumaczą, że przez ostatni rok godzili się na cięcia etatów i obniżki pensji. W obawie przed kryzysem. Podpisali z pracodawcami i rządem bezprecedensowy pakiet antykryzysowy, zrzekając się części uprawnień z kodeksu pracy, m.in. rezygnując z zapłaty za nadgodziny - przypomina "Gazeta Wyborcza".
Pracę w ubiegłym roku straciło ponad 419 tys. osób - najwięcej od 2001 r. Związki zachowywały się powściągliwie - protesty były nieliczne. Teraz związkowcy zgodnie mówią: "Czas wyrzeczeń minął. Rząd się chwali, że Polska jest jedynym krajem w Europie, który ma wzrost gospodarczy. Podzielmy się nim z pracownikami".
Płaca minimalna to 1317 zł, czyli 42 proc. średniej krajowej. Związkowcy domagają się podniesienia jej do połowy średniej. Wczoraj nikt z rządu nie chciał skomentować postulatów związkowców - czytamy w "GW".