Nowe stawki nie dotyczą m.in. Kanady i Meksyku, które już wcześniej zostały objęte osobnym 25-procentowym podatkiem – obejmującym ok. połowę ich eksportu do USA.

Poza tym spod najnowszych ceł wyłączono takie towary jak stal, aluminium, samochody i ich części – one również podlegają oddzielnym 25-procentowym regulacjom. Dodatkowo czasowo wyłączone zostały m.in. miedź, leki, półprzewodniki, drewno, surowce energetyczne i minerały, których nie wydobywa się na terytorium USA. W ich przypadku możliwe jest jednak wprowadzenie opłat w przyszłości.

Trump odpalił bombę celną. Nowe cła w USA już obowiązują

Według zapowiedzi Białego Domu, 9 kwietnia mają wejść w życie kolejne cła – tym razem bardziej celowane. Dodatkowe stawki obejmą 57 państw, które – według administracji Trumpa – osiągają nadwyżkę handlową kosztem USA.

Reklama

W tym gronie znalazły się m.in. Chiny (34 proc. cła), Unia Europejska (20 proc.), Japonia (24 proc.), Korea Południowa (25 proc.), Indie (26 proc.), Wietnam (46 proc.) i Tajwan (32 proc.).

Stawki najwyższe od stu lat

Z danych Yale Budget Lab wynika, że po pełnym wdrożeniu wszystkich zapowiedzianych ceł, średnia stawka celna w USA może wzrosnąć z dotychczasowego poziomu 2,2 proc. do ponad 22 proc. Byłby to najwyższy poziom od ponad stu lat i jeden z najwyższych na świecie. Przewyższałby nawet taryfy wprowadzone przez ustawę Smoota-Hawleya z 1930 roku, które – według wielu historyków – przyczyniły się do pogłębienia Wielkiego Kryzysu.

Trump tłumaczy swoją decyzję potrzebą przywrócenia równowagi w globalnym handlu i ochrony amerykańskich interesów. Krytycy ostrzegają jednak przed możliwą eskalacją wojen celnych i negatywnym wpływem na światową gospodarkę.

Źródło: PAP, MEDIA