Ministerstwo Sprawiedliwości w projekcie dużej nowelizacji kodeksu karnego proponuje podniesienie maksymalnych kar za przestępstwo stalkingu (art. 190a par. 1 k.k.) z trzech do pięciu lat. Oprócz tego zapowiada stworzenie nowego typu kwalifikowanego tego przestępstwa. Zgodnie z projektowanym art. 190a par. 3 za uporczywe nękanie lub naruszenie prywatności w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności sąd będzie mógł wymierzyć karę do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Przeciwko tej ostatniej zmianie protestują firmy z branży pożyczkowo-windykacyjnej. Uważają, że w kodeksie już teraz jest wystarczająco dużo przepisów pozwalających na karanie niezgodnych z prawem zachowań przy odzyskiwaniu długów.
– W pełni zgadzamy się z potrzebą ochrony praw dłużników oraz powstrzymywaniem i zwalczaniem praktyk windykacyjnych niezgodnych z prawem i etyką. Jednak ochrona praw dłużników nie ma charakteru absolutnego i nie może być przedkładana ponad ochronę praw nabytych, w tym ochronę słusznych praw wierzycieli oraz ich poczucie bezpieczeństwa i sprawiedliwości – tłumaczy Marcin Czugan, radca prawny Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych.
Granica uporczywości
Zdaniem KPF o ile w odniesieniu do zwykłego stalkingu tak określone znamiona przestępstwa nie budzą wątpliwości, o tyle w przypadku „uporczywości w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności” jest już inaczej. Branża zwraca uwagę, że wśród sposobów dochodzenia wierzytelności (poza drogą sądową) mieszczą się też wysyłanie pism, telefonowanie, wysyłanie SMS-ów czy wizyty w domu dłużnika.
– Czynności te wykonywane są w ramach praw podmiotowych wierzyciela. W takim przypadku nie sposób określić granicy, poza którą mamy do czynienia już z działaniem uporczywym, co powoduje, że przepis ten będzie miał charakter oceny i w praktyce będzie blokował wierzycieli przed realizowaniem przez nich ich praw w postaci zwrotu wierzytelności – czytamy w stanowisku KPF.
Natomiast przesłanka „wzbudzania poczucia zagrożenia, poniżenia lub udręczenia” jest, zdaniem firm windykacyjnych, nieadekwatna, bo zadłużenie samo w sobie może powodować poczucie dyskomfortu czy nawet lęk. Poza tym przedstawiciele konferencji przekonują, że znamiona czynu projektowanego art. 190a par. 3 są nie do pogodzenia z regulacjami kodeksu cywilnego. Zgodnie z art. 351 par. 1 k.c. „zobowiązanie polega na tym, że wierzyciel może żądać od dłużnika świadczenia, a dłużnik powinien świadczenie spełnić”.
– Merytorycznie nieprawidłowe jest penalizowanie zachowań, których treścią jest uprawnienie do żądania od oznaczonej osoby zachowania się w określony sposób. Gdyby przyjąć naszym zdaniem błędne założenie o możliwości penalizacji żądania zwrotu wierzytelności, to wskazać należy, iż żądania realizacji także innych roszczeń będących prawami podmiotowymi, w tym roszczenia o naprawienie szkody wyrządzonej deliktem czy o przywrócenie naruszonego posiadania, mogłyby być również penalizowane – dowodzą prawnicy KPF.
W ocenie wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła nie ma mowy o żadnej kolizji pomiędzy projektowanymi przepisami a regulacjami cywilnoprawnymi dotyczącymi stosunku zobowiązaniowego.
– Projektowane przestępstwo z art. 190a k.k. jest przestępstwem kierunkowym, co oznacza, że przestępne zachowanie sprawcy określone w par. 1 tego artykułu musi być ukierunkowane na określony cel, którym jest wymuszenie zwrotu wierzytelności, czyli uzyskanie tej wierzytelności w inny sposób aniżeli poprzez w pełni dobrowolne spełnienie świadczenia – mówi Marcin Warchoł. Dodaje, że znamiona określone w art. 190a par. 1 są wyjaśnione zarówno w doktrynie, jak i orzecznictwie.
– Ponadto identyczna konstrukcja już istnieje w systemie prawa karnego. Przewiduje ją art. 191 par. 2 k.k., który penalizuje stosowanie przemocy lub groźby bezprawnej wobec osoby w sytuacji, gdy sprawca działa w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności – dodaje Marcin Warchoł.
Wadliwe, ale z innego powodu
Podobnie uważa dr Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Nie ulega wątpliwości, że egzekwowanie świadczenia musi polegać na działaniach zgodnych z prawem. Przepisy kodeksu cywilnego nie przewidują instytucji samosądu. Natomiast przepisy prawa karnego mogą penalizować najbardziej drastyczne metody niezgodnych z zasadami współżycia społecznego form żądania od dłużnika, by ten spełnił świadczenie – mówi karnista. Poza tym wskazuje, że nawet gdyby nie było przepisu, który wprost penalizuje stosowanie przemocy czy groźby karalnej w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności, to taki czyn i tak byłby karalny. Tyle że kwalifikowany jako zmuszenie kogoś przemocą do określonego działania (art. 191 par. 1).
– Prawo do żądania świadczenia nie usprawiedliwia dolegliwego nękania innej osoby, które prowadzi do poczucia zagrożenia, poniżenia czy istotnego naruszenia prywatności. Jednak projektowane rozwiązanie jest oczywiście wadliwe z innego powodu: za wysokiej sankcji – uważa dr Małecki. – Prowadzi to do sytuacji, że jeśli ktoś będzie stosował stalking w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności, to będzie mu groziło do ośmiu lat pozbawienia wolności, ale jeśli sprawca zastosuje przemoc wobec tej osoby albo zagrozi jej pozbawieniem życia, to będzie mu groziło „tylko” do pięciu lat pozbawienia wolności. W ten sposób zachęca się nieuczciwych windykatorów, żeby, jeśli już kogoś windykują, robili to „raz a dobrze”: albo przemocą, albo groźbą bezprawną, wówczas mogą liczyć na niższą karę niż w przypadku stalkingu. Nowy przepis będzie więc służyć przestępcom – zwraca uwagę dr Małecki.
Ten argument nie robi jednak wrażenia na autorach projektu. – To jest nielogiczne tylko z pozoru. Reakcja prawnokarna nie wynika tylko z czysto teoretycznych uwarunkowań, lecz jest odpowiedzią na konkretne potrzeby i problemy społeczne. Jeśli ma się przed sobą statystyki czy bulwersujące przykłady, to gdy trzeba podjąć decyzję o penalizowaniu konkretnego zachowania, tego typu argumenty czysto teoretyczne schodzą na plan dalszy, prawo ma służyć ludziom, a nie tylko zaspokajać ambicje naukowców – wyjaśnia Marcin Warchoł.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach