44 mld zł – koszt przewalutowania kredytów w CHF
20 mld zł – oddane przez klientów nieruchomości
21 mld zł – utrata odsetek z hipotek
7 mld zł – nowy podatek i składka na BFG
Największe straty pociągnie za sobą zaproponowane przez Kancelarię Prezydenta przewalutowanie kredytów. Narodowy Bank Polski w opublikowanym wczoraj raporcie o stabilności systemu finansowego samą ich zamianę na złotówki wyliczył na 35 mld zł (i to przy kursie minimalnie powyżej 4 zł za franka. Gdyby podrożał o 10 proc., kwota wzrosłaby do 48 mld). Ale do tego dochodzi 9 mld zł ze spreadów walutowych, jakie banki musiałyby zwrócić spłacającym kredyty.
Inna przewidziana w prezydenckim projekcie możliwość – oddania bankowi mieszkania i uwolnienia się od długu, gdy wartość kredytu jest większa niż wartość zabezpieczenia – to odpływ kolejnych miliardów. NBP zastrzega, że nie dysponuje dokładnymi danymi, ale szacuje, że może to dotyczyć kredytów o wartości 77 mld zł. W takim wypadku wartość umorzenia (czyli strata instytucji) w skrajnym wypadku sięgnęłaby 20 mld zł.
Bank centralny zwraca wreszcie uwagę, że ponieważ po przewalutowaniu oprocentowanie byłoby nadal wyliczane według stopy LIBOR (obecnie ujemnej), a nie WIBOR, także to wiązałoby się dla banków z obciążeniem. Jego tzw. bieżącą wartość wyliczono na 21 mld zł.
Czy sektor poradzi sobie z takimi obciążeniami? – Gdyby te koszty były rozłożone w czasie na 20–30 lat, czyli tak, jak spłaca się kredyty hipoteczne, to tak. W innym przypadku konsekwencje poniosą podatnicy, bo w ratowanie banków musiałoby się włączyć państwo – odpowiada prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Prócz kwestii kredytów frankowych banki czeka obowiązek płacenia nowego podatku (4–5 mld zł), składka na Bankowy Fundusz Gwarancyjny (2,4 mld zł, przy czym nie uwzględniono tu żadnych upadłości w sektorze bankowym albo w SKOK-ach) i „drobne” kilkaset milionów na ruszający za kilka dni Fundusz Wsparcia Kredytobiorców.