Rada Polityki Pieniężnej nie zdecydowała się na zmianę stóp procentowych – co było zgodne z oczekiwaniami rynku. Podstawowa referencyjna nadal wynosi 4,5 proc. Równocześnie rada zostawiła sobie furtkę. W komunikacie poinformowała, że nie wyklucza w przyszłości podwyżek stóp procentowych, gdyby dane płynące z polskiej gospodarki nadal były bardzo dobre, a jednocześnie inflacja nie ulegała obniżeniu. Ekonomiści PKO BP uważają, że szansa na to wynosi 30 proc.
Bank centralny nie wierzy
Jak podkreślają eksperci, to jeden z ostatnich jastrzębich głosów płynących z RPP. Rada bowiem podczas dwudniowego posiedzenia zapoznała się z projekcją inflacji przygotowaną przez Instytut Ekonomiczny NBP. W porównaniu z projekcją listopadową w marcowej wydłużono prognozę zejścia inflacji do celu RPP – 2,5 proc., za to obniżono tempo wzrostu gospodarczego – tłumaczy Piotr Bujak, główny ekonomista Nordea.
Obecnie NBP zakłada, że wzrost cen w tym roku zamknie się w przedziale 3,6 – 4,5 proc., podczas gdy w poprzedniej projekcji prognozował 2,5 – 3,9 proc. To oznacza, że bank centralny nie wierzy już w to, że inflacja do celu RPP jest w stanie zejść jeszcze w tym roku. Uważa, że jest to możliwe w 2013 r. Prognoza zamyka się w przedziale 2,2 – 3,6 proc. Mimo to RPP powinna się wycofać z jastrzębiego podejścia, tak jak banki centralne w innych krajach, w których inflacja utrzymuje się podobnie na podwyższonym poziomie – uważa Rafał Benecki, ekonomista ING BSK. I tam, i u nas wzrost cen jest bowiem spowodowany czynnikami zewnętrznymi – np. wzrostem cen surowców, a nie wysoką konsumpcją wewnętrzną – tłumaczy.
Czynnikiem hamującym inflację będzie niższy wzrost gospodarczy. Jak prognozuje w najnowszej projekcji NBP, w tym roku wyniesie on 2,2 – 3,8 proc., gdy w listopadzie spodziewano się 2,0 – 4,1 proc. W przyszłym 1,1 – 3,5 proc. wobec 1,5 – 4,0 poprzednio. Oznacza to, iż NBP uważa, że wyhamowanie wzrostu gospodarczego zarówno w tym, jak i przyszłym roku będzie mocniejsze. Dlatego uważam, że podwyżek stóp procentowych nie będzie, a nadal nie wykluczam jednej ich obniżki pod koniec roku – przekonuje Piotr Bujak.
O ile w przypadku inflacji istnieje ryzyko jej wzrostu – co jest związane z cenami surowców na rynkach zagranicznych – o tyle w przypadku PKB istnieje większe prawdopodobieństwo jego głębszego wyhamowania. To także jest związane z otoczeniem zewnętrznym Polski. Wczoraj poznaliśmy np. dużo słabsze od oczekiwanych dane o zamówieniach na rynku niemieckim. A to może oznaczać, że wzrost strefy euro będzie bardzo słaby – tłumaczy Rafał Benecki.
Ekonomiści prognozują lepiej
Jednak pozornie wbrew logice polscy ekonomiści podwyższają swoje prognozy PKB na ten rok. Wczoraj zrobił to np. Piotr Bujak z 2,5 proc. na 3 proc. Również ING BSK zamierza to zrobić w najbliższych dniach. Na razie nie podaje, do jakiego pułapu z obecnych 2,3 proc.
W lutym jako pierwszy taką decyzję podjął PKO BP – o 0,4 pkt proc. do 3 proc. i Citi Handlowy – o 0,3 pkt proc. do 2,2 proc. oraz dwa międzynarodowe banki inwestycyjne JP Morgan – o 0,3 pkt proc. do 3 proc. i BofA ML – o 0,4 proc. do 3 proc. Wszystkie tłumaczą to nadspodziewanie dobrymi danymi płynącymi z polskiej gospodarki w czwartym kwartale ubiegłego roku i w styczniu tego roku.