Jak dowiedział się tygodnik "Der Spiegel", zgodę na jego zatrudnienie wydał osobiście szef Urzędu Kanclerskiego w randze ministra Ronald Pofalla. Po sześciu latach dowodzenia BND Uhrlau dziś zajmuje się analizą globalnego ryzyka dla banku. Jego pomoc bardzo przyda się największej instytucji finansowej Niemiec w dalszej ekspansji zagranicznej. Obecny w 73 krajach Deutsche Bank zainteresowany jest przejęciem w najbliższym czasie kolejnych aktywów, głównie w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, szczególnie w Polsce, Rosji i Kazachstanie.
Funkcjonariusze służb specjalnych od lat są chętnie zatrudniani w biznesie. Szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Jak przekonuje badający amerykańskie służby specjalne profesor Nikołaj Semin z Rosyjskiej Akademii Nauk, służby zaczęły dorabiać w biznesie dwie dekady temu. W pierwszych latach po rozpadzie ZSRR amerykańskie wydatki na działania wywiadowcze spadły o 14 proc. Wówczas władze postanowiły przeprofilować działalność amerykańskich służb specjalnych w kierunku zbierania wiedzy przydatnej dla krajowych firm. Dziś na specjalistów od gospodarczego wywiadu poluje ok. 85 proc. amerykańskich korporacji. Co roku ze służb do biznesu odchodzi aż 20 proc. gospodarczych szpiegów – przekonuje Semin.
Prawdziwą perłą wśród amerykańskich korporacji znajdujących się pod opieką służb specjalnych stanowi fundusz inwestycyjny Carlyle Group, przez ponad 11 lat zarządzany przez byłego wiceszefa CIA Franka Carlucciego. To wraz z jego przyjściem do firmy w 1992 roku Carlyle Croup stała się 11. co do wielkości światowym dostawcą broni.
O tym, że szpiedzy prędzej od absolwentów szkół biznesowych znajdą zatrudnienie, przekonały się już Chiny. W ślad za Uniwersytetem Nauki i Technologii w Nankinie za kształcenie specjalistów od wywiadu gospodarczego zamierza wziąć się 30 innych chińskich szkół wyższych. Specjaliści ze służb specjalnych pracujący dla chińskich korporacji uczą studentów nie tylko zasad ekonomii, lecz także jak werbować informatorów i przechowywać nielegalnie zdobytą informację.
Reklama