Kasy ośrodków pomocy społecznej w całym kraju świecą pustkami. Wrocławiowi brakuje na wypłatę zasiłków 1,6 mln zł, Szczecinowi ponad 2 mln zł, Łodzi 4 mln zł. W jeszcze gorszej sytuacji są małe miasta.
- Musimy oszczędzać nawet na środkach czystości - mówi Bożena Biegańska z kętrzyńskiego MOPS-u. Powód? Resort finansów obciął finansowanie zasiłków z budżetu ze 100 do 80 proc. Bo takie ograniczenie wprowadza ustawa o finansach publicznych z 2009 r. - tłumaczył. Resztę muszą dołożyć samorządy.
Gazeta przypomina, że do tej pory resort płacił 100 proc. W połowie roku poinformowano o obniżce finansowania. Przez to samorządom brakuje pieniędzy. Już nie ma na wypłaty zasiłków. Dostają je osoby niezdolne do pracy, których dochód nie przekracza 351 zł na osobę w rodzinie albo 477 zł w przypadku osoby samotnej. Miesięcznie mogą dostać - od 30 do 444 zł. Pobiera je 184 tys. ludzi w całej Polsce.
Środków samorządy szukają, gdzie mogą, bo zasiłki stałe wypłacić muszą. Zapowiadają, że odbędzie się to kosztem zasiłków celowych. Dostają je najbiedniejsi na zakup jedzenia, leków czy na leczenie. Także na kupno opału zimą czy bilet, gdy jadą szukać pracy. Jeśli rząd nie zwiększy finansowania, w listopadzie ośrodki pomocy społecznej nie wypłacą pieniędzy potrzebującym. Samorządy nie zamierzają odpuszczać rządowi. Niektóre mają zamiar pozwać skarb państwa, że będzie musiał dokładać do zasiłków.