Sprawa, w której śledztwem objęto 17 osób z kierownictwa banku, dotyczy domniemanego oszustwa podatkowego, do jakiego miało dojść między 2007 a 2008 rokiem.

Włoski wymiar sprawiedliwości bada operację finansową przeprowadzoną wraz z brytyjskim bankiem Barclays, którego trzech menedżerów z włoskiej filii również znajduje się na liście podejrzanych. Operacja polegała na tym, że Unicredit deponował pieniądze w Barclays, jako krótkoterminowe papiery wartościowe i od tego bank ten inkasował dywidendy. Według prokuratury był to depozyt międzybankowy, więc odsetki od niego podlegają opodatkowaniu. Tymczasem dywidendy można odliczyć w 95 procentach.

Reklama

W ten sposób - zdaniem prokuratury - Unicredit zaoszczędził w 2007 roku 128 milionów euro, a w następnym roku - 117 mln euro. Łączna kwota została poddana prewencyjnej konfiskacie, ponieważ - w opinii śledczych - operacja ta miała na celu uniknięcie zapłacenia podatku.

Unicredit w oświadczeniu wydanym w związku z wszczęciem śledztwa, podkreślił, że jest zaskoczony. "Nie zmienia to przekonania banku o poprawności jego działań, a także postępowania pracowników" - stwierdził bank w oświadczeniu.

We włoskich mediach pojawiły się komentarze, że prowadzone śledztwo może uniemożliwić bądź utrudnić wejście na scenę polityczną Alessandro Profumo, o czym spekuluje się od dłuższego czasu.

Unicredit jest właścicielem m.in. polskiego banku Pekao S.A.