To bezprecedensowa wizyta, pierwsza taka w historii, ale kryzys zadłużeniowy w strefie euro wadzi już nie tylko Europie. O kondycję banków posiadających greckie obligacje martwią się Amerykanie. Obawiają się powtórki scenariusza z 2008 roku, gdy po upadku Lehman Brothers banki przestały pożyczać sobie pieniądze, co wpędziło świat w recesję.
Do gry o euro oprócz USA włączyły się również Chiny. Jak ujawniły wczoraj media, włoski minister finansów Giulio Tremonti namawia władze w Pekinie, by tamtejszy państwowy fundusz inwestycyjny skupował włoskie obligacje. Ta informacja nie uspokoiła jednak inwestorów, bo wprawdzie Włochom udało się wczoraj sprzedać pięcioletnie obligacje za prawie 7 miliardów euro, ale kosztem najwyższej rentowności od powstania strefy euro (5,6 proc.). Chętnych do zakupu było prawie dwa razy mniej niż jeszcze w lipcu.
Problemy Południa to problemy także dla państw, które do tej pory były bezpieczne. Wartość długów posiadanych przez trzy największe francuskie banki – BNP Paribas, Credit Agricole i Societe Generale – to prawie 4,7 biliona euro, czyli 250 proc. francuskiego PKB. Ich upadek bądź znacjonalizowanie oznacza, że pieniędzy zabraknie także Paryżowi. Właśnie do dokapitalizowania zagrożonych banków będzie w piątek namawiał Geithner.
– Sekretarz skarbu USA będzie przekonywał do pomocy bankom i krytykował jednoczesne cięcia wydatków przez kraje strefy euro i podnoszenie stóp procentowych przez EBC w sytuacji, gdy gospodarka balansuje na krawędzi recesji – komentuje w rozmowie z „DGP” analityk European Policy Center w Londynie Simon Tilford. Jak mówi „DGP” główny ekonomista EBOiR Erik Berglof: „Trudno sobie wyobrazić sytuację, by francuskie władze bezczynnie obserwowały upadek własnych banków”.
Reklama
Analitycy spodziewają się, że sytuacja zagranicznych właścicieli polskich banków może się przełożyć na tempo rozwoju akcji kredytowej w naszym kraju. Już raz, w 2009 r., banki zakręciły kurek z kredytami. Obecna sytuacja sprzyja też kolejnej odsłonie wojny depozytowej. Jeśli o pieniądze klientów zacznie nagle zabiegać jeden z dużych banków, konkurencja będzie musiała zareagować. To oznacza mniejsze zyski.
Dlatego zagranica dmucha na zimne. Wczoraj jeden z największych banków inwestycyjnych na świecie Goldman Sachs obniżył docelowe ceny dla największych polskich banków: PKO BP, Pekao SA, Getin, BRE, Banku Handlowego. Inwestorzy na warszawskim parkiecie te informacje jednak zignorowali, bo papiery polskich instytucji finansowych drożały nawet o kilka procent.
mao, jus