Obawy inwestorów o sytuację tzw. krajów peryferyjnych strefy euro kolejny dzień wpływają na notowania walut. Rykoszetem uderzyło to w złotego, który w środę osłabił się do szwajcarskiego franka o ponad 1,3 proc.
Środa była kolejnym dniem, kiedy nasiliły się obawy inwestorów o sytuację finansów publicznych w krajach peryferyjnych strefy euro, m.in Grecji. W efekcie kontynuacji awersji do ryzyka, szwajcarski frank zyskiwał wobec euro oraz złotego. O 15.46 euro kosztowało 1,2314 franka (-0,77 proc.). Natomiast frank umocnił się wobec polskiej waluty o ponad 1,3 proc., a kurs pary wyniósł 3,2227. Zdaniem ekonomistów, powody umacniania się szwajcarskiego franka ciągle są te same.
"Źródła wahań, szczególnie pary walutowej frank-złoty, to przede wszystkim efekt tego, jak w danym momencie inwestorzy lubią, bądź nie lubią franka. Kiedy postrzeganie krajów południa Europy jest gorsze, to automatycznie wśród inwestorów jest pęd do bezpieczniejszych rejonów, stąd taki kurs franka" - powiedział PAP główny ekonomista BNP Paribas Bank Polska Marcin Mróz.
W piątek Agencja ratingowa Fitch obniżyła rating Grecji z BB+ do B+. Natomiast w sobotę agencja Standard & Poor's poinformowała o możliwości obniżenia ratingu Włoch. Zaś w poniedziałek późnym popołudniem agencja Fitch Ratings obniżyła perspektywę wiarygodności Belgii.
Do tego wciąż dochodzą informacje o złej sytuacji finansów publicznych w Hiszpanii, której deficyt może być większy niż to deklaruje tamtejszy rząd. Ponadto na rynku pojawiły się spekulacje wokół możliwości ogłoszenia wcześniejszych wyborów w tym kraju po tym, jak w niedzielę rządzący socjaliści ponieśli klęskę w wyborach do samorządów. Zdaniem ekspertów, mogłoby to utrudnić prace hiszpańskiego rządu dotyczące ograniczenia wydatków i ograniczenie deficytu.
Mróz dodał, że inwestorzy mają w podświadomości pytanie, kiedy dojdzie do restrukturyzacji greckiego długu. Dopóki nie wyjaśni się czy dojdzie do restrukturyzacji i w jakiej formie ona będzie miała miejsce, dopóty trudno mówić o znaczącej zmianie nastawienia na rynkach europejskich. "Nadal będzie nerwowo, z dużą dozą przejściowości i bez stabilizacji" - stwierdził Mróz.
W efekcie złoty nadal będzie słaby wobec franka. Analityczka rynków finansowych w Raiffeisen Banku, Dorota Strauch powiedziała PAP, że może powtórzyć się sytuacja z marca. Wtedy za franka płacono nawet 3,28 zł. "Frank jest postrzegany jako bezpieczna waluta, dlatego traci euro oraz złoty, który należy do ryzykownych walut" - powiedziała Strauch.