Projekt dotyczący zmian w systemie emerytalnym prawdopodobnie trafi do Sejmu w drugiej połowie stycznia - ocenia szef klubu parlamentarnego PO Rafał Grupiński. Pracuje nad nim minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL). Premier Donald Tusk chce, żeby nowe rozwiązania były przyjęte jeszcze zimą.

Reklama

Propozycja, która wyjdzie z rządu mimo że pracuje nad nią PSL-owski minister, nie będzie zawierała postulatów dotyczących wieku emerytalnego zgłaszanych ostatnio przez ludowców. Stronnictwo chce, by kobiety mogły pracować o 3 lata krócej za każde urodzone dziecko.

Minister pracy przedstawi projekt, zgodnie z którym wiek emerytalny kobiet i mężczyzn będzie stopniowo zrównywany, aż osiągnie 67 lat. W przypadku pań stanie się tak w 2040 roku, mężczyźni będą tak pracowali już w 2020 r.

Jednak ludowcy nie zamierzają zrezygnować ze swoich pomysłów. Jak poinformował we wtorek PAP wicemarszałek Sejmu Eugeniusz Grzeszczak (PSL) Stronnictwo podczas prac sejmowych zgłosi poprawki, które będą skracać czas pracy kobiet.

Zgodnie z nimi, matki, mające jedno dziecko pracowałyby docelowo do 64 roku życia, te z dwójką dzieci do 61, z trójką do 58 roku życia. Obecnie kobiety przechodzą na emeryturę w wieku 60 lat. Wcześniejsza emerytura dla wychowujących dzieci - jak podkreślają ludowcy - miałaby być prawem, nie przymusem.

Grzeszczak przypomniał, że podczas prac nad zmianami w stawkach podatku VAT PSL udało się skłonić Platformę, by wraz z podniesieniem stawki z 22 do 23 proc. obniżyć jednocześnie stawkę na niektóre towary (nieprzetworzoną żywność) z 7 do 5 proc. Ludowcy liczą na to, że i tym razem uda się im znaleźć porozumienie z Platformą lub innymi klubami i przeforsować swój pomysł.

Szef klubu PO Rafał Grupiński powiedział PAP, że Platforma będzie się starała przekonywać, że propozycja rządu to projekt, który nie wydłuża nadmiernie pracy obecnemu pokoleniu kobiet. Jak tłumaczył dzisiejsza kobieta 55-letnia będzie miała - w efekcie tej ustawy - wydłużony czas pracy tylko o jeden rok. Zwrócił uwagę, że zmiany obejmą bardziej młode pokolenie.

Reklama

"Spodziewam się, że projekt dotrze do nas w drugiej połowie stycznia. Jesteśmy gotowi do pracy od razu, jak to się mówi zwyczajowo +bez zbędnej zwłoki+, jak tylko projekt się pojawi" - podkreślił Grupiński.

"Wydaje się, że jesteśmy w stanie przekonać do tego projektu wszystkich, którzy wiedzą, że w ciągu najbliższych 20-30 lat będziemy najszybciej starzejącym się społeczeństwem w Europie. Zatem coraz mniejsza grupa ludzi będzie pracowała na coraz większą - tym bardziej, że szczęśliwie żyjemy coraz dłużej" - dodał poseł.

Pytany o postulat PSL obniżania wieku emerytalnego matek, Grupiński odpowiada: "Powinniśmy uwzględniać na różne sposoby kwestie posiadania wielu dzieci, szczególnie wspomagać kobiety, oferować ułatwienia i dodatkową pomoc finansową. Zapowiedział to już premier mówiąc o znacznym wzroście świadczeń państwa od trzeciego dziecka wzwyż. Nie mieszałbym zbytnio tego porządku z samą kwestią wieku emerytalnego".

"My będziemy starali się pracować nad przedłożeniem rządowym. Rząd jest koalicyjny i rozumiemy, że projekt rządowy będzie oddawał przekonania całej koalicji" - podkreśla Grupiński.

Ręki do rozwiązań zaproponowanych przez rząd nie chce przyłożyć PiS. Według przewodniczącego klubu PiS Mariusza Błaszczaka opóźnienie momentu przejścia na emeryturę jest równoznaczne ze wzrostem bezrobocia w naszym kraju. "Donald Tusk posługuje się rozwiązaniami rodem z PRL, może niedługo zaapeluje do emerytów, aby krócej żyli i w ten sposób odciążyli budżet?" - mówił Błaszczak.

Niewykluczone, że PiS poprze jednak poprawki PSL zmierzające do skrócenia pracy matek. Rzecznik partii Adam Hofman powiedział PAP, że PiS jest przeciwny podnoszeniu wieku emerytalnego w ogóle i poprze rozwiązania, które będą zmieniać ten zapis projektu rządowego.

Hofman podkreślił, że PiS będzie się starał w ogóle zablokować projekt rządowy. "Będziemy szukać sojuszników, może uda się to zablokować, to co proponuje rząd, to przerzucanie kosztów kryzysu na obywateli" - powiedział.

Z kolei Błaszczak nie wykluczył, iż PiS przedstawi "kontrprojekt" do propozycji rządu, który - jak powiedział - na pewno nie będzie zawierał przesunięcia momentu przejścia na emeryturę. Dodał, że projekt pojawi się w Sejmie równolegle z projektem rządowym i będzie dla niego alternatywą. Podkreślił, że projekt PiS będzie zgodny z Kartą Solidarnego Państwa, którą również wkrótce PiS przedstawi. Jak dodał, w karcie znajdą się propozycje, o których mówił w niedzielę na Śląsku Jarosław Kaczyński. Szef PiS zadeklarował tam m.in. sprzeciw wobec podnoszenia wieku emerytalnego i obniżki emerytur oraz rent.

Rzecznik klubu Ruchu Palikota Andrzej Rozenek powiedział PAP we wtorek, że jego ugrupowanie nie poprze projektu zakładającego wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat. "Nie poprzemy, bo w Polsce średnia długość życia kobiet i mężczyzn jest niższa niż średnia w UE. Nie poprzemy, bo nie wyobrażamy sobie tego, by jeszcze na barki starszych ludzi przenosić odpowiedzialność za kryzys" - argumentował. W jego opinii, rząd "powinien szukać oszczędności gdzie indziej".

Na pytanie o stanowisko Ruchu, jeśli PSL wniesie do projektu poprawki, by kobiety mogły pracować o 3 lata krócej za każde urodzone dziecko, Rozenek odparł: "Myślę, że ta propozycja PSL jest do przedyskutowania, ale trzeba poznać konkretne szczegóły, jakby to miało wyglądać. Ale tak na pierwszy rzut oka wydaje się sensowna".



Propozycję rządu w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn docelowo do 67 roku życia odrzuca SLD. "Premier Donald Tusk, krótko mówiąc, chce przez 7 lat nie płacić Polakom uczciwie wypracowanych emerytur. To jest nieuczciwie" - powiedział PAP poseł Sojuszu Dariusz Joński.

Pytany o postulat PSL obniżania wieku emerytalnego matek odparł, że jest to "żałosna" próba złagodzenia projektu Platformy Obywatelskiej. "Gdyby przyjąć poprawki PSL, to np. moja prababcia, która miała 11 dzieci, miałaby zaliczone 33 lata emerytury. PSL nie dodaje, że ta emerytura dla takich kobiet byłaby skrajnie niska" - zauważył Joński.

Zapowiedział, że SLD w całości będzie popierał obywatelski projekt, który zakłada, że o przejściu na emeryturę nie decydowałby wiek, a staż pracy: 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn. Projekt przygotowany przez z ekspertów OPZZ od zeszłego roku czeka w Sejmie na rozpatrzenie.

"Naszym zdaniem każdemu ubezpieczonemu, bez względu na datę urodzenia i tytuł ubezpieczenia, powinno przysługiwać prawo do emerytury pod warunkiem, że osoba taka udowodniłaby staż ubezpieczeniowy. My uważamy, że kobieta powinna przepracować 35 lat, a mężczyzna - 40 lat. To staż pracy, a nie wiek powinien decydować o tym, kiedy przechodzą na emeryturę" - rzecznik klubu SLD.

Koncepcje rządu w sprawie podniesienia wieku emerytalnego odrzuca też Solidarna Polska. "Jesteśmy przeciwko tym propozycjom, które koszty walki z kryzysem zrzucają na społeczeństwo" - powiedział PAP szef klubu SP Arkadiusz Mularczyk.

Jego zdaniem rząd chce zmusić Polaków do tego, żeby pracowali dłużej, tymczasem - jak mówił - nasze społeczeństwo, zwłaszcza na tle krajów UE, nie ma wcale wysokiej średniej długości życia, dlatego Solidarna Polska z ciekawością patrzy na pomysły PSL, które przynajmniej w przypadku kobiet zmiękczają proponowane przez Platformę reformy. "Na pewno będziemy przeciwko rozwiązaniom rządowym, natomiast z zainteresowaniem pochylimy się nad propozycją, którą zgłosił pan Pawlak" - oświadczył Mularczyk.

Przychylnie na pomysły ludowców, które skracają czas pracy matek patrzy również pozaparlamentarna PJN. "Myśmy jako środowisko PJN od dawna pokazywali, że praca związana z wychowaniem dziecka (...) jest szczególną pracą, która ma szczególny walor społeczny" - mówił w piątek szef partii europoseł Paweł Kowal.