- Czeka nas "frankowe trzęsienie ziemi"?
- Koncepcja "bezskuteczności zawieszonej"
- Wyrok TSUE. Sektor bankowy w tarapatach?
- Wyroki 7 i 14 grudnia
- Co z terminem przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału?
"TSUE wyda dwa wyroki w polskich sprawach frankowych, które odpowiedzą na kluczowe pytania dotyczące rozliczeń kredytobiorców z bankami" – przekazała mecenas Karolina Pilawska z Kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci.
TSUE ma wydać wyroki 7 i 14 grudnia bieżącego roku.
Zaznaczyła, że jeżeli TSUE w obu sprawach wyda korzystne dla frankowiczów wyroki, to spory w tak zwanych sprawach frankowych "wejdą na zupełnie inny poziom, a kredytobiorcy zyskają potężną broń".
Czeka nas "frankowe trzęsienie ziemi"?
Jej zdaniem "sektor bankowy może mieć uzasadnione obawy, że roszczenia o zwrot kapitału w niektórych przypadkach mogą zostać uznane za przedawnione, szczególnie w sprawach, gdzie pozwy zostały wniesione do sądów kilka lat temu". "Może nas czekać frankowe trzęsienie ziemi" - podkreśliła.
Pilawska oczekuje też na rozstrzygnięcie kwestii zasadności stosowania zarzutu zatrzymania oraz roszczeń odsetkowych. W jej opinii "z punktu widzenia kredytobiorców mają one równie istotne znaczenie, jak samo przedawnienie".
Pierwszy wyrok ma być ogłoszony 7 grudnia bieżącego roku w sprawie C-140/22, w której Sąd Rejonowy dla Warszawy – Śródmieścia w Warszawie zadał cztery pytania prejudycjalne.
Koncepcja "bezskuteczności zawieszonej"
Pilawska zaznaczyła, że pytanie pierwsze i trzecie odnoszą się do oświadczeń o skutkach nieważności umowy kredytu, które polscy frankowicze od dłuższe czasu są zobowiązani składać przed sądem, aby potwierdzić swoją wolę uznania umowy kredytu za nieważną.
"To praktyka polskich sądów powszechnych, która stanowi pokłosie uchwały Sądu Najwyższego z 7 maja 2021 roku, sygnatura akt III CZP 6/21, w której to została stworzona koncepcja <<bezskuteczności zawieszonej>>. Oznacza to, że dopóki kredytobiorca nie potwierdzi przed sądem, że chce uznania jego umowy za nieważną, taka umowa jest niejako skuteczna do chwili złożenia oświadczenia" – podkreśliła ekspertka.
Zaznaczyła, że taka konstrukcja "nie ma nic wspólnego z przepisami postępowania i kodeksu cywilnego", ale jest "niejako <<furtką>> do zasądzania kredytobiorcom odsetek" za opóźnienie za krótszy okres, czyli od takiego oświadczenia, a nie od doręczenia odpisu pozwu do banku.
W efekcie kredytobiorca może na tym stracić kilkadziesiąt, a czasami nawet kilkaset tysięcy złotych – podała Pilawska. Dodała jednak, że "na szczęście, nie wszystkie sądy stosują koncepcję <<bezskuteczności zawieszonej>> i w mojej ocenie stanowisko TSUE mocno zrewiduje na korzyść kredytobiorców tę koncepcję, stworzoną na potrzeby tak zwanych spraw frankowych".
"Z kolei odpowiedź na pytanie drugie jest kluczowa dla sektora bankowego. TSUE zajmie bowiem stanowisko, od kiedy należy liczyć termin przedawnienia roszczenia o zwrot kapitału, a konkretnie czy termin te powinien być liczony od momentu złożenia przez kredytobiorcę oświadczenia o tym, że chce on, aby jego umowa kredytu została uznana przez sąd za nieważną" – przekazała ekspertka.
Wyrok TSUE. Sektor bankowy w tarapatach?
Jak wskazała, jeżeli TSUE uzna, że liczenie przedawnienia od tego terminu jest całkowicie błędne i powinien być on liczony chociażby od doręczenia odpisu pozwu do banku, to "sektor bankowy znajdzie się w ogromnych tarapatach". "Może się bowiem okazać, że w wielu przypadkach roszczenie banku o zwrot kapitału będzie przedawnione i bank nie będzie się mógł skutecznie domagać od kredytobiorcy jego zwrotu" – podkreśliła.
W odniesieniu do pytania czwartego, TSUE ma odpowiedzieć, czy w przypadku uznania umowy kredytu za nieważną kredytobiorca ma prawo żądać wzrostu wszystkich wpłaconych do banku kwot z tytułu rat kapitałowo (odsetkowych, prowizji, innych opłat i kosztów) czy też jego żądanie powinno być obniżone o wartości odsetek kapitałowych, które przysługiwałyby bankowi od kredytobiorcy, gdyby umowa kredytu hipotetycznie była ważna.
"Z mojego punktu widzenia TSUE nie dopuści takiej możliwości, ponieważ byłoby to w oczywisty sposób sprzeczne z przepisami Dyrektywy 93/13 i polskimi przepisami w zakresie roszczeń kondykcyjnych opartych o przepisy o bezpodstawnym wzbogacaniu" – oceniła Pilawska.
Wyroki 7 i 14 grudnia
Drugi wyrok TSUE ma wydać 14 grudnia bieżącego roku w kolejnej sprawie, zarejestrowanej pod sygn. C-28/22, w której Sąd Okręgowy w Warszawie zadał pięć pytań prejudycjalnych. Jak poinformowała mecenas w pytaniu pierwszym, TSUE ponownie pochyli się nad roszczeniami banku o zwrot kapitału i terminem liczenia ich przedawnień.
Jej zdaniem, polski sąd zastanawia się, od jakiego momentu takie przedawnienie należy liczyć. Czy od zgłoszenia przez kredytobiorcę roszczeń lub zarzutów opartych o niedozwolony charakter postanowień umownych (czyli de facto od doręczenia wezwania lub odpisu pozwu do banku); złożenia przez kredytobiorcę oświadczenia o świadomości skutków nieważności jego umowy kredytu; pouczenia kredytobiorcy przez sąd o konsekwencjach nieważności umowy kredytu; czy też od momentu wydania przez sąd prawomocnego wyroku.
"Co do pytania drugiego, to TSUE ma zająć stanowisko czy bank – mając świadomość, że w proponowanych przez niego klientom umowach znajdują się klauzule niedozwolone – powinien czekać na oświadczenie kredytobiorcy o skutkach nieważności, czy może jednak wcześniej powinien podjąć jakieś działanie, chociażby poprzez wystosowanie do kredytobiorcy wezwania do zapłaty lub zapytania o to, czy chce, aby umowa była ważna" – przekazała ekspertka.
Co z terminem przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału?
Oceniła, iż odpowiedź TSUE będzie miała "ogromne przełożenie na kwestię terminu przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału". "Zgodnie bowiem z art. 120 § 1 k.c. dla początku biegu terminu przedawnienia roszczeń przedsiębiorcy istotne jest, kiedy mógł wezwać konsumenta do zwrotu świadczenia. W przypadku braku takich działań ze strony banku powinno mieć to przełożenie właśnie na początek biegu terminu przedawnienia i potencjalne ustalenie, że do przedawnienia roszczeń banku doszło. Tak samo zresztą, jak ma to miejsce w przypadku kredytobiorców, co do których zgodnie z orzecznictwem TSUE (wyrok TSUE z 8 września 2022 roku, sprawy połączone C-80/21 – C-82/21) termin przedawnienia jest liczony od momentu, w którym konsument powziął wiedzę o wadliwości zawartej z bankiem umowy kredytu" – poinformowała.
Pilawska zauważyła, iż zdaniem polskiego sądu przy takim rozwiązaniu obie strony umowy kredytu miałyby obowiązek podjęcia działań zmierzających do ochrony swoich praw wtedy, kiedy racjonalnie oceniane okoliczności sprawy wskazywałyby na istnienie takiej konieczności. "Wszelkie zaniechania skutkowałyby natomiast powstaniem możliwości przedawnienia roszczeń restytucyjnych" – podkreśliła.
Pytanie trzecie – przekazała ekspertka – dotyczy kwestii przedawnienia, przy czym dotyczy wprost powiązania terminu przedawnienia kredytobiorcy i banku. Podała, że polski sąd pyta TSUE, czy termin przedawnienia roszczeń kredytobiorcy może rozpocząć swój bieg wcześniej niż termin przedawnienia roszczenia banku powołując się na przypadku, w których cześć roszczeń konsumenta przedawniła się zanim zdecydował się pozwać bank.
"Wydaje się, że TSUE w odpowiedzi wskaże, że względy skuteczności ochrony konsumenta przyznanej Dyrektywą 93/13 nakazują przyjęcie, że bieg terminu przedawnienia roszczeń kredytobiorcy nie może się rozpocząć przed wezwaniem banku do zapłaty, złożeniem pozwu przez kredytobiorcę, złożeniem oświadczenia o świadomości skutków nieważności, pouczeniem przez sąd czy wreszcie wydaniem prawomocnego wyroku w sprawie danego klienta, co wpisuje się w system ochrony konsumenckiej, gwarantowany przez przepisy i instytucje unijne" – przekazała Pilawska.
Banki się zabezpieczają
Dodała, że w pytaniach czwartym i piątym "powinniśmy uzyskać odpowiedź na zasadność ponoszenia przez bank zarzutu zatrzymania i wpływ takiego zarzutu na naliczanie odsetek za opóźnienie należnych kredytobiorcom od banków". Wyjaśniła, że zarzut zatrzymania sprowadza się do tego, iż bank zabezpiecza się na wypadek wygrania przez kredytobiorcę sprawy sądowej i zastrzega sobie, że dokona rozliczenia z kredytobiorcą tylko wtedy, jeżeli ten kredytobiorca zaofiaruje mu lub zabezpieczy zwrot kwoty udostępnionego kapitału.
"W praktyce oznacza to nieuzasadnione przeniesienie na kredytobiorcę konsumenta ciężaru dokonywania rozliczenia mimo wygranego procesu sądowego z bankiem. Ponadto uwzględnienie zarzutu zatrzymania powoduje zatrzymanie naliczania odsetek za opóźnienie należnych frankowiczowi od banku, co jest powszechną praktyką chociażby w apelacji warszawskiej. TSUE ma odpowiedzieć, czy takie działanie jest zasadne" – oceniła ekspertka.