Koncern poinformował, że harmonogram budowy tej magistrali zostanie przedstawiony w lutym br. radzie dyrektorów spółki South Stream Transport AG, która będzie układać morski odcinek gazociągu.
W piątek w siedzibie Gazpromu w Moskwie odbyła się narada, poświęcona urzeczywistnieniu tego projektu. Po jej zakończeniu prezes koncernu Aleksiej Miller oświadczył, że Gazprom dysponuje wszystkim, co niezbędne do przyspieszenia terminu rozpoczęcia budowy South Stream.
Mamy międzynarodową bazę prawną, ogromne zainteresowanie ze strony wszystkich uczestników przedsięwzięcia w Europie, niezbędne zasoby finansowe oraz unikatowe doświadczenie w realizacji wielkich, morskich projektów gazowych - dodał Miller.
Początkowo planowano, że układanie rury ruszy w 2013 r. W grudniu 2011 roku premier Rosji Władimir Putin polecił Gazpromowi przyspieszenie prac. Nastąpiło to po tym, gdy Turcja zezwoliła na poprowadzenie gazociągu przez swoją wyłączną strefę ekonomiczną na Morzu Czarnym. Brak zgody Ankary był ostatnią przeszkodą na drodze do rozpoczęciu budowy South Stream.
Magistrala ma prowadzić z Rosji po dnie Morza Czarnego, przez wyłączną strefę ekonomiczną Turcji, do Bułgarii, gdzie powinna się podzielić na dwie nitki: północną - do Austrii i Słowenii przez Serbię i Węgry oraz południową - do Włoch przez Grecję. Planowana jest również budowa odnogi do Chorwacji.
Ostateczna trasa magistrali nie jest jeszcze znana. Wciąż nie wiadomo, czy gazociąg zostanie doprowadzony do Austrii. Ponadto udziałem w projekcie zainteresowana jest też Rumunia.
Moc przesyłowa South Stream ma wynieść 63 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Gazociąg będzie się składać z czterech nitek o przepustowości po 15,75 mld metrów sześc. Ma liczyć 2200 kilometrów (jeśli zostanie doprowadzona do austriackiego Baumgarten). Jego morski odcinek będzie miał 900 km. Gazprom chce uruchomić pierwszą nitkę w 2015 r. Pełną moc South Stream powinien osiągnąć w 2018 r.
Koszt budowy gazociągu szacowany jest na 15,5 mld euro, z czego 10 mld przypada na jego morski odcinek. Dodatkowo będzie on wymagał ułożenia 2300 km rur i zbudowania 10 tłoczni w Federacji Rosyjskiej. Gazprom nie podaje, ile to będzie kosztować.
Rosja podpisała już umowy międzyrządowe ze wszystkimi krajami - poza Rumunią - przez które ma przebiegać South Stream. Porozumienia te może zakwestionować Unia Europejska. Komisja Europejska domaga się bowiem zagwarantowania dostępu stron trzecich do tego gazociągu, jak wymaga tego prawo UE.
Poza Gazpromem (50 proc. udziałów) inwestorami South Stream są trzy zachodnioeuropejskie koncerny energetyczne: włoski Eni (20 proc.), niemiecki Wintershall (15 proc.) i francuski EdF (15 proc.).
Ukraina wielokrotnie apelowała do Rosji o odstąpienie od budowy South Stream. Rosja niezmiennie twierdziła, że nie zrezygnuje z tego przedsięwzięcia.
South Stream jest także konkurencją dla wspieranego przez UE i Stany Zjednoczone gazociągu Nabucco (tą magistralą do Europy ma być tłoczony surowiec z regionu Morza Kaspijskiego i Azji Środkowej, w projekcie uczestniczą Austria, Węgry, Bułgaria, Rumunia i Turcja).
We wrześniu 2011 r. komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger określił South Stream jako przedsięwzięcie sprzeczne z interesami UE i ostrzegł, że rosyjski monopolista może napotkać problemy z kontraktami, jeśli magistrala przeszkodzi projektowanemu przez stronę unijną gazociągowi Nabucco.
Oettinger ocenił, iż South Stream jest ze strony Moskwy próbą niedopuszczenia do powstania projektu Korytarza Południowego, czyli dostaw gazu do Europy z ominięciem Rosji - z Turkmenistanu po dnie Morza Kaspijskiego do Azerbejdżanu i dalej do Turcji.