Na dane, które Narodowy Bank Polski publikował o godz. 14:00 wielu inwestorów czekało z dużym napięciem. Okazało się jednak, że rewizja względem podawanych wcześniej danych wyniosła niecałe 300 mln EUR – deficyt wzrósł w IV kwartale do 5,28 mld EUR z 4,99 mld EUR. Emocje, zatem dość szybko opadły, a złoty w kolejnych minutach nieznacznie zyskał. Zwłaszcza, że NBP jednocześnie podał, że gospodarstwa domowe spodziewają się, że w ciągu najbliższego roku średnia oczekiwana stopa inflacji wzrośnie do 4,6 proc. – to spora zmiana względem lutego, kiedy to szacowano 3,2 proc.
Te dane wyraźnie pokazują, że Rada Polityki Pieniężnej powinna w najbliższy wtorek podwyższyć stopy procentowe. Tyle, że w kolejnych kilkudziesięciu minutach złoty zaczął znów tracić i po godz. 15:00 sforsował poziom 4,02 zł za euro (powyżej poziomu 3,10 zł wzrosły notowania franka). To wynik informacji o wycofaniu się francuskiego koncernu Edf z prywatyzacji Enei, co stwarza ryzyko dla tegorocznych dochodów budżetu, a przede wszystkim „kasuje” potencjalny przepływ euro przez rynek – Francuzi musieliby kupić złotówki, aby sfinalizować transakcję
. Złotemu mogły też zaszkodzić spekulacje wokół Portugalii, a także Irlandii, które doprowadziły po południu do osłabienia się euro. Urząd statystyczny z Lizbony podał,że deficyt budżetu w relacji do PKB był w przyszłym roku wyższy, niż wcześniej zakładano – 8,6 proc. względem 7 proc., a dane za 2009 r. zostały zrewidowane do 10 proc. z 9,3 proc. Jednocześnie minister finansów przyznał, że sytuacja fiskalna systematycznie się pogarsza – to wszystko zwiększa tylko prawdopodobieństwo bailoutu, chociaż wczoraj inwestycje w portugalskie obligacje zapowiedzieli Brazylijczycy. Ci, którzy uważają, że to wystarczy, aby uspokoić nastroje wokół tego kraju, mogą się przeliczyć.
Z kolei, jeżeli chodzi o Irlandię, to po południu pojawiła się informacja, iż Europejski Bank Centralny wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie poda dzisiaj szczegółów nowego planu finansowania dla irlandzkich banków, gdyż jak podały źródła pojawiły się pewne różnice zdań w łonie ECB. Rynek zakładał, że informacje z ECB zmniejszą negatywny wpływ zaplanowanej na godz. 17:30 publikacji wyników stress-testów dla irlandzkich banków, które mogą potrzebować 20-30 mld EUR dodatkowego dokapitalizowania.
Niemniej cały dzień nie był dla euro zły – wcześniej, bo jeszcze o godz. 11:00 Eurostat podał szacunki marcowej inflacji HICP, która nieoczekiwanie wzrosła do 2,6 proc. r/r z 2,4 proc. r/r w lutym, co tylko zwiększyło oczekiwania związane ze skalą podwyżek stóp procentowych przez ECB w tym roku. Kilkanaście minut po tej publikacji kurs EUR/USD wzrósł w okolice 1,4230. Po południu spadł jednak w okolice 1,4180. O godz. 16:00 pojawił się odczyt indeksu Chicago PMI – indeks obniżył się w marcu do 70,6 pkt. z 71,2 pkt. w lutym (oczekiwano jednak spadku do 70 pkt.).
Dane te jednak nie doprowadziły do wyraźniejszego umocnienia dolara. Bez większego echa przeszły też opublikowane o godz. 14:30 dane o cotygodniowym bezrobociu (spadek był nieco mniejszy, niż oczekiwano, bo do 388 tys.)Dzisiaj o godz. 17:30 opublikowane zostaną testy wytrzymałościowe dla irlandzkich banków, a wieczorem zaplanowane zostały wystąpienia członków FED: o godz. 18:45 Daniela Tarullo, a o godz. 20:05 Sandry Pianalto. Później w godzinach nocnych poznamy dane z Japonii, oraz Chin, a jutro rano z Polski, a także ze Szwajcarii i strefy euro – wspominam o nich bardziej szczegółowo w subiektywnym kalendarzu.
EUR/USD: Próba trwałego sforsowania psychologicznej bariery 1,42 nie była dzisiaj udana, chociaż bykom udało się pociągnąć rynek aż do 1,4233. W kontekście problemów z irlandzkimi bankami i jutrzejszego odczytu Departamentu Pracy w USA, kolejna próba trwałego naruszenia 1,42 , jeżeli znów zostanie podjęta, to raczej nie będzie udana. Rośnie prawdopodobieństwo spadku poniżej strefy 1,4121-57, czyli ruchu powrotnego do naruszonej wczoraj krótkoterminowej linii trendu spadkowego na 1,4100-1,4115.