Dla klientów, którzy zaciągali kredyty we frankach przed trzema laty, kurs szwajcarskiej waluty właśnie podwoił swoją wartość, bo gdy na początku sierpnia 2008 roku brali kredyt, kupowali walutę poniżej 2 zł, a teraz kurs sięga już 4 zł. W bardzo aktywnym na tym rynku banku Nordea kurs kupna franka 8 sierpnia 2008 roku wynosił 1,94 zł. Dziś rata spłacana jest po kursie sprzedaży wynoszącym 3,983 zł. W DB PBC kurs kupna wynosił przed trzema laty 1,9752 zł, dziś spłata odbywa się przy notowaniach 3,96 zł. Z kolei w Millennium z 1,959 zł zrobiło się 3,954 zł. W PKO BP kurs przekroczył już 4 zł i wynosi 4,03 zł. Efekt? Na każde 100 tys. zł kredytu zaciągniętego we franku trzy lata temu rata w ciągu miesiąca wzrosła o 100 zł.

Reklama

Rata kredytu na 30 lat w wysokości 300 tys. zł zaciąganego trzy lata temu dziś wynosi 2096 zł. Jest to już o 35 proc. więcej (546 zł) niż na samym początku, a także o ponad 300 zł więcej niż jeszcze miesiąc temu, kiedy to 8 lipca kurs wynosił 3,24 zł.



Mocno w górę wspięła się też rata kredytów frankowych zaciąganych przed rokiem przy kursie 2,89 zł. Obecnie miesięczne obciążenie tych kredytów przewyższyło już ratę jaką płacą osoby obsługujące podobny kredyt złotowy. Spłacający 300 tys. zł we franku pożyczone na 30 lat wykłada już co miesiąc 1956 zł podczas gdy klient złotowy 1935 zł. Choć w lipcu rata kredytu frankowego wynosiła ok. 1650 zł.

Jeszcze większe wrażenie robi skok wartości zaciągniętych kredytów. Osoba, która trzy lata temu pożyczyła 300 tys. zł, jeśli dziś chciałaby spłacić cały kredyt z dnia na dzień, musiałaby oddać ponad 570 tys. zł. Jeśli pożyczała pieniądze na 100 proc. wartości nieruchomości w niektórych bankach będzie dziś musiała opłacić ubezpieczenie od brakującego wkładu. W zależności od sposobu liczenia, będzie to prowizja ok. 3-4 proc. od ponad 230 tys. zł lub od 76 tys. zł.



Zmartwienie mają klienci, ale także banki. Po pierwsze bankowcy obawiają się, czy klienci poradzą sobie z rosnącymi ratami. Choć poziom w granicach 4 zł uznawany jest jeszcze za nie wywołujący paniki, to już przy kursie zbliżającym się do 4,5 zł również banki stracą zimną krew. Prezes jednego z dużych banków ze sporym portfelem kredytów we franku zapewniał ostatnio, że jeśli frank przekroczy znacząco 4 zł to kierowany przez niego bank przygotuje dla klientów różne scenariusze wyjścia z trudnej sytuacji.



Obawy o kondycję klientów to jedno. Banki też muszą się uporać z zapewnieniem finansowania dla kredytów frankowych, co przy rozchwytywanym przez inwestorów franku jest coraz trudniejsze. Muszą też stawić czoła rosnącym z dnia na dzień portfelom kredytowym. Tylko w maju portfel kredytów gospodarstw domowych skoczył o niemal 8 mld zł z powodu przeliczenia po wyższym kursie kredytów mieszkaniowych. W lipcu skok ten będzie jeszcze większy i sięgnie już ok. 10 mld zł. W minionym miesiącu CHF zdrożał bowiem o ponad 6 proc.

O ile frank da się we znaki bankom na koniec sierpnia, trudno na razie przewidywać. Nie ma wątpliwości, że banki z dużym portfelem kredytów walutowych, gdzie relacja kredytów do depozytów nie była szczególnie korzystna dla depozytów, mają obecnie kłopot. Nie da się wykluczyć, że w okresie szalejącego kursu franka wstrzymają nieco akcję kredytową, aby jeszcze bardziej nie powiększać przewagi długów klientów nad zgromadzonymi oszczędnościami.