Za uchwaleniem ustawy głosowało 289 posłów, przeciw było dwóch parlamentarzystów, a 138 wstrzymało się od głosu. Zgodnie z ustawą, kredytobiorca zadłużony w walucie obcej, np. w szwajcarskim franku, będzie mógł spłacać raty kredytu - w kasie lub przelewem - walutą bezpośrednio kupioną np. w kantorze lub innym banku, gdzie kosztuje ona mniej.
Według nowych przepisów, bank nie będzie mógł żądać w takim przypadku dodatkowych opłat czy prowizji, ani aneksów do umowy, jak to się dzieje obecnie. Zmiany mają objąć nowe kredyty oraz umowy kredytowe już zawarte, w części niespłaconej do dnia wejścia w życie ustawy. Ponadto w umowie kredytowej będzie musiała zostać zapisana wartość spreadu, po którym bank będzie sprzedawał klientowi walutę.
Zgodnie z uchwaloną ustawą, zmiany będą odnosić się nie tylko do nowych kredytów walutowych, ale też do kredytów już zawartych, które nie zostały jeszcze całkowicie spłacone - w tej części, która pozostała do spłacenia. Sejm przyjął też poprawkę PSL likwidującą 14-dniowy okres, przed dniem płatności raty kredytu, kiedy kredytobiorca musi zgłosić pisemnie bankowi chęć zmiany waluty, w której będzie spłacał ratę.
Jednocześnie Sejm odrzucił wniosek mniejszości. Zgodnie z przygotowanymi przez PiS poprawkami zadłużeni we frankach szwajcarskich mieliby możliwość wielokrotnego przewalutowania kredytów na dolara, euro, funta, złotego, po pobraniu maksymalnej opłaty 100 zł, z marżą kredytu jak w dotychczasowej walucie. Przewalutowanie byłoby możliwe raz na sześć miesięcy, a bank nie mógłby odmówić klientowi. Ponadto PiS chciało wprowadzenia nowego produktu bankowego - "kredytu z +korytarzem walutowym+". Po przekroczeniu przez franka szwajcarskiego kursu określonego, jako górny lub dolny "w korytarzu walutowym" (+/- 50 gr wobec kursu z dnia zawarcia umowy kredytowej), kredyt byłby przeliczany na złote.
Do przeliczenia stosowałoby się kurs stanowiący średnią arytmetyczną kursu z dnia zawarcia umowy kredytu i kursów odpowiadających dolnej albo górnej granicy korytarza. Dodatkowo kurs waluty, po jakim bank przyjmuje spłatę raty kredytowej nie mógłby być wyższy o 3 proc. od średniego kursu, po jakim bank kupował waluty w ostatnich trzech dniach. Sprawozdawca Komisji finansów publicznych Sławomir Neumann (PO), powiedział, iż propozycje zawarte we wniosku mniejszości są niekonstytucyjne.
Sejm uchwalił w piątek wspólną ustawę PO, PSL i SLD dotyczącą spreadów walutowych, czyli nowelizację ustawy o kredycie bankowym i kredycie konsumenckim. Ustawa przewiduje, że zadłużeni w walutach obcych będą mogli spłacać kredyty w walucie, w której je zaciągnęli.
Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak tuż po głosowaniu podziękował posłom za uchwalenie noweli. "Mówiąc obrazowo, załatwiliśmy tę sprawę w sposób rynkowy na czysto" - ocenił Pawlak.
Za uchwaleniem ustawy głosowało 289 posłów, przeciw było dwóch parlamentarzystów, a 138 wstrzymało się od głosu.
Zgodnie z ustawą, kredytobiorca zadłużony w walucie obcej, np. w szwajcarskim franku, będzie mógł spłacać raty kredytu - w kasie lub przelewem - walutą bezpośrednio kupioną np. w kantorze lub innym banku, gdzie kosztuje ona mniej.
Według nowych przepisów, bank nie będzie mógł żądać w takim przypadku dodatkowych opłat czy prowizji, ani aneksów do umowy, jak to się dzieje obecnie. Zmiany mają objąć nowe kredyty oraz umowy kredytowe już zawarte, w części niespłaconej do dnia wejścia w życie ustawy. Ponadto w umowie kredytowej będzie musiała zostać zapisana wartość spreadu, po którym bank będzie sprzedawał klientowi walutę.
Zgodnie z uchwaloną ustawą, zmiany będą odnosić się nie tylko do nowych kredytów walutowych, ale też do kredytów już zawartych, które nie zostały jeszcze całkowicie spłacone - w tej części, która pozostała do spłacenia.
Sejm przyjął też poprawkę PSL likwidującą 14-dniowy okres, przed dniem płatności raty kredytu, kiedy kredytobiorca musi zgłosić pisemnie bankowi chęć zmiany waluty, w której będzie spłacał ratę.
Wniosek mniejszości do projektu zgłosił PiS. Jednocześnie Sejm odrzucił wniosek mniejszości. Zgodnie z przygotowanymi przez PiS poprawkami zadłużeni we frankach szwajcarskich mieliby możliwość wielokrotnego przewalutowania kredytów na dolara, euro, funta, złotego, po pobraniu maksymalnej opłaty 100 zł, z marżą kredytu jak w dotychczasowej walucie. Przewalutowanie byłoby możliwe raz na sześć miesięcy, a bank nie mógłby odmówić klientowi. Ponadto PiS chciało wprowadzenia nowego produktu bankowego - "kredytu z +korytarzem walutowym+". Po przekroczeniu przez franka szwajcarskiego kursu określonego, jako górny lub dolny "w korytarzu walutowym" (+/- 50 gr wobec kursu z dnia zawarcia umowy kredytowej), kredyt byłby przeliczany na złote. Do przeliczenia stosowałoby się kurs stanowiący średnią arytmetyczną kursu z dnia zawarcia umowy kredytu i kursów odpowiadających dolnej albo górnej granicy korytarza. Dodatkowo kurs waluty, po jakim bank przyjmuje spłatę raty kredytowej nie mógłby być wyższy o 3 proc. od średniego kursu, po jakim bank kupował waluty w ostatnich trzech dniach.
Sprawozdawca Komisji finansów publicznych Sławomir Neumann (PO), powiedział, iż propozycje zawarte we wniosku mniejszości są niekonstytucyjne.
"Przyjęcie ustawy pozwalającej spłacać (raty kredytu - PAP) w walucie jest rozwiązaniem bardzo rynkowym i wymuszającym konkurencję, bo nie może być takiej sytuacji jak była dotychczas, że w jednym banku spread był na poziomie 5 proc., a obok (w innym banku - PAP) na poziomie 15 proc. za tę samą walutę. W tej chwili będzie naturalna rywalizacja banków o to, aby dostarczyć walutę po dobrej cenie" - powiedział po głosowaniu Pawlak.
Odniósł się również do jednej z propozycji umieszczonych we wniosku mniejszości. "Jeśli przyjęlibyśmy rozwiązania sztywne, np. polegające na wprowadzeniu maksymalnie 3-procentowego spreadu, prawdopodobnie wszystkie banki korzystałyby z tego, aby ustawić ten spread na 3 proc." - ocenił.
Podczas czwartkowej debaty w Sejmie o projekcie pozytywnie mówił wiceminister finansów Dominik Radziwiłł. "Z aprobatą odnosimy się do propozycji przewidującej ułatwienia przy spłacie kredytów indeksowanych (...) do spłaty ich bezpośrednio w walucie. Naszym zdaniem projekt zasługuje na poparcie" - powiedział Radziwiłł.
Komentarze (11)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePolacy, ja tez nie zgadzam się z niektórymi rzeczami w PiSie, ale wiem, że zadbają o nas, mają masę ludzi kompetentnych.
Dla Polski zaczyna bić Dzwon Zygmunta! Ostatnia nasza szansa, osunąć złodziei od naszych pieniędzy!
Precz z PO. PSL, SLD!
Polacy, ja tez nie zgadzam się z niektórymi rzeczami w PiSie, ale wiem, że zadbają o nas, mają masę ludzi kompetentnych.
Dla Polski zaczyna bić Dzwon Zygmunta! Ostatnia nasza szansa, osunąć złodziei od naszych pieniędzy!
Oczywiście że będę głosował na PIS. A dlaczego? Bo są zwyczajnie uczciwi. Przypomnijcie sobie spot PIS-u sprzed 4 lat, w którym było m.in to jak "kolesie" poklepywali się po plecach. Już wtedy o tym mówili. Ręka rękę myje, i to mamy teraz. Miro, Zbychu, Rychu, który z nich odpowiedział za aferę hazardową? Żaden.
Czteroletnie rządy Platformy Obywatelskiej doprowadziły finanse państwa do katastrofalnego stanu. Dług rośnie w zastraszającym tempie * 1 mld co 3 dni *, a premier z ministrem finansów nic sobie z tego nie robią, dalej zaciągając nowe pożyczki. Już w tym roku na obsługę długu publicznego zostanie wydane prawie 40 mld złotych. Długi Tuska będą spłacane przez co najmniej 30 lat.
Ale to przecież nie wszystko, bo niezależnie od zadłużenia z tytułu długu publicznego, Polacy są zadłużeni również "prywatnie". Prawie 85 proc. gospodarstw domowych nie ma żadnych oszczędności!
Kto inny w Polsce ma długi, a kto inny oszczędności. Oszczędności te gromadzi stosunkowo niewielki, bo około 15-procentowy odsetek gospodarstw domowych. Jest to sytuacja charakterystyczna dla środkowoamerykańskich tzw. republik bananowych, odznaczających się brakiem klasy średniej, która w normalnych państwach stanowi podstawę społeczeństwa.
Takiego wzrostu cen, i to wszystkich produktów oraz usług konsumpcyjnych, nie było od dziesięciu lat. Czteroletnie rządy (2007-2011) Platformy Obywatelskiej zapamiętamy jako erę drożyzny, czas pożerania naszych oszczędności, wzrostu świadczeń. Nie ma koniecznych dla gospodarki reform, jest drożyzna -- tak można zwięźle określić bilans rządów PO. Inflacja rośnie jak na drożdżach i nie oszczędza naszych oszczędności, także pensji, rent i emerytur. Dynamika wzrostu cen prześcignęła wzrost płac, co generuje w naszym kraju błyskawiczny wzrost ubóstwa, bo przecież ponad połowa Polaków nie ma żadnych oszczędności i żyje z dnia na dzień.
Szczególnie drastycznie wzrosły ceny pieczywa i benzyny, ale też mięsa, wędlin, mleka, zdrożał cukier, warzywa, owoce, sery. Zdrożała komunikacja, opłaty za gaz, światło, wodę, ogrzewanie. Dramatycznie podwyższane są czynsze za mieszkania oraz opłaty za żłobki i przedszkola. Podwyższeniu uległy podatki jawne i podatki ukryte, jakimi obciążeni są wszyscy obywatele. Co gorsza, pieniądze z tych naszych podatków są marnotrawione przez rządzących ministrów i urzędników obecnego rządu PO-PSL.
Oddanie władzy po raz kolejny w ręce Tuska grozi całkowitą zapaścią finansów publicznych. Cztery lata to dostatecznie długi okres, by móc już dokonać oceny nie na podstawie słów, ale na podstawie owoców. Zwiększenie zadłużenia kraju o co najmniej 50 proc.to polityka oddawania Polski w ręce obcych banków. Skończy się tym, czym w Grecji, czyli utratą jakichkolwiek namiastek suwerenności kraju: TOTALNA WYPRZEDAŻ.
Kiedy ludzie Rydzyka przestrzegali przed dziką prywatyzacją polskich banków (i nie tylko) to polskojęzyczne tuskomedia ich wyśmiały! Teraz śmieją się tylko niemieccy bankierzy.
Trzeba być wyborcą PO, czyli "młotym", "wyksztauconym","z dórzego miasta", żeby łykać te bzdury o "złym awanturniku" Ziobrze i "fantastycznym" wystąpieniu Wodza Tuska. PO Dyzmie choćby sikali, to by mówił, że to tylko deszcz pada.
Z mediów publicznych wyrzucono niemal wszystkich niewygodnych dziennikarzy, ograniczono możliwość rozwoju telewizji w internecie, zakazano wyborczych spotów i billboardów. Rząd chciałby zlikwidować Radio Maryja. Niezwykłe jest to, że władze wkurzyło stwierdzenie o jej totalitarnych metodach. Tymczasem, to właśnie działania w sprawie mediów ekipy Tuska spełniają klasyczną definicję państwa totalitarnego.
Ilu nickow uzywasz wysylajac te same "informacje" po roznych forach ?
Zmien chociaz kilka zdan dla niepoznaki, bo osmieszasz sie z kazdym "wpisem".
Wyraz glebokiego wspolczucia.