Z portfeli Polaków zniknął w tym roku już co szósty plastik i aż trudno uwierzyć, że na koniec zeszłego roku na rynku było 10,86 mln kart kredytowych. We wrześniu zostało ich już 9,14 mln sztuk. Wszystko wskazuje na to, że 2010 rok Polacy zakończą z liczbą kart grubo poniżej dziewięciu milionów - pisze Halina Kochalska, analityk Open Finance

Reklama

Banki będą odbierać karty kredytowe dalej, bo ich obsługa wciąż przysparza problemów. Jak wynika z danych NBP, na koniec września posiadacze plastikowych pieniędzy na każde pożyczone kartą 100 zł, nie spłacali w terminie już 17,5 zł. Dla porównania, na koniec czerwca odsetek złych kredytów wynosił 16,3 proc., a rok temu 11,1 proc.

Od kwietnia tego roku posiadacze kart zachowują się nawet gorzej niż obsługujący kredyty konsumpcyjne. W przypadku kredytów konsumpcyjnych na koniec września banki miały kłopot z odzyskaniem 17 zł na każde pożyczone 100 zł.

Jeśli kart będzie mniej niż dziewięć milionów, pod względem ich liczby rynek powróci do stanu z połowy 2008 roku. Po statystykach dotyczących liczby transakcji kartami kredytowymi jak na razie nie widać jednak cofania się w czasie. Transakcji karcianych jest coraz więcej. W trzecim kwartale Polacy zapłacili plastikowym pieniądzem ponad 50 mln razy, najwięcej w historii.

Wartość zakupów wyniosła 7,5 mld zł i była jedynie o 100 mln zł niższa niż przed rokiem. W efekcie, po spadku liczby kart mocno w górę poszła ich transakcyjność. Można śmiało powiedzieć, że tak oszałamiających wyników karty jeszcze nie miały. Obecnie, posiadacz karty wyciąga ją średnio z portfela już prawie dwa razy w miesiącu (ponad pięciokrotnie w ciągu kwartału).



To właściwie świadczy m.in. o tym, że wielka czystka w kartach w dużym stopniu dotyczyła nieaktywnych plastików. Choć banki nie przyznają się, to generalnie szacuje się, że takich nieużywanych kart przed likwidacją mogło być nawet ok. 25 proc.