Ekspert rynku pracy Randstad Polska Mateusz Żydek przekazał redakcji Dziennik.pl, że na rynku wciąż dominują oferty pracy, w których nie ma podanych widełek proponowanego wynagrodzenia. Zaznaczył, że w niektórych branżach deficyt kandydatów o odpowiednich kwalifikacjach wymusił na pracodawcach publikowanie informacji o możliwych do osiągnięcia zarobkach.

Reklama

Kto podaje widełki

W ostatnich latach szczególnie było to widoczne w sektorze IT i stało się w nim standardem, ale podobne rozwiązania powszechniej stosuje sektor finansowy, inżynieryjny czy niektóre firmy z sektora nowoczesnych usług dla biznesu – powiedział Żydek.

Wskazał, że ogromne zapotrzebowania na pracowników na stanowiska podstawowe i techniczne w sektorze przemysłu i logistyce sprawiły, że firmy z tych branży także zamieszczają na ogół informacje o proponowanych stawkach godzinowych oraz możliwych do uzyskania premiach. Dodał, że najwyraźniej widać to w okresie zapotrzebowania na pracowników tymczasowych, czyli w okresie przed wakacjami i świętami Bożego Narodzenia.

Reklama

Kiedy nastąpią zmiany?

Spodziewamy się, że w ciągu najbliższych dwóch lat, do czasu wejścia w życie nowej unijnej dyrektywy o transparentności płac, coraz więcej firm będzie decydowała się na publikowanie informacji o proponowanym wynagrodzeniu – powiedział Żydek. Zaznaczył, że w pierwszej kolejności zdecydują się na to ci pracodawcy, którzy wiedzą, że jest to ich atut w przyciąganiu kandydatów i że mogą dzięki temu mogą skuteczniej radzić sobie z deficytem fachowców na rynku pracy.

Przypomniał badanie Monitor Rynku Pracy realizowane przez Randstand, z którego wynika, że aż 8 na 10 badanych uważa, że w ofertach pracy powinna być publikowana dokładna wysokość proponowanego wynagrodzenie lub widełki płacowe, a 9 na 10 respondentów woli odpowiadać na ogłoszenia, które takie informacje zawierają. Dla większości jest to po prostu oszczędność czasu i energii.

Zmiany w benefitach?

Odnosząc się do benefitów, Żydek przekazał, że wciąż są takie, które stanowią stałą część oferty. Zaznaczył, że dzieje się tak, gdyż są doceniane przez pracowników i często stanowią dla nich odciążenie domowych budżetów. Wymienił m.in. prywatną opiekę zdrowotna, dofinansowanie dojazdów do pracy, wczasy pod gruszą, karta sportowa czy dofinansowanie posiłków. Wytłumaczył, że wybór elementów oferty benefitowej różni się od profilu zatrudnionych pracowników czy wielkości firmy.

Z ofert raczej nie wypadają dotychczasowe benefity, nawet jeśli korzystała z nich niewielka liczba pracowników. Dodał, że Randstad Polska zaobserwowało trend, że gdy pracodawca decyduje się na rezygnację z jakiegoś mało popularnego benefitu, to z perspektywy pracowników, którzy lubią mieć możliwości i wybór, bywa to trudne do zaakceptowania. Zaznaczył, że dotyczy także osób, które do tej pory z benefitu nie korzystały.

Nowe benefity

Żydek poinformował, że pojawiają się natomiast nowe trendy, które z reguły pierwsze wprowadzają firmy z dużych miast zatrudniające specjalistów, a więc branża IT, marketing czy finanse. W ostatnim czasie do takich nowych rozwiązań należy wsparcie opieki weterynaryjnej zwierząt domowych, dostęp do serwisów streamingowych z muzyką, ebookami czy podcastami, a także możliwość korzystania z kamperów na wakacyjne wyjazdy– powiedział.

Odnosząc się do całkowitej pracy zdalnej, Żydek przypomniał, że nie była ona nigdy w Polsce mocno rozpowszechnionym rozwiązaniem. Zaznaczył, że zdecydowanie większy jest odsetek firm, które umożliwiają częściową pracę zdalną – wśród dużych korporacji to blisko 1/4 przedsiębiorstw. Dodał, że najczęściej pracodawcy wymagają od pracowników, aby co najmniej 2 dni w tygodniu pracowali z biura.