– Pracownik nie dostał urlopu na żądanie i tego samego dnia późnym wieczorem przesłał zwolnienie. Innym razem dostarczył je, choć miał na dniach finiszować z ważnym projektem. Za każdym razem w cudowny sposób pojawiał się kwit od lekarza – mówi Edyta Defańska-Czujko, partner w kancelarii CRIDO Legal. Opisuje konkretne sytuacje. W jednej z nich, gdy wyszło na jaw, że pracownik kupił zwolnienie, doszło do ugody między nim a pracodawcą. Rozstali się za porozumieniem stron: były pracownik uniknął wpisu do akt o tym fakcie, umowa została jednak rozwiązana natychmiast. Prawniczka zwraca uwagę, że w pandemii e-zwolnienia miały rację bytu. Dziś ich skala nie znajduje uzasadnienia.
Teleporady
– W 2021 r. wystawiono 21,8 mln zwolnień chorobowych. W roku ubiegłym już 27 mln. To przede wszystkim efekt łatwego dostępu do nich, a nie tego, że nagle pogorszył się stan zdrowia Polaków. W dużej mierze przyczyniają się do tego teleporady – ocenia Mikołaj Zając, prezes firmy Conperio.
W związku z tym do kancelarii prawnych napływa coraz więcej zapytań od pracodawców, jak postępować w takiej sytuacji. – Dotyczą tego, jak zweryfikować przedstawione przez pracownika zwolnienie oraz co zrobić, gdy okaże się, że jest nieuzasadnione – przyznaje Paweł Sych, radca prawny, partner w kancelarii PCS Paruch Chruściel Schiffter Stępień | Littler Global.
Edyta Defańska-Czujko również potwierdza, że pracodawcy, którzy zgłaszają się do jej kancelarii, mówią o przybywających krótkich zwolnieniach. W ten sposób, zanim ZUS zdąży wysłać pracownika na badania kontrolne, zwolnienie już się kończy.
Zabawa w kotka i myszkę
W DGP opisywaliśmy, z jaką łatwością można kupić zwolnienia przez internet. Bez teleporady, za ok. 100 zł. O każdej porze dnia i nocy, na dowolną „przypadłość”. Zawiadomienia w tej sprawie trafiły do ZUS, rzecznika praw pacjenta i izb lekarskich, do których należą podpisani pod dokumentami medycy. Wszędzie ruszyły procedury kontrolne. Z samych izb słyszymy jednak także, że konieczne są zmiany prawne. – Szukanie czarnych owiec w środowisku jest utrudnione przez to, że podmioty medyczne przygotowują w razie potrzeby dla każdej kupionej recepty czy zwolnienia dokumentację medyczną. Jest ona stworzona tylko na potrzeby kontroli. Mamy więc zabawę w kotka i myszkę – pada komentarz.
Ministerstwo milczy. Co może zrobić pracodawca?
Konsekwentnie od wielu dni pytamy resort zdrowia, czy zamierza zmieniać przepisy dotyczące teleporad. Ministerstwo zbywa nasze pytania milczeniem.
Co może dziś zrobić pracodawca? Zdaniem Edyty Defańskiej-Czujko weryfikować jedynie to, czy zwolnienie lekarskie jest wykorzystywane zgodnie z celem, a nie zasadność jego wystawienia.
– Można nie tylko sprawdzić, czy pracownik przebywa pod adresem, który wskazał do kontroli. Lecz także te miejsca, w których był widziany, np. sklep, w którym pomaga żonie. Dobrze jest też zaglądać na media społecznościowe. Nierzadko się zdarza, że pracownicy chwalą się na nich np. udziałem w zawodach sportowych, kiedy powinni leżeć w łóżku – mówi Paweł Sych.
Jeśli pracodawcy mają wątpliwości, to mogą zawnioskować do ZUS o kontrolę. Większe firmy, zatrudniające powyżej 20 pracowników, mogą same sprawdzać zwolnienia, jeśli tylko mają podejrzenie nadużycia. Ale to dla pracodawcy spore wyzwanie, a czasami i koszty, jeśli np. trzeba skorzystać z pomocy podmiotu zewnętrznego.
Eksperci zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt: nadużywanie zwolnień lekarskich, jeśli np. dezorganizuje pracę, może być podstawą do zwolnienia, i to nawet dyscyplinarnego, bo stanowi ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych.
Edyta Defańska-Czujko cytuje przykładowy wyrok (wyrok SN z 4.12.1997 r., I PKN 422/97, OSNP 1998): “Nieprzewidziane, długotrwałe i powtarzające się nieobecności pracownika w pracy, wymagające podejmowania przez pracodawcę działań natury organizacyjnej (wyznaczenia zastępstw) i pociągające za sobą wydatki na zatrudnienie pracowników w godzinach nadliczbowych lub innych osób na podstawie umów zlecenia, są uzasadnioną przyczyną wypowiedzenia umowy o pracę, chociażby były niezawinione przez pracownika i formalnie usprawiedliwione”.
Ale zdaniem Joanny Torbé -Jacko, specjalistki prawa pracy z kancelarii Torbé i Partnerzy, nie jest to problem, z którym pracodawcy powinni zostać pozostawieni sami sobie. Nie jest rozwiązaniem indywidualne obciążenie każdego przedsiębiorcy, by badał zasadność wystawienia zwolnienia. Konieczne są systemowe działania, jak przy każdej patologii. A właśnie z patologią mamy tu do czynienia.
BCC zwróci się do resortów zdrowia i pracy
Dlatego BCC w najbliższych dniach zamierza zwrócić się do resortów zdrowia i pracy, a także do ZUS z petycją dotyczącą zmian legislacyjnych. Na czym mają polegać? – Nie chcemy likwidacji tele porad, bo przyniosły one istotne ułatwienia zarówno pacjentom, jak i systemowi ochrony zdrowia. Jednak stały się polem do nadużyć. Rozwiązanie, jakie widzimy, to doprowadzenie do sytuacji, by każde zwolnienie było poprzedzone osobistą wizytą u lekarza. Zwłaszcza to wystawiane po raz pierwszy i przez medyka, który z danym pacjentem nie miał wcześniej do czynienia – podkreśla Torbé-Jacko. Zwraca uwagę, że sama odpowiedzialność zawodowa lekarzy to za mało. Wystawianie dokumentów za pieniądze, tworzenie fałszywej dokumentacji medycznej (opisującej np. sytuacje, które nie miały miejsca) to przestępstwo, poświadczenie nieprawdy w dokumentach, które mają znaczenie prawne. – Mamy sygnały od przedsiębiorców, że proceder się rozrasta – opisuje. Podkreśla, że zrzucenie z kolei wyłącznie na ZUS roli ogólnokrajowego kontrolera zwolnień doprowadziłoby do paraliżu tej instytucji. – Trwa pat, który trzeba przerwać.
Zdaniem Katarzyny Lorenc z BCC konsekwencje powinny dotknąć wszystkich beneficjentów tego procederu. – Pracodawca po ustaleniu, że zwolnienie zostało uzyskane dzięki internetowym pośrednikom, powinien nie tylko nie zapłacić za czas, który dana osoba spędziła na zwolnieniu, lecz także w aktach pracownika zamieścić notatkę o tej sytuacji, by nie umknęła ona w kolejnym miejscu pracy – mówi.
Co jeszcze? – Spowodować, by e-zwolnienie wystawione podczas teleporady, czyli bez kontaktu fizycznego z lekarzem, zawsze było ze wskazaniem do leżenia w łóżku. To ułatwi kontrolę pracodawcom – zauważa Mikołaj Zając.
Nakładki antyfraudowe
Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP), ma jeszcze inny pomysł. – W celu wyeliminowania procederu nieuzasadnionego wydawania zwolnień lekarskich, jako swoistego rodzaju “usługi” online świadczonej za opłatą, należy wdrażać na szerszą skalę w ramach systemu e-ZLA mechanizmy analizy ryzyka. Nakładki antyfraudowe powinny wychwytywać nietypowe działania lekarzy wystawiających zwolnienia w systemie, jak duża liczby zwolnień w ciągu godziny lub doby. Takie przypadki powinny być typowane do kontroli, która powinna zweryfikować zasadność zwolnień wystawionych przez lekarza oraz ustalić, czy pacjenci faktycznie zostali poddani badaniu, lub też w przypadku teleporady, czy został przeprowadzony dostatecznie pogłębiony wywiad lekarski – opisuje.
Marek Lewandowski z NSZZ „Solidarność” mówi, jak sprawa wygląda z perspektywy związków zawodowych. – Zawsze pilnowaliśmy, by pracodawca nie oceniał pracy lekarza. Jednak problem kupowania zwolnień uderza dziś we wszystkich, także w pozostałych pracowników, którzy postępują uczciwie. Nazwijmy rzecz po imieniu: to oszustwo. Na przykład siedmiodniowe zwolnienie przekłada się na określoną stawkę z tych dni. Gdyby ktoś ukradł taką sumę, byłby ścigany przez policję – mówi. I dodaje, że już sam wysyp portali oferujących recepty i zwolnienia w kilka minut za pieniądze powinien uruchomić działania kontrolne służb. ©℗