Do Sejmu trafił wczoraj rządowy projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu wprowadzenia uproszczeń dla przedsiębiorców w prawie podatkowym i gospodarczym. Dokument ten wprowadza zmiany również w ustawie o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1368 ze zm.). Partnerzy społeczni nie opiniowali ich jednak, bo znalazły się w projekcie już po etapie uzgodnień.
– Nie zgadzamy się na zmiany wprowadzane przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii za naszymi plecami. Zrobię wszystko, żeby posłowie przyjrzeli się rozszerzeniu uprawnień kontrolnych ZUS – podkreśla Henryk Nakonieczny, członek prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
Większa inwigilacja
Na czym polegają zmiany? Od nowego roku ZUS będzie mógł za pośrednictwem telefonu czy e-maila wezwać na badanie kontrolne pracownika korzystającego ze zwolnienia lekarskiego. Dziś może to robić wyłącznie listem poleconym. Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, odpowiadając na pytanie DGP, wyjaśnia, że projekt w żaden sposób nie zwiększa zakresu uprawnień kontrolnych ZUS. Zmiana polega jedynie na umożliwieniu mu kontaktu z ubezpieczonym nie tylko listownie, ale również telefonicznie czy e-mailowo. A skąd ZUS weźmie numer czy adres e-mail? Od pracodawcy.
– To spowoduje, że ludzie będą ukrywać przed pracodawcą swoje prywatne numery telefonu oraz adresy poczty elektronicznej – zauważa Henryk Nakonieczny.
Forsowanie tych zmian ma bezpośredni związek z wprowadzeniem obowiązkowych e-zwolnień.
Wszystko po to, by ZUS miał możliwość realnej kontroli zwolnień lekarskich wystawionych na okres krótszy niż 14 dni (a takich jest ponad połowa). Obecne zasady, nakazujące wysłanie zawiadomienia o badaniu kontrolnym pocztą i czekanie do 14 dni (podwójna awizacja) są w takich przypadkach nieskuteczne.
– Nie mam najmniejszych wątpliwości, że próba przeforsowania tych zmian ma bezpośredni związek z wprowadzeniem od grudnia obowiązkowych e-zwolnień lekarskich – ostrzega prof. Jan Klimek ze Szkoły Głównej Handlowej, przewodniczący zespołu ds. ubezpieczeń społecznych Rady Dialogu Społecznego. – Ale obawiam się, że stworzenie tak represyjnego systemu kontroli może obrócić się przeciwko ZUS, bo to na niego spadnie fala krytyki za nadgorliwość – dodaje.
Tu mówi oszust
Projekt ustawy zakłada jednocześnie, że zawiadomienie o kontroli ZUS będzie mógł przekazać choremu przez swoich pracowników „lub inne upoważnione osoby”.
– Tak naprawdę nie wiadomo, kim będą takie osoby. Może się okazać, że ZUS podpisze umowy na wysyłanie zawiadomień o kontroli z firmami ochroniarskimi, detektywistycznymi czy zatrudni do tego przypadkowe osoby – zauważa Bogdan Grzybowski, dyrektor wydziału polityki społecznej OPZZ i członek Rady Nadzorczej ZUS.
W ocenie związkowców takie rozwiązanie, w połączeniu z możliwością zawiadamiania o kontroli przez telefon lub e-mail, może stanowić zagrożenie dla ubezpieczonych.
– Już teraz się zdarza, że oszuści podający się za pracowników ZUS wzywają ludzi na kontrolę na konkretną godzinę do oddziału. Na miejscu okazuje się, że żadnego wezwania nie było, a w tym czasie złodzieje spokojnie okradają mieszkanie chorego – zauważa Bogdan Grzybowski.
Kropkę nad „i” stawia Bogusława Nowak-Turowiecka, niezależny ekspert ubezpieczeniowy.
– To wyjątkowo zły pomysł. Polacy byli okradani na wnuczka, policjanta, a teraz będą okradani na ZUS – podkreśla Nowak-Turowiecka, przypuszczając, że oszuści mogą też pójść krok dalej i wchodzić do ludzi obłożnie chorych pod pozorem kontroli.
Prywatny adres
Autorzy projektu nakładają na chorego także obowiązek podania lekarzowi wystawiającemu zwolnienie faktycznego miejsca pobytu w czasie choroby. Co więcej, jeśli ubezpieczony zmieni adres już w trakcie choroby, to będzie musiał zawiadomić o tym płatnika składek oraz ZUS. I to w ciągu trzech dni.
– Takie zmiany muszą być wprowadzone, bo ZUS ponosi duże koszty związane z wypłatą zasiłków chorobowych – zauważa Jeremi Mordasewicz, ekspert ubezpieczeniowy z Konfederacji Lewiatan.
Z raportu „Kto finansuje, a kto pobiera świadczenia z ubezpieczeń społecznych?” autorstwa Piotra Lewandowskiego oraz Jakuba Sawulskiego z Instytutu Badań Strukturalnych wynika, że od osób zatrudnionych na umowę o pracę w zeszłym roku z tytułu składki do ZUS wpłynęło 18,2 mld zł rocznie. Wypłacono im więcej – 18,9 mld zł.
– To pokazuje, że ZUS musi mieć możliwość korzystania z metod kontroli na miarę XXI w. – dodaje Mordasewicz.