Odmrożenie płac dla urzędników administracji centralnej to jedna z pierwszych decyzji rządu od momentu, gdy Komisja Europejska zapowiedziała zdjęcie wobec Polski procedury nadmiernego deficytu. Gabinet Ewy Kopacz zamierza przeznaczyć na ten cel ok. 2 mld zł. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>
Widząc to, samorządy też zaczęły myśleć o podwyżkach dla swoich pracowników w przyszłym roku. I to mimo że założenia do przyszłorocznych lokalnych budżetów oficjalnie poznamy dopiero po wakacjach. – Jeśli zapowiedzi rządu faktycznie zostaną zrealizowane, wówczas oczywiście nie wykluczamy, że również będziemy się o to starać. Wcześniej jednak przeanalizujemy, jakie są możliwości w tym zakresie – mówi Marta Bartoszewicz, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Olsztynie. Kraków na razie deklaruje na przyszły rok waloryzację wynagrodzeń o wskaźnik inflacji (teraz mamy deflację). Z kolei Gdańsk planuje kilkuprocentowe podwyżki, choć na razie urząd miasta nie precyzuje, jakie konkretnie. Szczecin rozważa możliwość „wygospodarowania środków w ramach wydatków bieżących na regulacje związane z płacami”.
Niektóre samorządy mają już jednak dość skonkretyzowany plan podwyżek. Przykładowo Kielce biorą pod uwagę możliwość uwzględnienia w planie przyszłorocznego budżetu wzrostu funduszu płac o 3 proc. Podobne plany ma Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego. – Zarząd województwa podjął decyzję o podwyższeniu wynagrodzenia brutto pracownikom urzędu marszałkowskiego średnio o 4 proc. W czerwcu pracownicy podpisali stosowne porozumienia zmieniające warunki zatrudnienia. Jest to pierwsza od 2010 r. taka regulacja obejmująca systemowo wszystkich pracowników – wyjaśnia Ewa Domeracka z biura prasowego urzędu marszałkowskiego.
Ile mogą kosztować podatników przyszłoroczne podwyżki w samorządach? W zeszłym roku przeciętne wynagrodzenie miesięczne dla każdego z niemal 170 tys. pracowników w gminach i miastach na prawach powiatu wyniosło ponad 4,2 tys. zł brutto. Podwyższenie tej kwoty np. o 3 proc. skutkowałoby wzrostem o blisko 130 zł. To oznacza, że skok wynagrodzeń w samych gminach i miastach (gdyby zdecydowały się na to wszystkie jednostki) kosztowałby 22 mln zł miesięcznie, czyli 264 mln zł za cały przyszły rok. Inaczej wyglądałaby sytuacja w samorządach województw. Tam 13,7 tys. pracowników urzędów marszałkowskich średnio zarabiało w ubiegłym roku 4,9 tys. zł brutto. Podwyższenie tej kwoty np. o 4 proc. (jak to planuje urząd z woj. warmińsko-mazurskiego) we wszystkich 16 jednostkach kosztowałoby ok. 3 mln zł miesięcznie, co daje 36 mln zł na rok. Z kolei gdyby powiaty zdecydowały się na podwyżki na podobnym poziomie co miasta, czyli 3 proc., to w przyszłym roku do wynagrodzeń ich pracowników dołożylibyśmy ok. 77 mln zł. Łącznie można więc założyć, że podwyżki, o których wstępnie już mówią niektóre samorządy, mogą kosztować ponad 350–400 mln zł.
4195,63 zł wynosiła średnia płaca brutto w administracji samorządowej w 2014 r.
To jest jednak scenariusz zakładający podwyżki we wszystkich urzędach. A już wiadomo, że nie wszystkie samorządy zdecydują się na taki krok. Warszawski ratusz deklaruje, że nie zamierza podwyższać pensji w przyszłym roku. Z kolei Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego nawet gdyby chciał, na podwyżki nie może sobie pozwolić. – Ciągle wisi nad nami sprawa janosikowego. W związku z trudną sytuacją finansową województwa musieliśmy wdrożyć plan naprawczy, który nie przewiduje wzrostu płac – tłumaczy jeden z podwładnych marszałka Adama Struzika.
Zdaniem niektórych samorządów to nie jest dobry czas na zwiększanie wynagrodzeń urzędników. – Od dwóch lat mamy do czynienia z zerową inflacją, a okresowo nawet deflacją. W ślad za tym nie idą podwyżki podatków i opłat lokalnych. Nie ma zatem zwiększonych wpływów do budżetu, które można byłoby przeznaczyć na podwyżki. Poza tym skoro jest deflacja, to praktycznie płaca realna urzędników utrzymuje się na niezmienionym poziomie – tłumaczy Aleksandra Iżycka, rzeczniczka prezydenta Torunia. – Musimy pamiętać, że pensje urzędników pochodzą z danin publicznych. Ich płace nie powinny więc rosnąć szybciej niż średni wzrost zarobków mieszkańców, którzy ich utrzymują – dodaje.
Być może właśnie dlatego część samorządów decyduje się na rozwiązania pośrednie. – Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego nie planuje podniesienia w przyszłym roku wynagrodzeń swoim pracownikom, natomiast zamierza wprowadzić system motywacyjny dla wyróżniających się urzędników w postaci premii motywacyjnej lub nagrody motywacyjnej – zapowiada rzeczniczka urzędu Małgorzata Pisarewicz. Niektóre urzędy zamierzają docenić tylko wąską grupę pracowników (np. w sytuacji awansu zawodowego). Tak zapowiadają w rozmowie z nami przedstawiciele urzędów marszałkowskich z woj. świętokrzyskiego i lubelskiego. Zgodnie też twierdzą, że nie będzie to miało większego wpływu na ich budżety.