Raport Międzynarodowego Funduszu Waluoowego to kolejny oficjalny dokument, którego autorzy próbują policzyć skalę ubytku w podatku od towarów i usług. Tym razem jednak ma on bardzo dużą rangę: autorzy to analitycy MFW i trudno ich posądzić o stronniczość. Wyniki, do jakich doszli, są zbieżne z wcześniej publikowanymi analizami fundacji CASE sporządzanymi na zlecenie Komisji Europejskiej. I na ich podstawie można wyciągnąć podobne wnioski: Polska miała problem z efektywnością poboru VAT, choć nie ma twardych dowodów, że to właśnie działalność przestępcza to spowodowała.
Według wyliczeń MFW w 2010 r. nieprzestrzeganie przepisów podatkowych uszczupliło o 21 proc. to, co państwo powinno było uzyskać z podatku, biorąc pod uwagę dane z gospodarki, szczególnie te o konsumpcji. Apogeum nastąpiło w 2013 r., kiedy luka wzrosła do 27 proc. Od tego roku jednak zaczęła się zmniejszać i ostatecznie spadła do ok. 21 proc. w 2016 r. Jej przeciętną wielkość w tym okresie autorzy raportu wyliczają na 2 proc. PKB (od 1,8 proc. do 2,6 proc.).
Wartością raportu jest próba rozłożenia luki na czynniki pierwsze i jej podział na sektory. Zwłaszcza to drugie ujęcie jest interesujące, bo można w nim szukać śladów skutków wyłudzeń VAT. Intrygująca jest duża zmienność wielkości luki w handlu i transporcie. Rosła ona z 0,3 proc. PKB w 2011 r. do aż 1 proc. PKB w 2013 r., by spaść do 0,2 proc. PKB w 2016 r. A przestępstwa karuzelowe to głównie handel - mówi Grzegorz Poniatowski z fundacji CASE przygotowującej raport o luce VAT na zlecenie Komisji Europejskiej.
Jeśli trop jest prawdziwy, to można zakładać, że przestępcy odpowiadali za - w najgorszym przypadku - 40 proc. luki w VAT w 2013 r., ale już w 2016 r. za niewiele ponad 10 proc. Grzegorz Poniatowski ma jednak duże zastrzeżenia do sektorowych wyliczeń MFW. Zwraca uwagę, że w niektórych branżach wynik jest ujemny - jakby VAT nadpłacono. Poza tym mamy ubytek w przedsiębiorstwach użyteczności publicznej czy w takich działach jak administracja publiczna, edukacja i zdrowie, co w zasadzie nie powinno mieć miejsca – zauważa ekspert CASE.
Reklama
Autorzy raportu spróbowali też wyliczyć efektywność poboru podatków w Polsce i porównać ją do innych krajów. Posłużyli się w tym celu relacją między rzeczywistymi wpływami VAT a potencjalnymi. Tak mierzona efektywność spadła z 45 proc. w 2008 r. do 38 proc. w roku 2013, by następnie wzrosnąć do ok. 42 proc. w 2017 r. Średnio w latach 2008–2016 było to 41 proc., znacznie mniej niż w większości krajów europejskich i poniżej średniej dla regionu wynoszacej 56 proc.
Wyliczenia MFW są zbieżne z tym, co oszacowały Ministerstwo Finansów (które dotychczas tych danych nie ujawniało) i fundacja CASE w raportach dla Komisji Europejskiej. Te ostatnie szacunki zostały ostatnio skrytykowane przez ekonomistów Andrzeja Bratkowskiego (jest ekspertem sejmowej komisji śledczej VAT wybranym przez PO) i Ludwika Koteckiego (byłego wiceministra finansów w rządach PO-PSL). Ich raport stawia tezę, że wyliczenia CASE opierają się na bardzo dużej liczbie szacunkowych zmiennych, co stawia pod znakiem zapytania dokładność. A już na pewno nie można na ich podstawie stwierdzić, że luka jest głównie efektem działań przestępczych.
To na tym raporcie swoją linię obrony oparł przesłuchiwany wczoraj przez komisję Jacek Rostowski, były minister finansów w rządach PO-PSL. Rostowski mówił, że nieprawdą jest, iż luka wyniosła 300 mld zł. Kwestionował także, że była efektem wyłącznie oszustw, zwłaszcza grup zorganizowanych, i tezę, że rząd PO-PSL tolerował przestępstwa VAT. Wreszcie – jak podkreślał – niedopuszczalne jest twierdzenie, że sytuacja poprawiła się po roku 2015 na skutek działań rządu PiS. Takie twierdzenia mają charakter polityczny i mają na celu przykrycie afery łapówkarstwa byłego przewodniczącego KNF - powiedział Rostowski.
Pytania członków komisji z PiS koncentrowały się na kilku głównych wątkach. Po pierwsze, liberalizacja ustawy o VAT w 2008 r., a zwłaszcza odejście od 30-proc. sankcji za uchybienia w rozliczeniach VAT. Jak wynika z przebiegu prac komisji, ta zmiana przez jej członków jest uważana za jedną z najważniejszych, które rozszczelniły VAT. W tym przypadku Rostowski bronił się, wskazując, że projekt ustawy o VAT był przygotowany już przez jego poprzedniczkę z PiS Zytę Gilowską i został przejęty przez rząd PO, a następnie przez Sejm także głosami członków obecnie rządzącej partii. Szef komisji Marcin Horała podkreślał przyznanie przez Rostowskiego, że jako minister decydował on o projekcie ustawy.
Członkowie komisji drążyli kwestię prac resortowych nad projektem ustawy o VAT, tego, czy wiceminister Elżbieta Chojna-Duch była mu przeciwna. Członek komisji z PO Zbigniew Konwiński pokazał dokumenty, w których była wiceminister akceptowała projekt. W tym kontekście wróciły także pytania o rolę Renaty Hayder, byłej szefowej działu podatkowego w firmie EY i doradcy społecznego Jacka Rostowskiego. Minister był także pytany o odłożenie wprowadzenia odwróconego VAT na pręty stalowe. Były szef resortu bronił się, że chodziło m.in. o konieczność uzyskania zgody Komisji Europejskiej i komitetu vatowskiego. Horała wskazał jednak, że Bruksela dała możliwość wprowadzenia tego rozwiązania bez zgody Komisji. Już wcześniej komisja złożyła do prokuratury zawiadomienie przeciwko Rostowskiemu w sprawie możliwego przestępstwa urzędniczego.