Najwięcej milionerów to „liniowcy”, czyli ci, którzy prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą i rozliczają się według 19-proc. stawki.
Wzrost liczby milionerów to dobra wiadomość dla rządu, który wprowadza właśnie 4-proc. podatek solidarnościowy. Zapłacą go wszyscy z dochodem powyżej miliona złotych. Po raz pierwszy naliczony zostanie od dochodów uzyskanych w 2019 r.
Według danych, jakie uzyskaliśmy z izb administracji skarbowej, już prawie 25,1 tys. osób wpisało w swoje deklaracje PIT za 2017 r. dochody przekraczające 1 mln zł. Najwięcej milionerów jest w województwie mazowieckim, bo ponad 6,7 tys., najmniej w opolskim – 395.
Dane pokazują dwie istotne informacje. Pierwsza: grono milionerów szybko się powiększa. Do grupy najbardziej majętnych podatników PIT w ciągu ostatnich pięciu lat dołączyło ponad 10 tys. osób. Tylko w ciągu ubiegłego roku przybyło ich 3,7 tys., czyli liczba zamożnych zwiększyła się o ponad 17 proc. Są jednak regiony, gdzie bogacenie się było jeszcze szybsze. I co ciekawe, nie są to regiony tradycyjnie uznawane za zamożne. Bo w krajowej czołówce jest województwo świętokrzyskie, gdzie liczba milionerów wzrosła o ponad 33 proc., kujawsko-pomorskie z blisko 31-proc. wzrostem oraz podlaskie (wzrost o 28 proc.).
Druga informacja: nadal utrzymuje się struktura, w której zdecydowana większość milionerów pitowców to osoby prowadzące działalność gospodarczą i rozliczające się według 19-proc. stawki liniowej. Są regiony – jak województwo opolskie – gdzie liniowcy to ok. 95 proc. milionerów. Ale są też takie miejsca – jak Mazowsze – gdzie udział podatników na 19-proc. stawce PIT wśród zamożnych to 65 proc. W województwie mazowieckim dość dużo – jak na krajowe standardy – jest milionerów etatowców, czyli tych, którzy złożyli PIT-37. W 2017 r. stanowili oni ok. 14 proc.
Co z tego wynika? Pierwszy wniosek: mamy coraz więcej milionerów, bo koniunktura w gospodarce jest dobra. Rosną przychody przedsiębiorców, również tych na działalności gospodarczej, ale rosną też płace, zwłaszcza poszukiwanych specjalistów i menedżerów ze względu na duży popyt na ich usługi. Milionerzy liniowcy to w pewnej części właśnie dobrze zarabiający menedżerowie, dla których formuła działalności gospodarczej jest bardziej opłacalna podatkowo niż zatrudnienie na etacie. Bo nie tylko płacą 19-proc. podatek zamiast 32-proc., ale również relatywnie niskie – w porównaniu ze swoimi dochodami – składki na ubezpieczenie społeczne. Ryczałtowy ZUS od działalności gospodarczej to w dużym przybliżeniu 1200 zł miesięcznie, czyli maksymalnie ok. 1,5–2 proc. średniego miesięcznego dochodu takiej osoby. Na etacie sama składka emerytalna płacona przez pracownika to 9,76 proc.
– Każdy, kto osiąga wysoki dochód, niezależnie od tego, czy z faktycznego świadczenia pracy, czy z realnej działalności gospodarczej, wybiera formułę 19-proc. liniowego PIT, bo to jest opłacalne. Prowadząc działalność w formie spółki rozliczającej się według CIT, ktoś taki musiałby zapłacić podatek podwójnie, najpierw od dochodów spółki, potem od wypłaconej dywidendy – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Ten podatkowy arbitraż może być pośrednią przyczyną rosnącej liczby milionerów. Bo część przedsiębiorców, osiągając setki milionów złotych dochodu, teoretycznie mogłaby prowadzić działalność w formie spółki kapitałowej. Kozłowski mówi, że w polskim systemie prawnym brakuje rozwiązania pośredniego, które dawałoby transparentność podatkową spółki przy jednoczesnym niskim poziomie obciążeń podatkowych, jak w jednoosobowej działalności gospodarczej. Być może sytuacja się zmieni, gdy rząd zrealizuje obietnice premiera i wprowadzi 9-proc. CIT dla najmniejszych spółek. Wtedy liniowy 19-proc. PIT nie będzie już tak jednoznacznie korzystny. Tym bardziej że od 2019 r. rząd zacznie pobierać daninę solidarnościową od wszystkich pitowców z dochodami powyżej 1 mln zł. Nowy podatek ma wynosić 4 proc. nadwyżki ponad 1 mln zł dochodu.
– Jednak do tego czasu grupa milionerów raczej będzie wciąż rosła, bo głównym powodem tego wzrostu jest koniunktura w gospodarce. Ten proces zawsze przyspiesza, gdy wzrost gospodarczy jest duży, tak jak to było w 2017 r. W tym roku pewnie będzie podobnie – mówi Łukasz Kozłowski.